Logo Przewdonik Katolicki

Kolęda utrapieniem czy radością?

ks. Benedykt Glinkowski
Fot.

Tak postawione pytanie rodzi następne, dla kogo? Mamy na myśli tych, którzy chodzą po kolędzie, a więc duchownych Kościoła katolickiego i tych, którzy ich przyjmują, a więc świeckich tworzących ten Kościół. Gdy zapytamy księży, czy lubią chodzić po kolędzie, tylko niewielka ich liczba odpowie zdecydowanie twierdząco. Większość odpowie: tak, ale... Gdyby zapytać wiernych,...

Tak postawione pytanie rodzi następne, dla kogo? Mamy na myśli tych, którzy chodzą po kolędzie, a więc duchownych Kościoła katolickiego i tych, którzy ich przyjmują, a więc świeckich tworzących ten Kościół.
Gdy zapytamy księży, czy lubią chodzić po kolędzie, tylko niewielka ich liczba odpowie zdecydowanie twierdząco. Większość odpowie: tak, ale... Gdyby zapytać wiernych, również odpowiedzi byłyby zróżnicowane. Księża mają świadomość potrzeby duszpasterskiej, która realizuje się również tą drogą. Duszpasterz musi szukać kontaktu z wiernymi, by mógł lepiej wypełniać swoje obowiązki pasterskie względem nich. Nie można także zapomnieć o prawie, jakie przysługuje wiernym ze strony duszpasterzy. Kodeks prawa kanonicznego wyraźnie stwierdza: "Wierni mają prawo otrzymać pomoce od swoich pasterzy z duchowych dóbr Kościoła"... (KPK, kan. 213). By móc w sposób skuteczny docierać do potrzebujących, trzeba znać dobrze ich samych, ich szczególne potrzeby, jak również zagrożenia, jakie jawią się w miejscach ich przebywania. Stąd nie ma innego wyjścia, jak ciągłe szukanie kontaktu z powierzonymi sobie w ramach opieki duszpasterskiej.
Kapłan przychodzi, by modlić się w zaciszu każdego mieszkania, przekazać domownikom Boże błogosławieństwo i wreszcie po to, by zapoznać się z radościami i troskami sióstr i braci tworzących wraz z nim Kościół powszechny i partykularny w ramach określonej parafii. Warto wykorzystać tę, często jedyną w roku, okazję spotkania się w cztery oczy z własnym duszpasterzem, by przedstawić mu swoją sytuację życiową zarówno duchową, jak i materialną, ale także zainteresować się radościami i troskami kapłana pracującego w tej wspólnej rodzinie parafialnej. Zapoznać się z zamiarami mającymi na celu pobudzać rozwój duchowy możliwie największej liczby parafian, a także włączyć się w to dzieło w miarę własnych możliwości. Niekiedy wydaje się nam, że remont kościoła czy budynków parafialnych, polepszanie i upiększanie otoczenia wokół kościoła jest istotnym zadaniem kierującego parafią. To również jest ważne, ale nie najważniejsze. W pierwszym rzędzie duszpasterz musi dbać o sprawy ducha, a dopiero potem o to, co rzuca się tak bardzo w oczy, jak np. nowa elewacja budynku. Kapłan powinien wykorzystywać okazję, jaką daje wizyta kolędowa, by zaprosić możliwie największą liczbę osób do współpracy dla lepszego rozwoju działalności duszpasterskiej na terenie parafii.
Zgodnie z niepamiętną już tradycją w naszym kraju, kapłan zostawia obrazek lub inną pamiątkę kolędową tym, którzy przyjęli go w swoim domu, a domownicy przekazują ofiarę na cele parafialne. W ten sposób, może nawet nieświadomie, wypełniają zalecenie zamieszczone w treści jednego z kanonów obowiązującego nas Kodeksu: "Wierni mają obowiązek zaradzać potrzebom Kościoła, aby posiadał środki konieczne do sprawowania kultu, prowadzenia dzieł apostolstwa oraz miłości, a także do tego, co jest konieczne do godziwego utrzymania szafarzy" (KPK, kan. 222 § 1).
Pielęgnujmy nasze, polskie odwiedziny kolędowe; mają one istotne znaczenie w kontaktach między duszpasterzami i świeckimi. Nie zapominajmy również o tym, co najważniejsze: okazji do wspólnej modlitwy i Bożym błogosławieństwie, jakie towarzyszą temu szczególnemu spotkaniu. Od nas wszystkich zależy, czy kolęda będzie dla nas utrapieniem, czy raczej ogromną radością. Nie ma wątpliwości, że zarówno duszpasterzom, jak i wiernym zdecydowanie zależałoby na tym drugim.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki