Rozmowa z prezydentem Bydgoszczy Konstantym Dombrowiczem
Powołanie diecezji bydgoskiej było momentem przełomowym w historii Kościoła lokalnego. Jak zapisało się ono w historii miasta?
- To był bardzo ważny moment. Chyba jeden z najważniejszych w dziejach miasta - równie istotny, jak moment nadania praw miejskich przez króla. W Bydgoszczy rozpoczęła się nowa epoka. Mogę powiedzieć, że po roku diecezja "przyjęła się" wśród mieszkańców. Właściwie nie znam takiej osoby, która by miała jakieś wątpliwości, czy diecezja była nam potrzebna. Takich głosów nie ma, czyli było to konieczne - i od strony administracyjnej, i od strony duchowej. Ksiądz arcybiskup Henryk Muszyński dbał o Bydgoszcz, bywał u nas bardzo często. Jednak sądzę, że taki codzienny kontakt, który mają teraz mieszkańcy ze swoim biskupem, jest najlepszym rozwiązaniem.
Miasto włącza się w wiele inicjatyw, z którymi wychodzi do wiernych Kościół. Jak układa się współpraca?
- Przede wszystkim jesteśmy po sąsiedzku. Katedrę widać z okien mojego gabinetu. Również siedziba księdza biskupa jest oddalona zaledwie o kilka kroków. Miasto pomogło w tym, w czym mogło podczas organizacji diecezji. To oczywiste. Urząd jest od tego, żeby pomagał wszystkim mieszkańcom, a ksiądz biskup jest od pewnego czasu również mieszkańcem Bydgoszczy - i to bardzo ważnym. Rzeczywiście, wiele inicjatyw kościelnych miasto wspiera - pomagamy na przykład Caritas. Ostatnio placówka otrzymała od Administracji Domów Miejskich lokal, w którym będzie mogła wydawać posiłki dla najbardziej potrzebujących. Współpracujemy z Centrum Kultury Katolickiej "Wiatrak", którego działania bardzo cenię. Sam biorę udział w niektórych akcjach, powiedziałbym… z przyjemnością, ponieważ są to bardzo ciekawe inicjatywy. Dobrze układa się współpraca pomiędzy kurią a urzędem. Te wszystkie zadania, które zazębiają się w naszej pracy, staramy się realizować bez żadnych zgrzytów. Nie ma tutaj przepaści - być jej nie powinno i nie będzie.
Pielgrzymka dziękczynna do Rzymu była podziękowaniem za utworzenie diecezji. Jak Pan Prezydent wspomina tę wyjątkową audiencję?
- Ojciec Święty w czasie naszej pielgrzymki był w dobrej kondycji. Mnie uderzyło jego spojrzenie - niezwykle żywe i wnikliwe, "zaglądające" niejako do wnętrza rozmówcy. Oczywiście to, co Ojciec Święty powiedział do wszystkich pielgrzymów, było ważne, ale dla mnie istotny był bezpośredni kontakt. Przekazaliśmy Papieżowi symboliczny dar - piękną stułę z wizerunkiem Matki Bożej Pięknej Miłości. A stuła jest symbolem pewnego związku - Bydgoszczy z Kościołem i Kościoła z Bydgoszczą. Stuła wiąże na zawsze… Natomiast sama pielgrzymka była niezwykłym przeżyciem. Tym bardziej że brało w niej udział kilkaset osób z Bydgoszczy i z całej diecezji. Po drugie, była to okazja do poznania wielu księży, do bliższej rozmowy i wymiany poglądów z księdzem biskupem. Bardzo sobie tę pielgrzymkę do Rzymu cenię. Co prawda, była to moja kolejna wizyta w Watykanie, ale jeszcze nigdy nie znalazłem się tak blisko Papieża. Teraz miałem to szczęście.
Czy Pan Prezydent zna zabytki sakralne Bydgoszczy? Czy w kościele nabiera sił duchowych?
- Bardzo sobie cenię budowle sakralne i chętnie je odwiedzam. Nie tylko w Bydgoszczy, ale we wszystkich miastach, w których bywam, wchodzę do kościołów. Także po to, by zobaczyć rozwiązania architektoniczne. Nierzadko te zabytki powstawały w średniowieczu, w renesansie czy baroku, ale w każdym jest trochę ducha architekta i ducha mieszkańców danego miasta. Są maleńkie kościółki gdzieś w górach w Austrii, do których czasem też zaglądam, są piękne kościoły w Paryżu czy Wiedniu. To są również interesujące wizyty z powodów estetycznych. Co do drugiej części pytania… to oczywiście - tak. Kościół poprzez swoją specyficzną atmosferę pomaga w pewnym skupieniu, w skoncentrowaniu myśli, a to się przydaje.