Logo Przewdonik Katolicki

Przyjaciel Jana Pawła II

Michał Gryczyński
Fot.

Możemy być, zacni utracjusze raju, wdzięczni Panu Bogu za taki właśnie wybór - strażnika czystości wiary. Wprawdzie dotychczasowa aktywność kardynała Ratzingera - jako prefekta najważniejszej watykańskiej kongregacji - wywołuje obawy tych, którzy oczekiwali "luzu" w sferze moralnej, ale ci kontestatorzy niekoniecznie mieszczą się w ramach ortodoksji katolickiej. Powiadają o Benedykcie...

Możemy być, zacni utracjusze raju, wdzięczni Panu Bogu za taki właśnie wybór - strażnika czystości wiary. Wprawdzie dotychczasowa aktywność kardynała Ratzingera - jako prefekta najważniejszej watykańskiej kongregacji - wywołuje obawy tych, którzy oczekiwali "luzu" w sferze moralnej, ale ci kontestatorzy niekoniecznie mieszczą się w ramach ortodoksji katolickiej.
Powiadają o Benedykcie XVI - piękne obrał imię! - że jest zimny i nieczuły, choć ludzie, którzy go znają osobiście, mówią co innego. Słyszeliśmy, zresztą, ile prostoty było w pierwszych słowach tego - jak sam się określił - "skromnego pracownika Winnicy Pańskiej". Chyba, że ów chłód dotyczy sposobu podejścia do trudnych zagadnień teologicznych; to chyba oczywiste, że jest racjonalistą i nie poddaje się łatwo emocjom. Choć specyficzny to racjonalizm, bo przecież bliższy myśli i duchowości św. Bonawentury oraz św. Augustyna, niż św. Tomasza z Akwinu. Kto chciałby, tak naprawdę, bliżej poznać poglądy nowego Ojca Świętego niechaj sięgnie - jeśli do tej pory tego nie uczynił - po "Raport o stanie wiary", zapis rozmów, które przed dwudziestu laty przeprowadził z nim Vittorio Messori. Obok pasjonujących przemyśleń o rozmaitych problemach religijnych i społecznych, znajdzie tam niezwykle interesujący tekst opracowany przez kard. Ratzingera jeszcze przed powstaniem słynnej "Instrukcji o niektórych aspektach "teologii wyzwolenia"" z 1984 r. To była jedna z wielkich zasług ówczesnego prefekta Kongregacji Nauki Wiary, że zdołał rozprawić się doktrynalnie z tym niebezpiecznym nurtem, wykazując, iż łączenie marksizmu z Ewangelią jest nadużyciem. Zdefiniował również problemy obyczajowe, które rozkładają moralnie Stary Kontynent, mówił, że trzeba się troszczyć, aby "świat nie wypadł z ręki Boga", przestrzegał przed relatywizmem moralnym i przypominał, że ekumenizm nie polega na kompromisach doktrynalnych.
Ciepłe przyjęcie przez Polaków następcy Jana Pawła II - i to, na dodatek, Niemca - jest dla wielu zaskoczeniem. Mało to razy zastanawiano się wcześniej, co się stanie pośród Lachy, kiedy już zabraknie polskiego papieża? Niemało głosów wieściło, że dopiero wtedy okaże się jak powierzchowny jest nasz katolicyzm, przywiązanie do papiestwa - określane z pogardą "papolatrią" - i całe to osławione "semper fidelis". Tymczasem widać, że były to "strachy na Lachy", bo to raczej w krajach zachodniej Europy podnoszą się teraz głosy sceptyków i rozczarowanych.
Szkoda tylko, że powtarza się rozmaite banialuki. Choćby to, że Jan Paweł II... bał się kardynała Ratzingera. Istna komedia: polski papież dawał wielokrotnie dowody, że do strachliwych nie należy. I kto to słyszał, żeby papież - monarcha absolutny, bał się kogokolwiek z ludzi? Odwagi nie zabraknie także, zapewne, wypróbowanemu przyjacielowi Jana Pawła II - Benedyktowi XVI.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki