Logo Przewdonik Katolicki

Uznać znak

Michał Paluch OP
fot. Unsplash

Czy daję się prowadzić od tego, co widzialne, do umiłowania rzeczy niewidzialnych?

Ja jestem chlebem życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie”. Czy można dosadniej wskazać związek między cudem rozmnożenia chleba a misją i osobą Jezusa? Tekst z Księgi Wyjścia przypomniany w pierwszym czytaniu uzupełnia ten związek o kontekst historii zbawienia. Mamy pamiętać, że znak Jezusa nawiązuje do cudu nakarmienia Ludu Wybranego manną i przepiórkami w drodze przez pustynię do ziemi obiecanej. Jeśli zaś pamiętamy o tym wcześniejszym wydarzeniu, działalność Jezusa okazuje się zaskakującym dopełnieniem długiego procesu Bożego prowadzenia Ludu Wybranego do spełnienia, a życie Jezusa jest decydującym krokiem w Bożym zaspokajaniu głodu duchowego ludzkości. Każda Eucharystia – ukazująca sens i totalność Jezusowego oddania innym – nam o tym przypomina.
Tak przedstawiona interpretacja działalności Jezusa pozwala w błyskotliwym, genialnym skrócie – lud na pustyni – rozmnożenie chleba – działalność Jezusa i sam Jezus jako pokarm – uchwycić w jednym spojrzeniu istotę Bożej strategii przychodzenia do człowieka. Co przy tym ciekawe, skrót ten daje nam zarazem zwięzły wgląd w logikę i, by tak powiedzieć, wielowarstwowość Bożej strategii. Zaczyna się ona zawsze od naszych podstawowych potrzeb i pragnień. Jej kresem i celem okazuje się jednak zawsze coś, co jest trudniej uchwytne i nie należy wyłącznie do tego świata. To, co widzialne, prowadzi nas do umiłowania rzeczy niewidzialnych.
Opowieść utrwalona w szóstym rozdziale Ewangelii św. Jana ostrzega nas jednak, że w ludzkim sercu są olbrzymie pokłady oporu wobec uznania tego, co widzialne, za znak prowadzący ku temu, co duchowe. Wydaje nam się zwykle, że wolimy mannę i przepiórki od Eucharystii. Wydaje nam się, że życie, które będzie w pełni i wyłącznie docześnie „rumiane”, nam wystarczy, a bycie znakiem i odsyłanie gdzieś dalej jest niepotrzebnym dodatkiem dla przewrażliwionych.
Na szczęście Stwórca sprawił, że nasze doczesne spełnienia są wyłącznie chwilowe i nietrwałe. Pozostaje więc ponad nimi pragnienie, by obietnica „nigdy pragnąć nie będzie” stała się wreszcie w naszym życiu ciałem. Do niej zaś nie ma dojścia bez uznania tego, co doczesne, za znak.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki