Logo Przewdonik Katolicki

Polski smog nie odpuszcza

Karolina Sternal
fot. Tomasz Kawka/East News

Jakość powietrza w Polsce poprawia się, choć nadal obowiązujące normy są przekraczane. Zmianie na lepsze nie będzie sprzyjać decyzja o przedłużeniu zwolnienia z kontrolowania jakości węgla.

Rok 2022 przyniósł wiele niespodziewanych wydarzeń – rosyjską agresję na Ukrainę, wzrost cen i kryzys energetyczny. W efekcie w punktach sprzedaży opału zaczęło brakować węgla, a jego ceny rosły z dnia na dzień. W tej sytuacji polski rząd w celu zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego zawiesił stosowanie norm jakości paliw stałych i tym samym dopuścił do obrotu bardziej zanieczyszczony węgiel, którego spalanie ma wpływ na jakość powietrza. Po raz pierwszy na taki krok rząd zdecydował się w czerwcu ubiegłego roku na 60 dni. Następnie przedłużał na kolejne okresy aż do końca sezonu grzewczego.

Kolejne trzy miesiące
Pierwszy maja miał być dniem powrotu norm jakości paliw. Tak się jednak nie stało. Ministerstwo Klimatu i Środowiska 28 kwietnia przedłużyło zwolnienie z kontrolowania jakości węgla o kolejne trzy miesiące.
O ile zawieszenie norm jakości ogłoszone 1 lipca 2022 r. rząd tłumaczył wojną w Ukrainie i problemami z zaopatrzeniem w węgiel, to tym razem kolejne wydłużenie możliwości sprzedaży węgla złej jakości odbyło się bez żadnych wyjaśnień. Być może wynika to z chęci sprzedaży słabej jakości węgla zalegającego w portach, na górniczych hałdach czy w gminnych składach opału, gdyż okazuje się, że niektórym samorządom zostały jeszcze zapasy tzw. rządowego węgla, czyli tego po ustalonych cenach.
Tak jest chociażby w wielkopolskiej gminie Święciechowa, gdzie na początku maja nadal można było kupić taki węgiel. Jesienią samorząd szacował, że na zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego mieszkańcom tej gminy potrzeba będzie około 5 tys. ton. Zamówiono 1,5 tys., a zostało nieco ponad 150 ton. Należy przypuszczać, że do takiej sytuacji przyczyniła się łagodna zima oraz spadające ceny węgla u prywatnych dystrybutorów.

Kontrowersyjna decyzja
– Jeśli ktoś miał nadzieję na opamiętanie się Ministerstwa Klimatu i Środowiska w tej sprawie, to się srodze rozczarował – tak decyzję o kolejnym przedłużeniu odstąpienia od stosowania wymagań jakościowych dla paliw stałych komentuje Piotr Siergiej, rzecznik Polskiego Alarmu Smogowego.
– Sprzedaż węgla niespełniającego żadnych norm jakości będzie trwać dalej. To niedopuszczalna decyzja, która oddala nas od osiągnięcia standardów jakości powietrza zalecanych przez Światową Organizację Zdrowia. Ale stracą na tym nie tylko nasze płuca. Brak norm jakości to również okazja do oszukiwania konsumentów i sprzedawania surowca o bardzo kiepskich walorach grzewczych – dodaje Siergiej.
Jak wynika z danych Federacji Konsumentów, w czasie ostatniego sezonu grzewczego pojawiło się mnóstwo skarg klientów na słabą jakość importowanego węgla. Sprzedawano opał o zbyt dużej zawartości siarki, popiołu czy węgiel mocno zawilgocony, który nie chciał się palić. To konsekwencje zawieszenia norm jakości i pozostawienia sprzedaży tego surowca praktycznie bez kontroli.

Niechlubny lider
Ograniczenie praw konsumentów to nie główny problem związany z zawieszeniem norm. To, jaki opał kupujemy i czym ogrzewamy nasze domy, ma bezpośredni wpływ na to, czym oddychamy. Pomimo że jakość powietrza w Polsce od kilku lat systematycznie się poprawia, to wciąż w bardzo wielu miejscach występuje problem z dotrzymaniem norm, szczególnie w zakresie zanieczyszczenia pyłem PM10 oraz benzo(a)pirenem. Nadal odnotowywane są liczne przekroczenia norm dla tych zanieczyszczeń w prawie wszystkich strefach kraju, w których dokonywane są pomiary. Szczególnie podczas sezonu grzewczego polskie miasta, miasteczka i wsie wciąż przodują w smogowych rankingach miejscowości o najbrudniejszym powietrzu. Jesteśmy niechlubnym liderem pod tym względem, a chwilami stan powietrza, którym oddychamy, przekracza poziomy notowane w najbardziej zanieczyszczonych miejscach na świecie, takich jak Pekin czy Bombaj.

Nadal złe powietrze
Nie inaczej było podczas minionego sezonu grzewczego. Jak wynika z opublikowanego w tym miesiącu raportu HEAL Polska (Health and Environment Alliance) i Polskiego Alarmu Smogowego sporządzonego na podstawie danych publikowanych przez Główny Inspektorat Ochrony Środowiska, smog dusił w wielu polskich miejscowościach.
Analizie poddano okres od początku października 2022 do końca marca 2023 r. Na 211 miejscowości objętych monitoringiem aż 180 nie spełniało rekomendacji Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) dotyczącej maksymalnej liczby dni o zbyt wysokim stężeniu pyłu PM10. Taka sytuacja miała miejsce, mimo że wielu mieszkańców oszczędzało opał, obniżając temperaturę w domach, a zima była dość łagodna. Między innymi dzięki temu zanotowano aż o 20 proc. mniej dni sprzyjających smogowi, niż to miało miejsce pięć lat wcześniej.
– Pomimo wyjątkowo ciepłej zimy okazało się, że sezon grzewczy 2022/2023 dla mieszkańców wielu miejscowości był bardzo ciężki. Tradycyjnie w czołówce widzimy te same miejscowości: Nową Rudę, Suchą Beskidzką czy Żywiec i Pszczynę. Ale ważne jest, byśmy ujrzeli problem szerzej: te miasta są reprezentantami setek polskich miejscowości, gdzie zanieczyszczenie powietrza wciąż jest bardzo wysokie, ale brakuje tam danych pomiarowych – mówi Anna Dworakowska z Polskiego Alarmu Smogowego.

Wystarczy kilka godzin
W dni, podczas których odnotowywane są wielokrotne przekroczenia stężenia zanieczyszczeń, wystarczy tylko kilka godzin wdychania smogu, by pojawiły się zauważalne skutki zdrowotne: złe samopoczucie, bóle głowy, irytacja, ataki astmy i duszności. Nawet krótkotrwały wzrost stężenia drobnych pyłów w powietrzu przekłada się na zwiększenie aż o 11 proc. ryzyka zgonu z powodu udaru mózgu.
– O chorobach przewlekłych z powodu smogu mówi się dużo, o konsekwencjach narażenia krótkoterminowego niewiele albo wcale – mówi Weronika Michalak z HEAL Polska. – Niesłusznie, bo przekroczenia dopuszczalnych limitów wskazują, że ten problem to chleb powszedni mieszkańców polskich miast. To, że my lub nasze dzieci jesteśmy rozdrażnieni czy zirytowani, boli nas głowa, może być konsekwencją oddychania zanieczyszczonym powietrzem. Niestety jednodniowa ekspozycja może prowadzić nawet do poważnych skutków zdrowotnych, np. udaru mózgu czy zawału serca. Ten wpływ widać wyraźnie w badaniach i statystykach szpitalnych.
Zawieszenie kontrolowania norm jakości węgla może mieć także konsekwencje związane z koniecznymi zmianami, jakie nasz kraj musi przejść, aby podołać kryzysowi energetycznemu. W kamieniach milowych do Krajowego Planu Odbudowy rząd polski zobowiązał się do zaostrzenia norm dla węgla. Brak realizacji tych założeń stawia pod znakiem zapytania wypłatę 3 miliardów Euro z KPO. To pieniądze, które miały iść na wsparcie termomodernizacji domów jednorodzinnych oraz modernizacji sposobów ogrzewania przez Polaków.

---

Gdzie oddychało się najgorzej
W dolnośląskiej Nowej Rudzie aż przez 96 dni mieszkańcy oddychali powietrzem niespełniającym rekomendacji WHO. W Suchej Beskidzkiej było takich dni 79, w Żywcu 72, a w Pszczynie 60. Trochę lepiej było w miejscowościach położonych bardziej na północ, np. w wielkopolskiej Mosinie przez 50 dni mieszkańcy oddychali mocno zanieczyszczonym powietrzem, w Nowym Tomyślu przez 35, w Gnieźnie przez 27, a w Łodzi przez 19 dni.
Z kolei najwyższe średnie stężenie dobowe pyłu PM10, które odnotowano w Żywcu, było niemal pięciokrotnie wyższe, niż zaleca WHO. Wielokrotne dobowe przekroczenia norm zanotowano także w wielu innych miejscowościach, np. w Radomsku, Nowej Rudzie, Myszkowie czy w Nowym Tomyślu.


 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki