Logo Przewdonik Katolicki

Aborcja i modlitwa

Grzegorz Górny
Fot.

MOTTO: "Często powtarzam, że trzeba, abyśmy połączyli się w modlitwie, pragnąc zapewnić ochronę nienarodzonym. I modlitwa, i działanie są niezbędne, aby utrzymać szacunek dla świętości życia ludzkiego. Uważam, że zakończenie naszego dzieła, które polega na ratowaniu życia, nie będzie możliwe, jeśli nasze dusze nie skupią się na modlitwie." Ronald Reagan (1983 r.) Ksiądz...

MOTTO:


"Często powtarzam, że trzeba, abyśmy połączyli się w modlitwie, pragnąc zapewnić ochronę nienarodzonym. I modlitwa, i działanie są niezbędne, aby utrzymać szacunek dla świętości życia ludzkiego. Uważam, że zakończenie naszego dzieła, które polega na ratowaniu życia, nie będzie możliwe, jeśli nasze dusze nie skupią się na modlitwie."

Ronald Reagan (1983 r.)


Ksiądz Philipp Reilly z Nowego Jorku w ruchu obrony życia nienarodzonych działa od 36 lat. Po 22 latach miał jednak wszystkiego dość.


Był rok 1967. Kolorado jako pierwszy stan w USA zezwoliło na dokonywanie aborcji. Rok później to samo nastąpiło w Kalifornii. W 1970 roku przerywanie ciąży zostało zalegalizowane w stanie Nowy Jork. Kiedy ks. Reilly zaczynał przekonywać ludzi, by mobilizowali się w obronie życia, nie znajdował większego poparcia. Ludzie nie wierzyli mu, że prawo może zezwolić na zabijanie dzieci w łonach matek. - To jest Ameryka - mówiono mu. - To niemożliwe.
Od tamtego czasu wiele się zmieniło. Werdykt Sądu Najwyższego w sprawie Wade versus Roe z 1973 roku spowodował legalizację aborcji w całych Stanach Zjednoczonych.
Dzisiaj ks. Reilly często spotyka się z podobną reakcją, tylko że teraz ludzie nie wierzą, by można było zmienić prawo tak, aby chroniło życie dzieci w łonach matek. - To jest Ameryka - mówią mu. - To niemożliwe.
Przez ten czas w samym tylko Nowym Jorku zabitych zostało 3,5 miliona nienarodzonych dzieci, zaś w całym USA - około 45 milionów. Według kanadyjskiego naukowca, profesora Philippa Neya, aż 70 procent Amerykanek dokonało aborcji, przy czym 21 procent z nich - więcej niż jeden raz.
Założony przez ks. Reilly'ego ruch był bardzo aktywny - jego członkowie angażowali się w politykę, organizowali demonstracje, pikietowali kliniki aborcyjne, nie płacili podatków. Skutki były jednak mizerne. Statystyki aborcji stale rosły. Żadna z idących do kliniki kobiet nie zrezygnowała ze swego zamiaru. Nie przekonały ich transparenty, okrzyki, happeningi.
W 1989 roku ks. Reilly był już kompletnie zrezygnowany. Podczas modlitwy przed Najświętszym Sakramentem powiedział Panu Bogu, że się poddaje i rezygnuje. Próbował przecież wszystkiego i nic... "Czy na pewno próbowałeś wszystkiego? - usłyszał wówczas głos. - A modlitwa? Czy modlitwa jest na pierwszym miejscu?"
Wtedy przyszło olśnienie. Ksiądz Reilly wspomina: - Zrozumiałem, że miałem rację - naprawdę byłem bezradny. Tylko Pan Bóg mógł dokonać prawdziwych zmian. To był początek wzięcia Boga na poważnie. Dla mnie to była radykalna zmiana. Tak, mówimy, wierzymy w Boga, ale modlimy się tak, aby pomógł nam zrobić to, co my chcemy zrobić. Nie mówimy tak jak Maryja: niech się stanie, co chcesz, abym robiła. I - tak jak Maryja - nie robimy tego, co Bóg nam każe. To jest zasadnicza różnica w myśleniu.
Modlitwa przed Najświętszym Sakramentem miała miejsce w Święto Matki Bożej Różańcowej. Ksiądz Reilly poprosił Boga o armię, by móc pokonać cywilizację śmierci. Armią okazały się trzy babcie, jeden dziadek i jedna młoda dziewczyna. "Boże, czy to jest ta armia?" - zapytał kapłan w duchu i usłyszał odpowiedź: "To Ja działam. Jeśli dałbym ci większą armię, pomyślałbyś, że to ty działasz. Po prostu weź swą armię i idź."
Tak więc pod największą klinikę aborcyjną w stanie Nowy Jork wyruszyła niecodzienna grupa: trzy babcie, dziadek, dziewczyna i ksiądz. Przez trzy godziny stali przed drzwiami, modląc się na Różańcu. Przez ten czas do środka weszło około stu kobiet.
Nie zrażali się. Przychodzili tam dzień w dzień i modlili się. Z czasem zaczęli dołączać do nich nowi ludzie. Po pół roku Różaniec odmawiało już sześćdziesiąt osób. Biskup Deilly, który się o tym dowiedział, zaproponował, że odprawi Mszę w intencji ratowania życia połączoną z Adoracją Najświętszego Sakramentu i procesją różańcową od kościoła do kliniki. Z czasem przyłączyło się do tego ponad stu biskupów i sześciu kardynałów w całych Stanach Zjednoczonych.
Ksiądz Reilly mówi, że kliniki aborcyjne są dzisiejszymi Golgotami. Dokonuje się tam bowiem, przy zachęcie bądź obojętności świata, mordowanie niewinnych. - Kto był obecny na Golgocie obok konającego Chrystusa?, pyta amerykański kapłan i odpowiada: - Matka Boża i Jan Ewangelista. Co tam robili? - znów pyta siebie: - Czy krzyczeli, czy demonstrowali, czy atakowali kogokolwiek? - Nie - odpowiada, oni nikogo nie oskarżali, oni modlili się. I nasze zadanie, pod współczesnymi Golgotami, jest takie samo.
W diecezji brooklyńskiej, od której zaczęły się modlitwy i marsze różańcowe, istniały 43 kliniki aborcyjne. W ciągu ostatnich dziesięciu lat zamknięto 23 z nich. W całym stanie Nowy Jork zlikwidowano zaś 37 tego typu placówek. Każdego roku w mieście Nowy Jork notuje się 5000 przypadków kobiet, które w drodze do kliniki w ostatniej chwili zrezygnowały z aborcji. W Detroit modlitwa przed dwoma tamtejszymi klinikami zaczęła się przed dwoma laty i zdołano w tym czasie uratować 2050 istnień ludzkich.
Statystyki mówią, że od ośmiu lat liczba aborcji dokonywanych w USA systematycznie spada.
Ruch modlitewny ks. Reilly'ego rozszerzył się w tym czasie z Ameryki na Australię, Nową Zelandię i Europę Zachodnią. Jeden z głównych jego ośrodków na naszym kontynencie - pod nazwą Centrum Życia - znajduje się w Wiedniu.
Od 1995 roku trwa modlitwa pod austriackimi klinikami aborcyjnymi. Schemat działania jest następujący: w pobliżu kliniki otwierana jest kaplica, w której odbywa się nieustająca Adoracja Najświętszego Sakramentu. Co godzinę zmieniają się dwie modlące się osoby. W ten sposób w ciągu doby uczestniczy w tym 48 ludzi. W godzinach otwarcia kliniki dwie kolejne osoby stoją przed drzwiami placówki - jedna modli się na Różańcu, druga próbuje nawiązać kontakt z wchodzącymi do środka kobietami.
W ten sposób w ciągu kilku lat tylko w samym Wiedniu udało się w ostatniej chwili uratować około 4500 dzieci. Tyle kobiet zmieniło bowiem zdanie tuż przed aborcją. Wiele z nich zmieniło decyzję po rozmowach z wolontariuszkami Centrum Życia. Klaudia Groger, która ma wielkie doświadczenie w tych sprawach, mówi: - To nie jest jedynie czysto ludzka walka, ale jest to walka duchowa. Dlatego tak ważna jest dla nas modlitwa przed kliniką, gdzie zawsze obecny jest jeden modlący się, który prosi o nawrócenie lekarzy, oraz o to, by serca kobiet otworzyły się. Sama rozmowa z kobietami nie wystarczy. One przez rozmowę nie otworzą się. Kobiety, które idą do kliniki, w głębi serca lub w duchu już bowiem dokonały aborcji. Dlatego sama rozmowa z kobietą nie ma większego sensu. Potrzebna jest modlitwa i nawrócenie serca.
Nie jest to jednak niemożliwe. Comfurt Kissiwah z Ghany uciekła z fotela ginekologicznego tuż przed aborcją. Przypomniała sobie, co mówił jej mężczyzna, który zaczepił ją w bramie kliniki. Powiedział, że Bogu będzie bardzo przykro z tego powodu, że Jezus będzie bardzo cierpiał przez tę aborcję. Zerwała się i uciekła. Dziś ma kilkumiesięczne dziecko i podkreśla, że jest szczęśliwa.
W ciągu ostatnich siedmiu lat lewackie bojówki przeprowadziły na wiedeńskie Centrum Życia trzynaście zamachów - wybijano okna, demolowano wnętrza, a raz wrzucono do środka śmierdzącą substancję, po której smród w żaden sposób tygodniami nie dał się usunąć. Nie mogąc wytrzymać tych zapachów, wszyscy sąsiedzi zamieszkujący piętro wyżej w owej kamienicy postanowili się wyprowadzić. Ponieważ nikt nowy nie chciał się wprowadzić do tak cuchnących mieszkań, ich cena gwałtownie spadła. Wtedy ludzie z Centrum Życia zdecydowali się odkupić te lokale. Nazajutrz po transakcji smród zniknął, a w wykupionych pomieszczeniach zorganizowano mieszkania dla samotnych matek. Prowadzona jest też terapia osób cierpiących na syndrom postaborcyjny.
Ksiądz Philipp Reilly podkreśla, że najważniejszym tekstem poświęconym obronie życia nienarodzonych, jaki kiedykolwiek został napisany, jest niewątpliwie Encyklika Jana Pawła II "Evangelium vitae". Ojciec Święty pisze w niej: "Pilnie potrzebna jest wielka modlitwa za życie, przenikająca cały świat. W ramach specjalnych inicjatyw oraz w codziennej modlitwie niech każda chrześcijańska wspólnota, każdy ruch i stowarzyszenie, każda rodzina i każdy wierzący zanoszą żarliwe błaganie do Boga, Stwórcy i Miłośnika życia. Jezus sam pokazał nam, że modlitwa i post to najważniejsza i najskuteczniejsza broń przeciw mocom zła (por. Mt 4,1-11) i pouczył swoich uczniów, że niektóre duchy można wypędzić tylko w ten sposób (por. Mk 9,29). Zdobądźmy się zatem na pokorę i odwagę modlitwy i postu, aby sprowadzić moc z Wysoka, która obali mury oszustwa i kłamstwa, zasłaniające przed oczyma wielu naszych braci i sióstr niegodziwość czynów i ustaw wrogich życiu i wzbudzi w ich sercach postanowienia i zamiary inspirowane cywilizacją życia i miłości."

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki