Logo Przewdonik Katolicki

"Byłoby lepiej, gdyby dłużej pełnił swoją rolę jako papież"

KAI | 02.01.23r
fot. East News

Benedykta XVI wspomina Hanna Suchocka, była ambasador Polski przy Stolicy Apostolskiej

Była Pani jedynym polskim ambasadorem przy Stolicy Apostolskiej, który towarzyszył Benedyktowi XVI przez cały jego pontyfikat. Co w tym pontyfikacie było najważniejsze i najbardziej przejmujące? Jak to można podsumować z dzisiejszej perspektywy?
– Podsumowanie pontyfikatu Benedykta XVI zostało dokonane w 2013 r. A wydarzenia, które nastąpiły od tego czasu, tym bardziej uwypukliły jego samotność , którą widzieliśmy także w okresie kiedy był papieżem.
Oceniając pontyfikat Benedykta XVI powiedziałabym, że był on formą jakiegoś poszukiwania nowego języka w kontakcie z otaczającym światem, choć trafił on na niezwykle trudny okres w życiu świata i Kościoła. Urzekał mnie jego sposób mówienia i wykładu. Każde jego przemówienie było koherentne, jednoznaczne i wiadomo było jakie jest jego przesłanie.
 
Na czym polegał ten – jak Pani podkreśla – ten niezwykle trudny okres pontyfikatu Benedykta XVI?
– Po pierwsze Benedykt XVI przyszedł po Janie Pawle II, który słynął ze swej otwartości. Objął tron św. Piotra po papieżu medialnym, który świetnie potrafił kontaktować się z mediami. Tymczasem Benedykt XVI był zupełnie innym typem osobowości. Widać było, że nie jest przyzwyczajony do obcowania z mediami, a zwłaszcza ze współczesną ich agresywną formą. I to było dla niego wielką trudnością.
Benedykt w czasie swych rządów forsował pewne kwestie, które postrzegał jako najważniejsze dla Kościoła, a które poznał stojąc wcześniej przez 24 lata na czele Kongregacji Nauki Wiary. Widział jak bardzo Kościół się chwieje i poszukiwał sposobów rozwiązania tych problemów. Bardzo istotne były jego encykliki, a nawet list apostolski o współdziałaniu kobiety i mężczyzny we współczesnym świecie.
Ale generalnie – mam wrażenie – że Benedykt XVI nie był rozumiany, a jego nauczanie nie zostało przyjęte. Był niesprawiedliwie, czyli bardzo krytycznie oceniany przez media i to narastało. Coraz bardziej miał przekonanie, że we współczesnym świecie nie potrafi stawić czoła temu, co uważane jest za „nowoczesne”, a co on określał jako „dyktaturę relatywizmu” czyli brak jasnych kryteriów tego, co może być uznane za prawdę, a co nią nie jest.
 
Jak Pani przyjęła dymisję papieża Benedykta?
– Ogłoszenie dymisji przez Benedykta XVI było dla mnie szokiem i powiedziałam mu to wprost, kiedy składałam wizytę pożegnalną w klasztorze „Mater Ecclesia”, gdzie zamieszkał jako papież-senior. Od razu powiedziałam, że nie zgodziłam się nigdy się z jego decyzją o dymisji. A to dlatego, że stanowił on jakże istotną kotwicę w tym coraz bardziej zwichrowanym świecie. Benedykt nie skomentował tych uwag tylko uśmiechnął się dyskretnie, tak jak miał to w zwyczaju.
 
Co Pani zdaniem przeważyło o decyzji ustąpienia z urzędu przez Benedykta XVI?
– W moim przekonaniu kluczowym momentem, który doprowadził do ostatecznej decyzji o abdykacji, była sprawa pedofilii w Kościele. W tę sprawę był przecież bardzo zaangażowany, jeszcze znacznie wcześniej jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary. Pamiętam, że podczas wielkopiątkowej Drogi Krzyżowej prowadzonej jeszcze za życia Jana Pawła II, mówił „Ile brudu jest w Kościele, i to właśnie wśród tych, którzy poprzez kapłaństwo powinni należeć całkowicie do Niego! Ileż pychy i samouwielbienia!”, a zaraz potem modlił się „Panie, tak często Twój Kościół przypomina tonącą łódź, łódź, która nabiera wody ze wszystkich stron”. Także w czasie homilii inaugurującej pontyfikat prosił o modlitwę, „abym nie uciekał z obawy przed wilkami”.
Nie możemy zapominać, że w czasie jego pontyfikatu nastąpiło apogeum, kiedy te przestępcze sprawy zaczęły wypływać na wierzch: w USA, Irlandii czy nawet w ojczystych Niemczech. Sam powiedział kiedyś, że wiedział, że to zjawisko w Kościele istnieje, ale nie miał wyobrażenia o jego skali.
A zrobił w tej sferze bardzo wiele. Wygłosił wiele bardzo mocnych wystąpień, w których tłumaczył, że pedofilia wśród duchownych musi być ostro karana. Podkreślał, że nie może być pobłażania dla tych, którzy niszczą małych i najsłabszych. Doprowadził do ustalenia jasnych procedur, obowiązujących w całym Kościele, dotyczących ścigania tych przestępstw. W przemówieniu do biskupów irlandzkich mówił wręcz, że te brudy mogą skutecznie zaćmić blask Ewangelii. Wielkie wrażenie robiły na mnie spotkania Benedykta XVI z ofiarami pedofilii, jakie towarzyszyły niemal każdej jego podróży.
Ale jednocześnie Benedykt XVI miał świadomość, że jego działania niewiele tu pomagają, że problem wciąż nie został rozwiązany a nawet narasta. Miałam wrażenie, że kolejne lata jego rządów były dla niego na tyle trudnym wyzwaniem, że doszedł do wniosku, że w tym świecie i przy tym stanie Kościoła, przy słabnących własnych siłach, niewiele będzie w stanie już przekazać.
Stad jego decyzja o abdykacji. Został ona przez wielu, także i mnie, bardzo boleśnie przyjęta. Jestem przekonana, że o wiele byłoby lepiej dla Kościoła, gdyby Benedykt o wiele dłużej pełnił swoją rolę jako papież.

Rozmawiał Marcin Przeciszewski (KAI)
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki