W czerwcu 1979 r., podczas swojej pierwszej polskiej pielgrzymki, Jan Paweł II zatrzymał się w oświęcimskim obozie przed trzema tablicami, głoszącymi w językach trzech narodów to, co wydarzyło się w Auschwitz. Pierwsza była tablica w języku hebrajskim. Żydzi bowiem stanowili podstawową grupę ofiar obozu, co więcej, to właśnie oni ginęli jedynie za to, że byli Żydami, to głównie ich zagazowane ciała spłonęły w krematoriach Birkenau.
Po wojnie Auschwitz stał się dla świata symbolem tego, co człowiek może uczynić człowiekowi – oraz wezwaniem, aby zło owej zbrodni przeciw ludzkości już nigdy więcej się nie powtórzyło.
Dzisiaj, w 80. rocznicę wyzwolenia obozu, premier Izraela, państwa zbudowanego jako znak sprzeciwu wobec Zagłady, tutaj nie przyjedzie. A nie przyjedzie, bo niezależnie od postawy polskiego rządu ciąży na nim międzynarodowy nakaz aresztowania za zbrodnie przeciw ludzkości popełnione na Palestyńczykach.
Jaki z tego wniosek? Potępić w czambuł izraelskie państwo czy też przeciwnie, bronić go wbrew wszystkiemu, bo „stoi ono po stronie Boga”? Obie postawy są mocno rozpowszechnione, w Polsce i na świecie. I żadna nie licuje z postawą chrześcijanina. Bo nie ma państw „lepszych” i „gorszych” (może z kilkoma wyjątkami w historii, w postaci państw ewidentnie totalitarnych), to sami ludzie zarządzają nimi gorzej lub lepiej. Podobnie jak nie ma „lepszych” i „gorszych” narodów. Zarówno do państw, jak i do narodów chrześcijanin odnosi się z aprobatą, lecz jednocześnie z pewnym dystansem. Bo wie, że ostatecznie liczy się co innego.
Drugą z tablic, przed którą zatrzymał się papież, była tablica w języku rosyjskim. Dziś obchodzimy okrągłą rocznicę wyzwolenia Auschwitz przez oddziały Armii Czerwonej. Wiemy, co zrobiła ona na polskich ziemiach, których bynajmniej nie wyzwoliła, lecz zniewoliła ponownie, po okupantach niemieckich. Jednak w przypadku obozów zagłady trzeba mówić o wyzwoleniu bez cudzysłowu. Bo ocaleli więźniowie naprawdę mogli czuć się wyzwoleni.
I nie ma tutaj znaczenia fakt, że również prezydent Rosji – kraju, który przejął spadek po Związku Sowieckim, również do Auschwitz nie przyjedzie. I również z powodu zbrodni, jakich tym razem dopuścił się na Ukraińcach. Przed tablicą w języku rosyjskim nadal – jak powiedział Jan Paweł II – „nie wolno przechodzić obojętnie”.
Inna sprawa, że w szeregu wezwań w trzech językach, ostrzegających ludzkość przed nawrotem zła, należy się miejsce językowi czwartemu – ukraińskiemu. Bo również Ukraińcy, obok Rosjan, cierpieli i ginęli w Auschwitz. A obóz wyzwolili, obok żołnierzy narodowości rosyjskiej, także Ukraińcy w mundurach Armii Czerwonej. Składając im hołd, nie czcimy Stalina, lecz ich anonimową ofiarę.
Wreszcie ostatnia tablica – w języku polskim. Auschwitz zbudowali Niemcy na polskiej ziemi. Dlatego to ziemia zgwałcona, a nie przeklęta, jak uważają niektórzy Żydzi. I należy się jej tym większy szacunek.
Polacy byli pierwszymi więźniami tego obozu, nadto drugą po Żydach, pod względem wielkości, prześladowaną tu grupą narodową. Żydzi i Polacy stanowili razem podstawowy skład więźniów, oraz przeważający odsetek ofiar. I jest to przewaga miażdżąca, w pełnym znaczeniu tego słowa.
Zresztą co znaczy w Auschwitz „Żydzi i Polacy”? Wielu spośród tych, co zginęli w komorach gazowych jako Żydzi, czuło się Polakami lub także Polakami. I nie wolno o tym zapominać, ani też jednych drugim przeciwstawiać. Nasze dwa narody splotły się ze sobą nierozdzielnie – i Auschwitz jest tego splotu szczególnym znakiem.