Logo Przewdonik Katolicki

Fascynacja Czarnym Lądem

Adam Juszkiewicz
Fot.

Z ks. Mariuszem Misiorowskim rozmawia Adam Juszkiewicz Jak to się stało, że "swoje miejsce na Ziemi" znalazł Ksiądz wśród czarnoskórych ludzi? - Już podczas wyjazdów rekolekcyjnych, organizowanych przez moją rodzinną parafię w Gniewkowie, poznałem misjonarzy werbistów. Ten czas rekolekcji pozwolił mi podjąć najważniejszą decyzję, powiedzieć "tak" Chrystusowi. Trafiłem do...

Z ks. Mariuszem Misiorowskim rozmawia
Adam Juszkiewicz



Jak to się stało, że "swoje miejsce na Ziemi" znalazł Ksiądz wśród czarnoskórych ludzi?
- Już podczas wyjazdów rekolekcyjnych, organizowanych przez moją rodzinną parafię w Gniewkowie, poznałem misjonarzy werbistów. Ten czas rekolekcji pozwolił mi podjąć najważniejszą decyzję, powiedzieć "tak" Chrystusowi. Trafiłem do Wyższego Seminarium Duchownego w Gnieźnie. Po święceniach kapłańskich pracowałem cztery lata jako duszpasterz w Bydgoszczy. Do posługi za granicą przygotowywałem się w Warszawie, w Centrum Formacji Misyjnej. Wiedziałem, czułem, że moim zadaniem jest ewangelizacja Czarnego Lądu. Z pasją chłonąłem na kursie kulturę, język, zwyczaje ludzi, do których miałem być skierowany.

Gdzie możemy zlokalizować, jak scharakteryzować Księdza placówkę misyjną, w której pełnił Ksiądz posługę przez ostatnich sześć lat?
- To miejsce położone głęboko w dżungli, zwane Djouth, które nie istnieje na żadnej mapie Kamerunu. Wioska liczy sobie ok. 500 mieszkańców. Dzięki pracy misjonarzy pozyskała prąd, szpital, szkołę, warsztat pracy z narzędziami. Na miejscu zajmowałem się tworzeniem podstawowych struktur kościelnych. Nie była mi obca uprawa roślin, polowanie. Mieszkańcy Djouth szybko okazali się dla mnie, "białego", bardzo życzliwi.

Na czym polega miejscowa ewangelizacja?
- Ewangelizacja rozwija się na kilku ważnych płaszczyznach. Pierwsza to formacja liderów - katechistów i animatorów. Bez nich praca misyjna byłaby niemożliwa. Poza tym głosi się katechezę, przygotowując do przyjęcia sakramentów. Nieodłączna jest też troska o edukację dzieci, propagowanie pracy charytatywnej. Budujemy liczne ujęcia wodne - źródła, studnie.

Jak wygląda codzienność parafii, w której Ksiądz pracuje?
- Najczęściej jestem w terenie. Dżipem muszę dotrzeć do innych wiosek, aby odprawić Mszę św. i udzielić sakramentów św. Wspólnie z tubylcami odprawiam również liturgię godzin. Często samochodem podwożę mieszkańców, aby mogli w mieście sprzedać owoce i kupić tam cement, sól, mydło… Owa "codzienność" to sól każdej misji…

Co Księdza zachwyca w kontaktach z Pigmejami?
- Pigmeje to grupa plemion rozproszonych w tropikalnych lasach środkowej Afryki. Zachwyca mnie ich samodzielność i samowystarczalność. Każdy członek społeczności jest zdolny do wytwarzania produktów codziennej potrzeby. Podziwiam ich kunszt myśliwski. Pigmeje żywią się głównie mięsem pospolitych ssaków: dzikiej świni, pancernika, jeżozwierza, szczurów i małp. Mięso uzupełniają roślinami. Zdobycze z polowania są przedmiotem podziału między myśliwymi, którzy uczestniczyli w nagonce i zabiciu zwierzęcia. Wypada tu zasygnalizować bogactwo tradycji ustnej Baka - bajki, pieśni są nośnikami całej koncepcji dotyczącej świata, Boga i człowieka. Dlatego życie chrześcijańskie Pigmejów jest bardzo wspólnotowe, dodatkowo wzmocnione bogatą kulturą.

Co jest ważne w pracy misjonarza?
- Należy mocno się angażować, bo często na placówkach jest się samemu - wiele rzeczy zależy wyłącznie od nas. Pewne umiejętności techniczne i manualne bardzo się przydają. Pamiętać należy, iż z Chrystusem nie trzeba się lękać. Na początku silny akcent kładzie się na poznanie środowiska oraz na przyjaźń, dzielenie trudów życia. Trzeba rozszyfrować język - to droga konieczna dla zrozumienia świata Baka. Przebywanie w lesie, wspólna praca z krajowcami są niezwykle ważne. Misjonarz musi być "świadkiem i przykładem".

Czy przypomina sobie Ksiądz jakiś wyjątkowy moment z pracy duszpasterskiej?
- Wyjątkowych wydarzeń jest mnóstwo. W pamięci mocno utkwiło mi budowanie świątyni. Wielkim doświadczeniem było dla mnie tłumaczenie z języka francuskiego pamiętnika, napisanego przez mojego poprzednika, zmarłego już ojca Augustyna Rembault ze Zgromadzenia Ducha Świętego. Jest to świadectwo pracy pierwszych misjonarzy, przykład oddania się Bogu, Kościołowi.

Dziękuję za rozmowę i życzę dużo łask Bożych na nowej placówce w Czadzie.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki