Ten moment musiał nadejść: posłowie zajęli się projektami ustaw, które stawiają sobie za cel zmniejszenie obowiązującego zakresu ochrony życia poczętego. Inicjatywy Lewicy i Koalicji Obywatelskiej postulują zalegalizowanie aborcji do 12. tygodnia ciąży, propozycja Trzeciej Drogi zakłada powrót do tzw. kompromisu aborcyjnego z 1993 r. O tym, że nie jest to łatwy temat dla dysponujących większością sejmową polityków, najlepiej świadczy fakt, że zajęcie się tym tematem kilka razy odkładano w czasie, a komentarze polityków obozu rządzącej koalicji dowodzą istnienia dużych wewnętrznych napięć na tym tle. Wnioski z sejmowej i medialnej dyskusji są gorzkie.
„Podczas debaty w Sejmie nikt ze zwolenników legalizacji aborcji na życzenie nie mówił o tym, że to coś złego. Właściwie moralny jej aspekt całkowicie z debaty wykluczono” – pisze w swoim komentarzu Michał Szułdrzyński (s. 36). W swojej argumentacji są tak skuteczni, że „wystąpienia w obronie życia postrzegane są jako ideologiczne, a nie jako merytoryczne i godne dyskusji. Swoje zaś racje przedstawiają jako oparte na rozumie, godności człowieka, jego prawie do wyboru i absolutnie nieskażone jakąkolwiek ideologią. A przecież ich proaborcyjna argumentacja ideologią wręcz ocieka!” – zauważa Tomasz Królak (s. 31). Dodatkowe wsparcie dla zwolenników aborcji na żądanie płynie z Zachodu. W tym samym czasie, kiedy w polskim sejmie toczyła się dyskusja, Parlament Europejski przyjął uchwałę, która uznała „prawo do aborcji” za podstawowe prawo człowieka (więcej na temat polskiej dyskusji i europejskich deklaracji w artykule Anny Druś na s. 26). To prawda, że do tego, by lewicowe propozycje stały się obowiązującym w Polsce prawem, jeszcze daleka droga (gdyby nawet parlament uchwalił aborcję „na żądanie” – co wcale nie jest przesądzone – zawetuje ją prezydent Andrzej Duda), ale nie mamy czasu
do stracenia. Bo argumentacja pojawiająca się w dyskusjach politycznych, medialnych i bezpośrednich wymaga przypominania o rzeczach najważniejszych.
Takie przypomnienia znajdujemy w wypowiedziach papieża z minionego tygodnia. Franciszek (odsyłam na s. 11) mówił m.in. o tym, że spadek liczby urodzeń to dramat. „Wydaje się, iż człowiek zatracił poczucie sensu rodzenia i opiekowania się innymi” – mówił papież do włoskich skautów. Jak pokazuje rzeczywistość, można z jednej strony propagować aborcję na żądanie, a z drugiej strony lać krokodyle łzy nad coraz gorszą sytuacją demograficzną (nie, nie chodzi mi to, że należy przymuszać kobiety do rodzenia dzieci – chodzi mi o pomysł na „wspieranie rodzicielstwa”).
Na marginesie warto odnotować,
że Watykan wydał nowy dokument o godności ludzkiej, zatytułowany Dignitas infinita. Jest on refleksją nad niezbywalną godnością przynależną człowiekowi, odczytywaną nie tylko w kluczu Objawienia, ale także w kluczu antropologicznym. To dobra lektura, by ustawić sobie wartości, o czym w tym numerze piszą Monika Białkowska (s. 12) i Michał Kłosowski (s. 16).
Swój cykl środowych katechez papież poświęca ostatnio cnotom. Przedostatnią z nich poświęcił cnocie męstwa. „Na naszym wygodnym Zachodzie, który nieco rozwodnił wszystko, czasami odczuwamy zdrową nostalgię za prorokami. Ale bardzo rzadko pojawiają się osoby niewygodne i wizjonerskie. Potrzeba kogoś, kto wyciągnie nas z wygodnego miejsca, w którym się rozłożyliśmy, i sprawi, że stanowczo powtórzymy nasze «nie» złu i wszystkiemu, co prowadzi do obojętności” – mówił Franciszek.
Co z tym zrobić w praktyce? Nie chodzi o to, żeby tylko obwieścić światu nasze „nie” i uważać, że wykonaliśmy nasze zadanie. W tym „wygodnym” świecie z jego „prawem do aborcji” trzeba przypominać o tym, czym ona naprawdę jest. Wydaje się, że nurtu wielkiej polityki zawrócić się nie da, na szczęście można działać z drugiej strony. Bądźmy więc takimi „niewygodnymi” prorokami w tych miejscach, gdzie mieszkamy, pracujemy, jesteśmy.