Logo Przewdonik Katolicki

Żywa Katedra

Natalia Budzyńska
Fot.

Współpraca najbardziej płodnego pisarza science fiction młodego pokolenia Jacka Dukaja z fascynatem animacji komputerowej Tomaszem Bagińskim zaowocowała filmem "Katedra" - nominowanym w tym roku do Oskara. Polskie środowisko filmowe spodziewało się nominacji, ale miał to być "Edi" Piotra Trzaskalskiego, tymczasem Amerykanie zwrócili uwagę na krótki animowany film fantastyczny, rodzaj...

Współpraca najbardziej płodnego pisarza science fiction młodego pokolenia Jacka Dukaja z fascynatem animacji komputerowej Tomaszem Bagińskim zaowocowała filmem "Katedra" - nominowanym w tym roku do Oskara.


Polskie środowisko filmowe spodziewało się nominacji, ale miał to być "Edi" Piotra Trzaskalskiego, tymczasem Amerykanie zwrócili uwagę na krótki animowany film fantastyczny, rodzaj kompletnie nieobecny w polskiej kulturze masowej. Sukces "Katedry" to sukces nie tylko Tomasza Bagińskiego, ale też autora opowiadania, które stał się natchnieniem dla filmu - Jacka Dukaja. Wydawnictwo Literackie wydało książkę - album z opowiadaniem "Katedra" i ilustracjami z filmu.

Na planetoidzie


Jacek Dukaj (rocznik 1974) nazywany jest w środowisku SF "najbardziej błyskotliwym twórcą fantastyki młodego pokolenia". Mówi, że zawsze coś pisał, ale usłyszano o nim w 1989 roku za sprawą wydrukowanego w "Fantastyce" opowiadania "Złota Galera". Nawet redaktor naczelny pisma nie wierzył, że autor właśnie skończył 15 lat. "Złota Galera" przez niektórych była odczytywana jako utwór antyklerykalny (sam autor był daleki od takich podsumowań), inni widzieli w niej wyraz troski o świętość ludzi Kościoła i zwrócenie uwagi na osobowe istnienie szatana. "Złota Galera" świetnie wpisała się w nurt religijny polskiej fantastyki, jak zresztą parę innych utworów Dukaja, chociażby "Ziemia Chrystusa" i - właśnie - "Katedra". Zapytany w jednym z wywiadów, dlaczego porusza takie właśnie tematy odpowiedział, że zwraca się ku "Rzeczom Naprawdę Wielkim", a takie są dla niego kwestie religijne.
"Katedrę" czyta się niełatwo, pełno w niej słów, których znaczenia humanista nie zrozumie, ale ma szansę intuicyjnie wyczuć. Zresztą Dukaj tym się właśnie charakteryzuje, że mocno osadza swoje pomysły w nauce, zgodnie z jej aktualnym stanem, tworzy skomplikowane konstrukcje słowne. Nie mam pojęcia o fizyce, kosmologii i informatyce i dlatego nawet nie wiem, co w tej historii jest naukowo logiczne i w ogóle istniejące, a co wymyślone. W każdym razie żywokryst jest prawdziwy tylko w opowiadaniu Dukaja. I w filmie Bagińskiego. Z żywokrystu zbudowana jest Katedra na jednej z planetoid krążących w pobliżu planety Madeleine. Katedra jest w pewnym sensie ufundowana z wdzięczności za uzdrowienie, wyleczenie ze śmiertelnej choroby za wstawiennictwem Izmira. Jego grób znajduje się w środku Katedry: Izmir zginął, oddając swoje życie, aby inni mogli przeżyć katastrofę kosmiczną. Od tego czasu na planetoidę przybywają pielgrzymki i ksiądz wysłany przez biskupa, szukający relacji dowodzących świętości Izmira. Tylko że także w nim zaczyna rozrastać się żywokryst... "Acheiropoieta - oto, czym jest Katedra. Naturalny artefakt sakralny. (...) Acheiropoietos oznacza rzecz nie wykonaną ludzkimi rękami. Pozbawiony autora przedmiot o oczywistej teleologii. Bo kto mi poda nazwisko twórcy Katedry? Kto mi wskaże architekta, z którego zamysłu powstała ta porażająca wyobraźnię kompozycja kształtów?" Katedra żyje, rozrasta się, oddycha, wciąga. Kim jest architekt?

Żywokryst


"Więc teraz Katedra. Olbrzymia, wspaniała. Wychodzisz ze śluzy biosfery i widzisz ją - Katedrę - przed/ponad sobą: poszarpany cień na tle gwiazd."
Tomasz Bagiński potrzebował pomysłu na swą pierwszą poważną animację, dostał od Dukaja ponad 400 stron opowiadań. Przemówiła do niego "Katedra". Scenariusz zawarty został jedynie na dwóch stronach papieru i jest luźną interpretacją opowiadania. Realizacja ponad sześciominutowego filmu trwała 15 miesięcy, rozrzuconych w ciągu ponad 3 lat. Ale jeszcze zanim film został ukończony, zdążył uzyskać status środowiskowej legendy. Zresztą środowisko fanów SF bardzo sobie ceni twórczość plastyczną Bagińskiego. Oglądając film, nie sposób nie zauważyć wpływów malarstwa Z. Beksińskiego. Powiem wprost: nie lubię takiej estetyki, ale robi na mnie wrażenie stworzenie świata cyfrowego, w wirtualnej rzeczywistości (a raczej nierzeczywistości). Kosmiczny świat pełen tajemnic i mistyki.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki