Lecą z nieba płatki róż! Lecą cicho i zwyczajnie. Lecą wprost pod nogi, że tylko podnieść je - wystarczy tu być. Spadają jak deszcz codziennych łask. Choć lecą tylko chwilę, są tak bliskie, że wystarczy, by odczuć zapach... nieba. Czy to w ogóle jest możliwe? Jak najbardziej tak - przecież one lecą!
Zapewne już nieraz Szanowni Czytelnicy stanęli przed pytaniami: jak dokonać zmiany we własnym życiu? Jak ukazać człowiekowi, że jego życie ma bogatszy wymiar i głębszy sens? Jak spowodować, aby u progu XXI wieku w "formatowanym" mediami, degradowanym pychą własną, napędzanym turbokonsumpcją człowieku, ujrzeć wszystkie jego sprawy w nowej perspektywie - praw Życia i Miłości?
Nad rozszerzaniem doświadczanego przez każdego z nas spotkania z Prawdą, Dobrem i Pięknem trudzą się wszyscy duszpasterze Kościoła Chrystusowego. Jakimś sposobem sprostania tej misji ratowania i ocalenia człowieka jako "umiłowanego dziecka Bożego" jest wskazanie przez Kościół w Polsce na osobę, życie i dzieło najmłodszego Doktora Kościoła - świętą Teresę od Dzieciątka Jezus. Patrzymy na tę prostą dziewczynę z Lisieux we Francji, która przywdziawszy habit zakonny, zmarła już w 24 roku życia. I słuchamy, że ta młoda kobieta w zapiskach "Dziennika duszy" twierdziła, że żyć trzeba... "z ufnością i miłością"!
Relikwie św. Tereski nawiedziły Jasną Górę w sobotę i niedzielę, 18-19 czerwca. I to właśnie tu ludziom idącym w procesji, znad głów wprost pod stopy, spadały płatki róż. Z nabożnym, dziecięcym przejęciem kwiatki rzucały w górę siostry karmelitanki. Lecz różane płatki wciąż spadały na ziemię - prawem powszechnej siły grawitacji. Tak jak powszechna jest siła tej Miłości, która ogarnęła sobą Teresę z Lisieux. Bo przecież "sekret Jej świętości polega na nadzwyczajnym przeżywaniu zwyczajności" (Pius X).