Logo Przewdonik Katolicki

O co chodzi w sporze o Muzeum II Wojny Światowej?

Michał Szułdrzyński
fot. Magdalena Bartkiewicz

Nie widzę nic nagannego w tym, że spieramy się o to, jakie elementy naszej historii eksponować, jak budować opowieść o II wojnie światowej

Z decydowaliśmy, że do ekspozycji stałej zostaną włączeni o. Maksymilian Kolbe i rodzina Ulmów. Widzimy, że istnieje taka autentyczna społeczna potrzeba – ogłosiło w sobotę 29 czerwca kierownictwo Muzeum II Wojny Światowej. Jak tłumaczono, wcześniejsza decyzja, by usunąć wizerunki tych postaci wywołała spór polityczny, a to nie było intencją muzealników. Tyle oficjalne komunikaty. Prawda jest taka, że dyrektor Muzeum II Wojny Światowej został dzień wcześniej wezwany do Warszawy do Ministerstwa Kultury. Choć treści rozmów nie ujawniono, wiadomo, że dotyczyły one gorących emocji, jakie wywołała decyzja o zmianach w wystawie, w wyniku których miejsce zmienił rotmistrz Witold Pilecki, zaś wizerunki św. o. Kolbego i bł. rodziny Ulmów w ogóle zostały usunięte.
Warto przypomnieć, że właśnie wizerunki tych postaci historycznych stały się przedmiotem zaciekłego sporu po tym, jak po wyborach 2015 r. Prawo i Sprawiedliwość przejęło Muzeum II Wojny Światowej. Wówczas autorzy pierwotnej ekspozycji skierowali sprawę do sądu, broniąc swoich praw autorskich do koncepcji wystawy głównej. Po wielu latach sąd wydał wyrok, z którego wynikało, że owszem, prawa do koncepcji mają, ale nie oznacza to, że nie można do wystawy wprowadzać zmian. Gdy w kwietniu 2024 r. szefem muzeum został właśnie współautor oryginalnej koncepcji, podjął decyzję o przywróceniu jej pierwotnego kształtu. Co skutkowało przeniesieniem Pileckiego i usunięciem Kolbego i Ulmów.
Na to prawa strona podniosła alarm, twierdząc, że Platforma usuwa świętych i błogosławionych, w dodatku narodowych bohaterów z Muzeum II Wojny Światowej, co świadczy, że to formacja antyreligijna i antypatriotyczna. Ja z argumentami kierownictwa muzeum się nie zgadzam, ale uważam, że natychmiastowe wszczynanie narodowej histerii jest przesadą. Nie widzę nic nagannego w tym, że spieramy się o to, jakie elementy naszej historii eksponować, jak budować opowieść o II wojnie światowej – czy iść w kwestie bardziej uniwersalne (jak proponowali autorzy pierwotnej wystawy), czy też akcentować właśnie wyjątkowe doświadczenie i ofiarę Polaków – jak chciało to robić kierownictwo powołane przez PiS.
Jeśli jesteśmy dojrzałym społeczeństwem, to takie spory powinniśmy prowadzić. Wszczynanie z tego powodu od razu afer i zarzucanie, że ktoś chce zakłamać polską historię – to właśnie przejaw emocjonalności i niedojrzałości debaty.
Wracając jednak do początku tego felietonu – tak, nowa dyrekcja została zmuszona do zmian we własnej koncepcji z powodu decyzji samego premiera Donalda Tuska. Kilka dni wcześniej mówił on na konferencji prasowej, że o. Kolbe i Ulmowie to symbole narodowe i w decyzjach ich dotyczących należy zachować szczególną ostrożność. Wprost zasugerował kierownictwu muzeum – choć zaznaczył, że nie jest rolą premiera ingerowanie w treść poszczególnych wystaw – że pokazywane w muzeach historycznych treści powinny łączyć, a nie dzielić. Premier Tusk dostrzegł, że decyzja jego nominatów może prowadzić do niepokojów i społecznych napięć. Dlatego podjął polityczną decyzję – tak należy tłumaczyć wezwanie kierownictwa placówki do ministerstwa – o załagodzeniu sporu. I choć sam parę lat temu apelowałem do PiS, by nie zmieniał wystawy i nie robił awantury w Muzeum II Wojny Światowej, uważam, że Donald Tusk postąpił słusznie. Bo jeśli można awantur uniknąć, to dlaczego miałby w nie brnąć?
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki