Logo Przewdonik Katolicki

Samarytanie z drugiego planu

Piotr Krysa
Fot.

Setki fundacji, prezesów, tysiące działaczy i wolontariuszy przemierza nasz kraj z ideą niesienia pomocy najbiedniejszym, poszkodowanym przez los czy naturę. Caritas od większości z nich różni się tym, że miłosierdzie rozumie nie tylko w odniesieniu do ciała, ale również do duszy. Pomoc bliźniemu jest próbą jakości naszego człowieczeństwa i naszej wiary, ale rozmiary akcji charytatywnych...

Setki fundacji, prezesów, tysiące działaczy i wolontariuszy przemierza nasz kraj z ideą niesienia pomocy najbiedniejszym, poszkodowanym przez los czy naturę. Caritas od większości z nich różni się tym, że miłosierdzie rozumie nie tylko w odniesieniu do ciała, ale również do duszy. Pomoc bliźniemu jest próbą jakości naszego człowieczeństwa i naszej wiary, ale rozmiary akcji charytatywnych świadczą też na niekorzyść państwa, które nie potrafi wypełnić swoich podstawowych obowiązków.



Papież Jan Paweł II w encyklice Dives in misericordia wyjaśnia, że miłosierdzie jest darem miłości, jej drugim imieniem, a zarazem właściwym sposobem jej objawiania. Taka wykładnia musi towarzyszyć jednemu z głównych przejawów miłosierdzia Kościoła katolickiego – jego działalności charytatywnej. Do wypełniania tej misji powołana jest Caritas, organizacja szczególna, której rola w żadnym wypadku nie może ograniczać się jedynie do szeroko pojętego „socjalu”.

Nic nowego


Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom, Betlejemskie Światło Pokoju czy Wakacyjne Dzieło Caritas to najbardziej znane cykliczne „akcje” Caritas. Przygotowuje się kolejną pod hasłem „Kromka chleba”.
– To tylko nazwa – mówi ks. prałat Mateusz Żarnowiecki, dyrektor Caritas Archidiecezji Poznańskiej – Czy Kościół nie robił tego od zawsze – pyta?
W kolejnych zdaniach zwraca uwagę na to, że miłosierdzie wpisane jest w chrześcijaństwo nie pod hasłem „akcja”, tylko „miłość bliźniego”, która jest największym przesłaniem Ewangelii. Zwraca uwagę także na to, że wszelka, nawet ta zupełnie świecka działalność charytatywna, czy raczej filantropijna, ma swoje korzenie w chrześcijaństwie i nie bardzo potrafi się bez nich obejść, a często nawet wprost przyznaje się do takiego pokrewieństwa.
– W dobie postępującej sekularyzacji pomoc bliźniemu ubiera się w różne słowa, jak braterstwo, solidarność społeczna czy najbardziej chyba popularna – rozmaicie rozumiana miłość, ale podstawy takiego stosunku do człowieka płyną właśnie z nauki Chrystusa. – mówi ks. prał. Żarnowiecki. – To nie przypadek, że pierwsze gminy chrześcijańskie wzywały do budowania wspólnoty miłości, a pierwsze przytułki dla starców czy bezdomnych zakładały już w XVI wieku siostry, księża i zakonnicy – dodaje.

Medialny kompromis


Obecnie działalnością charytatywną zajmuje się ogromna liczba najróżniejszych fundacji i stowarzyszeń – w większości świeckich. Osobną sprawą jest to, że w epoce informacji dostrzegamy zazwyczaj jedynie te wydarzenia i działania, które mają odpowiednią medialną oprawę. Nieraz też można wyczuć wśród katolików drobny żal, że działalność charytatywna Kościoła jest marginalizowana i nie oddaje się jej należytego miejsca w publicznej świadomości. Różnego rodzaju akcje są więc medialnym kompromisem Caritas. Ks. prał. Żarnowiecki nazywa to po prostu medialną modą, która zresztą nie powinna przesłonić najważniejszej, znacznie starszej od telewizji, ewangelizacyjnej misji Caritas.

Armia miłosiernych


Zapewne nie wszyscy katolicy wiedzą, że w strukturach polskiej Caritas działa około 60 tysięcy wolontariuszy, około 150 jadłodajni i 20 noclegowni. Funkcjonuje też kilkadziesiąt świetlic dla dzieci, ośrodków terapeutycznych, rehabilitacyjnych i wypoczynkowych, stacji opieki i przychodni lekarskich, poradni, domów dla samotnych matek czy ofiar przemocy w rodzinie.
Liczba wolontariuszy ciągle rośnie – tylko w ciągu ostatnich dwóch lat aż o 10 tysięcy.
Większość z nich to osoby starsze, głównie emeryci. Są bezcenni, bo nie ograniczeni czasowo przez pracę zawodową mogą się w pełni zaangażować w działalność charytatywną. Z roku na rok powstaje coraz więcej szkolnych i akademickich organizacji.
Nie znaczy to, że w działalność dobroczynną nie angażują się ludzie czynni zawodowo.
Rozwija się wolontariat specjalistyczny, w którym udzielają się lekarze, prawnicy czy architekci, dzięki czemu potrzebujący mogą skorzystać z bezpłatnej fachowej porady.
– Pomoc może przybierać naprawdę różne formy. Na przykład polski architekt zaprojektował dwa ambulatoria w Kosowie, a pszczelarz uczył hodowli pszczół ludzi w Rwandzie i w Kongo – mówi Mariusz Kraszewski z Caritas Polska.

Dzieci pod szczególną opieką


Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom, choć sygnalizowane w mediach jedynie śladowo, jest jedną z najpopularniejszych akcji charytatywnych w Polsce. Dwa lata temu do akcji dołączyły charytatywna organizacja Kościoła prawosławnego „Eloes” i „Diakonia” Kościoła ewangelicko–augsburskiego. W ubiegłym roku ze sprzedawanych w Adwencie świec (4,5 miliona) udało się w całej Polsce zebrać aż 14 milionów złotych, o milion więcej niż przed rokiem. Pieniądze z tej zbiórki przeznaczane są głównie na wspieranie kolonii letnich i zimowisk, z których w zeszłym roku skorzystało 90 tysięcy dzieci. Kilka tysięcy z tej liczby to nasi rodacy ze Wschodu – najczęściej z Białorusi, Ukrainy, Litwy, Rosji i Kazachstanu. Akcją objęto również dzieci z rodzin poszkodowanych przez powodzie w latach 1997 i 2001.
W samej archidiecezji poznańskiej w ostatnim roku z pomocy za łączną sumę pół miliona złotych skorzystało ponad 10 tysięcy dzieci.
– Na całkowicie bezpłatny wypoczynek w ubiegłym roku udało nam się wysłać tysiąc dzieci z najuboższych rodzin. Pozostałym dokładamy najczęściej od 30 do 60 procent – mówi ks. prał. Mateusz Żarnowiecki.
Wypoczynek dzieci jest możliwy nie tylko ze względu na ofiarne datki, ale także ze względu na kadrę opiekunów, z których absolutna większość nie pobiera za to żadnego wynagrodzenia. Są to głównie studenci, klerycy, zakonnice, nauczyciele, psychologowie i pedagodzy.
W skali kraju organizacja wakacji i ferii pochłania połowę pieniędzy zebranych w czasie WDPD. Pozostałe przeznacza się na dożywianie dzieci w szkołach, świetlicach socjoterapeutycznych i innych placówkach Caritas. Tylko w ubiegłym roku z dożywiania korzystało 55 tysięcy najmłodszych, a trzeba pamiętać o tym, że posiłek ten dla wielu z nich jest jedynym w ciągu dnia.
Część pieniędzy rezerwuje się również na pomoc dla rodzin wielodzietnych i na utrzymanie świetlic, burs i internatów dla młodzieży, domów dziecka, domów samotnych matek i ofiar przemocy w rodzinie.
Wokół WDPD w diecezjach prowadzi się również wiele akcji towarzyszących. Na przykład Caritas Archidiecezji Gnieźnieńskiej w ubiegłym roku przeprowadziła akcję „Buty”, w której parafie i ośrodki pomocy społecznej sprzedawały po obniżonych cenach buty zimowe dla dzieci i młodzieży z rodzin biednych i potrzebujących. Ogółem zakupiono 1 300 par butów za kwotę 40 652 złotych. Na zakup butów gnieźnieńska Caritas otrzymała dotacje z Urzędu Wojewódzkiego w Poznaniu w wysokości 2 500 złotych i 8 450 złotych z Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu.
– Cześć kwoty na zakup butów została przekazana ze środków Wigilijnego Dzieła Pomocy Dzieciom. Buty do 35 numeru były sprzedawane po 15 złotych, powyżej tego numeru po 30 złotych – informuje Beata Orczykowska z gnieźnieńskiej Caritas.

W skali kraju ostatnia akcja WDPD zostanie podsumowana w najbliższych tygodniach.

Najmłodsi najmłodszym


Pomoc dla najmłodszych opiera się nie tylko na datkach i pracy osób dojrzałych. W wielu diecezjach rośnie liczba Szkolnych Kół Caritas.
– Ten pomysł zaczął funkcjonować w Rzeszowie w połowie lat 90., ale dosyć szybko przyjmuje się w innych diecezjach. Jego ideę najkrócej można streścić w słowie samopomoc. To dzieci pomagają swoim kolegom i koleżankom. W szkole widzą się codziennie i doskonale wiedzą, które z nich nie ma śniadania czy odpowiednich warunków w domu chociażby do odrabiania lekcji. Dzieci pomagają sobie wzajemnie, darmowych korepetycji udzielają także nauczyciele. Wszyscy są bardzo uczulani na to, aby pomoc był świadczona w sposób jak najbardziej dyskretny – podkreśla Mariusz Kraszewski.
Kołami najczęściej opiekują się katecheci, chociaż formalnym opiekunem jest według statutu dyrektor szkoły. Chęć zawiązania takiego koła należy zgłosić do dyrektora diecezjalnej Caritas.
Kolejnym dziełem ludzi młodych jest Betlejemskie Światło Pokoju na świecach Caritas. Po kraju roznoszą je w grudniu harcerze i harcerki z ZHP. Światło symbolizuje przekazywanie pokoju, miłości, ciepła i radości. Tej akcji nie wymyślili Polacy, tylko Austriacy, a dokładniej Austriackie Radio i Telewizja w Linzu (ORF) w 1986 roku jako część bożonarodzeniowej akcji charytatywnej na rzecz dzieci niepełnosprawnych i osób potrzebujących. Światło Pokoju otrzymuje zawsze prymas Polski, prezydent i premier RP, marszałkowie Sejmu i Senatu, ministrowie, władze samorządowe przedstawiciele organizacji pozarządowych. Światło, które w Polsce płonie zawsze na wigilijnych świecach Caritas, trafia także do szpitali, szkół i domów dziecka.

Dzień po dniu


Może najmniej efektowną, ale też i najważniejszą, skupiającą w sobie całą ideę miłości miłosiernej działalnością zajmują się na co dzień Parafialne Zespoły Caritas.
– Od dwóch lat jest to priorytet naszego rozwoju. Chcemy stworzyć silne parafialne zespoły, aby odejść od centralnego zarządzania pomocą. Nasza rola będzie tylko uzupełniająca, skupiona na projektach, które przekraczają możliwości czy potrzeby jednej parafii – mówi Grzegorz Idziak z Caritas Diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej.
Kościół we wskazaniach duszpasterskich dla parafialnych zespołów przywołuje obraz gminy jerozolimskiej, wzywając do budowania wspólnoty miłości na jej wzór. Już w pierwszych gminach chrześcijańskich przejawem troski o potrzebujących były agapy, posługa diakonów i kolekty na głodujących w Jerozolimie.
– W tych wspólnotach wielką wagę przykładamy do formacji, nie ograniczamy się jedynie do dobrych uczynków – zaznacza ks. prał. Mateusz Żarnowiecki.
PZC skupiają absolutną większość wolontariatu Kościoła. Właśnie ci ludzie rozpoznają palące potrzeby swoich parafian, codziennie opiekują się chorymi i niepełnosprawnymi, często przy pomocy bardziej fachowej pomocy ze stacji opieki Caritas. Żeby sobie uzmysłowić ogrom pracy tych ludzi, trzeba wiedzieć, że ich pomoc dotyczy znacznie większej liczby potrzebujących, niż wszystkie duże ogólnokrajowe akcje Caritas.

Bieda nie zna granic


Caritas Polska wspiera nie tylko rodaków, ale również ludzi potrzebujących w innych krajach i na innych kontynentach. Pomoc skierowaną głównie do ofiar kataklizmów i wojen koordynuje najczęściej Caritas Europa bądź Caritas Internationalis.
– W takich wypadkach jak powódź czy głód, obojętnie, czy dzieje się to w naszym kraju, czy poza nim, trzeba reagować bardzo szybko. Dla tego celu służy specjalny fundusz interwencyjny – mówi Mariusz Kraszewski z Caritas Polska.
Ponad granicami działa także w ramach polskiej Caritas biuro Au-pair „Droga”, pośredniczące w wyjazdach dziewcząt z Polski do rodzin w charakterze opiekunek dla dzieci.
Zacieśnia się także współpraca z Caritas innych krajów europejskich.
Biura Aktywizacji Bezrobotnych w Kielcach, Lublinie i Grudziądzu udało się uruchomić dzięki funduszom unijnym i doświadczeniom francuskiej Caritas.
– Najbliższy rok przyniesie zapewne nasilenie współpracy z organizacjami z innych krajów, głównie Francji i Niemiec – ocenia ks. Jacek Dziel, dyrektor Caritas Archidiecezji Gnieźnieńskiej.

Ludzie z końca świata


– Patrząc od strony Poznania, powiat złotowski to biegun bezrobocia. Patrząc od strony powiatu drawskiego, Złotów i okolice jawią się jako Eldorado – zaczyna ocenę potrzeb swoich podopiecznych w tym roku ks. Paweł Brostowicz, dyrektor Caritas Diecezji Koszalińsko-Kołobrzeskiej. Kapłan nie ma żadnych wątpliwości, że w tym roku szczególnie trzeba będzie wspomagać służbę zdrowia, ludność z terenów wiejskich, głównie dzieci i młodzież, które coraz częściej nie mają nie tylko za co, ale i w czym dojechać do szkoły.
– Musimy także rozwinąć fachowe poradnictwo, ponieważ większość owych bezrobotnych to ludzie „nieumiejętni”, którzy nie poradzą sobie sami w nowej rzeczywistości. Najwyraźniej ktoś o nich zapomniał – ocenia ks. Brostowicz.
Nie jest jednak wolny od obawy, że w działalności charytatywnej Kościoła może dojść do absurdu.
– Jak nazwać sytuację, w której państwo bierze od obywateli pieniądze na wyrównywanie szans, pomoc i opiekę nad najsłabszymi, a Kościół i inne organizacje charytatywne całą robotę – konstatuje.
Zupełnie niedawno Caritas Diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej zaczęła zbierać pieniądze na pomoc dla rodzin ponad 800 zwolnionych pracowników bankrutującego ZASTALU-u.
– A to przecież państwo ma w tym kraju monopol na pomoc społeczną, bo środki z budżetu otrzymuje pomoc społeczna, a dopiero ona albo przekazuje pieniądze dalej, albo nie – mówi Grzegorz Idziak z Caritas zielonogórsko-gorzowskiej.
Ksiądz Jacek Dziel przestrzega przed miłosierdziem opartym jedynie na jałmużnie czy nawet, dosadniej, rozdawnictwie.
– Należy coraz bardziej skupiać się na profesjonalnej pomocy ludziom wyrzuconym na margines. Czy to przez chorobę, czy przez utratę pracy, czy inne losowe nieszczęścia. Nie możemy także przechodzić obojętnie koło ludzi doświadczonych wirusem HIV czy zagrożonych homoseksualizmem i prostytucją – mówi.
Liczba specjalistycznych stacji pomocy, ośrodków i poradni powstałych przy udziale Caritas rzeczywiście stale rośnie. Wszystkie mają na ogół jedną zaletę. Dzięki pracy wolontariuszy i prostej, nie zbiurokratyzowanej strukturze organizacyjnej są znacznie tańsze w utrzymaniu od tych publicznych.
– Cała administracja Caritas Archidiecezji Poznańskiej zajmuje trzy pokoje. Oprócz mnie pracują tutaj cztery osoby wspomagane przez wolontariat – wskazuje krótkim gestem ks. prał. Mateusz Żarnowiecki.

Ks. prał. Mateusz Żarnowiecki, dyrektor Caritas Archidiecezji Poznańskiej

Pomysły dobroczynne są zakopane w ludzkich sercach i nie zawsze muszą być związane z ogromnym wysiłkiem finansowym.

Ks. Jacek Dziel, dyrektor Caritas Archidiecezji Gnieźnieńskiej

Ewangelizację przez dzieło Caritas rozumiem jako autentyczną miłość bliźniego i służbę drugiemu człowiekowi. Najważniejsze jest bycie z człowiekiem potrzebującym pomocy.

Historia Caritas


Caritas jako katolicka organizacja charytatywna powstała na przełomie XIX i XX. Miała scalić i skoordynować działania prowadzone wcześniej niezależnie, głównie przez liczne zakony i bractwa kościelne. Jako pierwsza (w 1870 r.) powstała centrala we Francji, następnie kolejno w Niemczech, w Austrii i w USA. W 1924 roku powołano międzynarodową centralę Caritas Catholica. Na terenach Polski w 1895 roku powołano we Lwowie Związek Katolickich Towarzystw i Zakładów Dobroczynnych, a w 1907 roku Związek Polskich Katolickich Towarzystw Dobroczynnych w Poznaniu, który w roku 1922 przekształcił się w Związek Caritas, a w 1929 roku Instytut Caritas, który miał koordynować działalność powstających na przełomie lat 20. i 30. diecezjalnych Związków Caritas.
Zarówno polska Caritas, jak i Caritas Catholica były zmuszone do przerwania działalności przez II wojnę światową.
W 1950 roku przy Stolicy Apostolskiej powołano Caritas Internationalis. Zaraz po wojnie odbudowała się i bardzo sprawnie działała Krajowa Centrala Caritas, zlikwidowana w 1950 roku przez władze PRL. Jej majątek przejęło nowo utworzone Zrzeszenie Katolików istniejące aż do 1994 roku. W 1992 roku z inicjatywy Episkopatu Polski powołano nową organizację Caritas.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki