Rodzice na zimowisko przyjechali kilka dni wcześniej. Obejrzeli cały dom, pokoje, łazienki, kuchnie. Rozmawiali z kierownikiem. Chcieli mieć pewność, że dzieci podczas ferii będą się czuły bezpiecznie. Wszystko więc miało być zapięte na ostatni guzik. Także i ten szczegół... Msza święta. Choć dom wypoczynkowy nie dysponował kaplicą, a wśród opiekunów i wychowawców nie było kapłana, kierownik ośrodka, zapytany o możliwość uczestniczenia dzieci we Mszy świętej, zapewnił, że na pewno będzie ona na miejscu odprawiona. Zanim dzieci przyjechały, zwrócono się do mnie z prośbą, bym przyjechał i w niedzielę odprawił Najświętszą Ofiarę. Uczyniłem to z radością. Po Mszy przyszła do mnie jedna z pań wychowawczyń z zamiarem wręczenia mi ofiary. Widząc moje zdumienie, rzekła: "Dzieci miały przez rodziców powiedziane, żeby złożyć ofiarę".
Starajcie się naprzód o królestwo Boga i Jego sprawiedliwość... (Mt 6, 33)
Zimowy wypoczynek dzieci i młodzieży, jak również nauczycieli, dobiega końca. Mimo trudności ekonomicznych tysiące uczniów wyjechało na różnego rodzaju zimowiska. W zdecydowanej większości zadbano o wszystko, a raczej prawie o wszystko. Autokary przewożące dzieci kontrolowali nie tylko policjanci, ale także... rodzice. To jest troska!
Powstaje jednak pytanie: Ilu rodziców zadbało także o to, by ich dzieci uczestniczyły w niedzielnej Mszy świętej? Żyjemy w takich czasach - dzięki Bogu - że organizatorzy wycieczek, kolonii, zimowisk, rajdów "zorganizują" także Mszę, gdy... zostaną o to poproszeni. Cóż się nie robi w trosce o klienta! Ileż firm wykorzystuje elementy religijne do tak zwanego "robienia" interesów. Co pewien czas w mojej skrzynce na listy znajduję reklamę wyjazdów do znanego sanktuarium, na którym, przy okazji, prezentuje się nowoczesne garnki. Co ma wspólnego jedno z drugim? Ano... pieniądze!
Omawiany problem nie jest groźny, gdy poza dom wyjeżdżają ludzie dorośli. Oni sami mogą dotrzeć do kościoła bądź poprosić kapłana, by przyjechał i na miejscu odprawił Mszę. Dzieci natomiast same tego nie zrobią. A więc wszystko zależy od rodziców, od ich wiary i troski o dusze ich dzieci.
Prawie wszyscy rodzice dbają o zdrowie swoich pociech i troszczą się o ich wykształcenie. Gdy ich dzieciom przydarza się krzywda, potrafią uparcie dążyć do sprawiedliwości i zadośćuczynienia. I tak powinno być.
Grupa, wraz z wychowawcami, dla której odprawiałem Mszę świętą, w całości w niej uczestniczyła. Jedno dziecko czytało nawet w trakcie nabożeństwa Pismo Święte. Zapewne nigdy nie poznam rodziców tych dzieci, jednak ich troska o życie religijne i duchowe swych pociech wiele dobrego o nich mówi. Oby takich dojrzałych rodziców było jak najwięcej.