W tak zwanej ludowej powojennej Polsce pierwszy maja został uznany za święto państwowe dopiero w 1950 roku. Liczne pochody organizowane w tym dniu, jak również akademie, do złudzenia przypominały faszystowskie i nazistowskie uroczystości. Język propagandy odwoływał się jednak często do słów wiary, niekiedy wręcz mistycznej.
Przygotowania do obchodów święta trwały na kilka miesięcy przed pierwszym maja. Polegały one przede wszystkim na "zaciąganiu wart produkcyjnych", czyli podejmowaniu zobowiązań zwiększenia wydajności przez ludzi wszelkich zawodów, od fizycznych po twórcze. Ale żeby mogło dojść do podjęcia zobowiązań, jak pisano w gazetach, "partia musiała dać impuls i natchnienie".
Dwudziestego kwietnia 1950 r. w Warszawie "natchniona" więc Liga Kobiet z Pragi Południe podjęła 15 zobowiązań w "sprawie czystości". Podobną inicjatywę rozpoczął Stołeczny Komitet Obywatelski. Tak więc zapewniano: "śmiecie na 1 Maja będą uprzątnięte, a psy licznie w niektórych dzielnicach Warszawy wałęsające się, na ten czas właścicielom będzie nakazane zamknąć. Bezpańskie - nakaże się rakarzom akcję usunięcia. Koniom z furmankami i woźnicom w dzień tak uroczysty podróżować nie będzie wolno".
Niezłomne ogniwo
Równy zapał w osiąganiu celów zbliżających Polskę do socjalizmu wykazywały inne regiony kraju. Robotnicy szczecińskiego nabrzeża "Odra" wykonywali 600 proc. normy w ciągu jednego dnia. Na Śląsku zaś "60 gromad zameldowało już o przedterminowej realizacji kampanii siewnej". Wprawdzie gromady zaznaczyły, że pierwszych efektów akcji siewnej nie należy spodziewać się pierwszego maja, ale dodawali: "Ważne jest, że myśl Towarzysza Stalina prowadziła nas w akcji".
W przygotowaniach do 1 Maja, oprócz dorosłych, brały udział również dzieci. One także podejmowały zobowiązania dotyczące nauki i pracy. Podejmowali je zarówno uczniowie szkół podstawowych, jak i przedszkolacy. Choć u przedszkolaków mniej było pracy, a więcej twórczych i metafizycznych doznań. Oto w łódzkim przedszkolu, którego kierowniczką była szwaczka, "Podczas popołudniowego odpoczynku dziewczynce robotnika magazynowego [...] przyśnił się gołąbek pokoju prowadzący pochód pierwszego maja z Wiernym Towarzyszem Bierutem na czele". W białostockim zaś przedszkolu, wśród starszaków, wystąpiła radosna zbiorowa twórczość "wierszyków i haseł" pierwszomajowych. Przedszkolaki pisały więc: "Dzieci z ludem ku radosnej przyszłości". "Więcej przedszkoli, więcej świadomych obywateli". "Nasz tatuś Towarzysz Bierut, dziś nam pozwala swawolić, byśmy jutro mogły jugosłowiańskie dzieci z faszystowsko-titowowskiej oswobodzić niewoli".
Kiedy cały kraj przyjmował zobowiązania, partyjni ideolodzy ułożyli, a najczęściej przetłumaczyli z rosyjskiego, ponad sto haseł przygotowanych na obchody pierwszomajowe. Ogłoszone zostały uroczyście w prasie 24 kwietnia i odczytane w radiu. Od tego momentu aktyw propagandowy przystępował do "twórczości, przelewając hasła" na płótno, drewno, metal. I w ten sposób Polacy dowiadywali się że: "Polska Ludowa to kraj wyzwolonych mas pracujących, niezłomne ogniwo Światowego Frontu Pokoju". Związek Radziecki natomiast to "Kraj Zwycięskiego Socjalizmu, twierdza Pokoju i Wolności narodów".
Ale, jak można się było doczytać ze świątecznych haseł, państwo nasze nadal nie było wolne od niebezpieczeństw. Najpoważniejszym naszym wrogiem było USA. Partia jednak i na to była przygotowana. Teksty prasowe krzyczały: "Pokażemy amerykańskim imperialistom i podżegaczom wojennym - wywalczymy trwały pokój, jasną przyszłość dla naszych dzieci. Nasza odpowiedź imperialistom - przedterminowo wykonane plany produkcyjne. Każda tona węgla, każdy metr materiału, każdy cetnar zboża, to pocisk przeciwko podżegaczom wojennym". Tak skonstruowane pociski mieli ciskać "przodujący robotnicy, którzy najbardziej świadomie pojęli idee socjalizmu". Nie wszyscy jednak Polacy podjęli te partyjne idee. Klasie robotniczej przeszkadzali "nasi podżegacze wojenni". A byli nimi, jak ich określali partyjni propagandyści: "Spekulanci i paskarze, pasożyci i wyzyskiwacze". PZPR postulowała więc: "Wyplenimy do końca spekulantów i paskarzy, pasożytów i wyzyskiwaczy. Rodzimych podżegaczy wojennych w gospodarce". By "im przeszkodzić", partia wymyśliła obozy pracy oraz "zawołania agitacyjne do masowego wykrzykiwania podczas zebrań i w trakcie majowego pochodu". A "wykrzykiwać" można było na przykład: "Hutnicy - dajcie więcej stali" albo "Kolejarze - szybciej, taniej i sprawniej wykonujcie przewozy!". "Pracownicy uspołecznionego handlu - walczcie o coraz lepsze zaopatrzenie mas pracujących we wszystkie produkty i towary!". Czy wreszcie: "Chłopi i kobiety wiejskie - podnoście plony z hektara, rozwijajcie hodowlę, walczcie z wyzyskiem bogaczy i spekulantów". Jak zalecało KC PZPR, z tymi hasłami, niczym komiwojażerowie, mieli wędrować po kraju lokalni agitatorzy. W tej roli postanowiono zaangażować też księży. Miało to kłaść "Kres oszczerstwom o prześladowaniu religii w naszym kraju [...]", pisano w "Trybunie Ludu". Do tego celu udało im się zaangażować jedynie "księży patriotów".
Pieśń pokoju i duch partii
Na dwa dni przed 1 Maja 1950 r. aktywiści partyjni donosili, że zakończone zostały przygotowania do święta. Zaś "Trybuna Ludu" zapewniała, że w Warszawie i Krakowie już zamontowano kilkaset gigantofonów, "którymi popłynie radosna pieśń pokoju i duch Partii". Do stolicy nadciągały tłumy, by uczestniczyć "razem z Partią" w radosnym dniu majowym. Prominentnych działaczy partyjnych i przodowników pracy umieszczono w hotelach, a lud robotniczy na obrzeżach miasta - w wojskowych namiotach i w halach fabrycznych. O dziesiątej rano w sali sejmowej zebrało się partyjne gremium towarzyszy wraz z "przodownikami pracy i pokoju". Przybył "Bierut i niemilknące za nim oklaski". "Napłynęli też ludzie z okrzykami na jego cześć". Przemówienie wygłosił towarzysz Ochab, któremu, jak relacjonował dziennikarz "Trybuny Ludu", "przerywano burzliwymi oklaskami i okrzykami na cześć ZSRR i Stalina. [...] Orkiestra zagrała hymn radziecki. Nowa fala entuzjazmu zrywa się na cześć przewodniczącego KC PZPR B. Bieruta".
Z Sejmu Bierut, ze świtą i zaproszonymi towarzyszami radzieckimi, pojechał na trybunę usytuowaną na rogu Alei Jerozolimskich i Nowego Światu. Tam natomiast "radosny krzyk wyrwał się z milionów piersi pracującego ludu na pierwsze słowa towarzysza Bieruta. Ojca narodu miast i wsi", relacjonował sprawozdawca. A funkcjonariusz sowieckich służb NKWD, Bierut, sprawujący wówczas funkcję prezydenta Polski, mówił: "Polska jest światem wyzwolonego narodu, światem zwycięstwa idei sprawiedliwości". Zapewniał też zgromadzonych, że: "Nigdy już więcej nie będą świstały w Polsce kule nad głowami robotników, nigdy już więcej nie zhańbią pochodów 1-majowych faszystowskie pałki policyjne. Bowiem władze w Polsce zdobył na zawsze wolny i suwerenny lud pracujący [...]". Po czym z "dusz i gardeł polskiej klasy robotniczej [...] popłynęły "fale uznania i gorących uczuć do Wielkiego Przyjaciela i Przewodnika Ludzkości, miłującego wolność Zwycięskiego Pogromcy faszyzmu, niezłomnego Chorążego wszystkich narodów, Towarzysza Stalina". Załopotały czerwone sztandary, które "symbolizowały robotniczą krew przelaną w walce o prawa robotnicze w faszystowskiej, przedwojennej Polsce", uświadamiał tekst w "Trybunie Ludu".
Podczas uroczystości pierwszego maja, według relacji prasowych, największe wrażenie na uczestnikach pochodu w Warszawie zrobiło właśnie wystąpienie Bieruta. W Łodzi - zaimponowała partii i uczestnikom pochodu pięcioramienna gwiazda. "Niesiona na płask, nad którą widniał wielki portret Stalina". Poznań z kolei zachwycił wypuszczeniem "2800 gołębi po przemówieniu naszego ojca Bolesława Bieruta, które prostym lotem poszybowały do nieba pokoju wznoszącym się nad Polską". Wrocław natomiast odwiedzili "prawdziwi Niemcy z NRD, którzy wraz z polskimi dziećmi i niemieckimi jechały na ciężarówkach skandując hasła - Pokój, Stalin, Bierut".
W podsumowaniu media podały, że pierwszy maja okazał się: "Największym dotychczasowym świętem Polaków".
Cytaty pochodzą z: "Notatnik Lektora", "Trybuna Ludu", "Życie Warszawy", "Płomyczek", styczeń - maj 1950.