Scena ta ukazuje nam Jezusa spragnionego i zmęczonego, który daje się znaleźć Samarytance przy studni w najgorętszej godzinie, w południe, i jak żebrak prosi ją o pokrzepienie. Jest to obraz uniżenia Boga, Bóg się uniża, w Jezusie Chrystusie, aby nas odkupić, przychodzi do nas. W Jezusie Bóg stał się jednym z nas, uniżył się; spragniony tak jak my, znosi to samo pragnienie co my. Rozważając tę scenę, każdy z nas może powiedzieć: Pan, Nauczyciel „prosi mnie, abym dał mu się napić. Jest więc spragniony tak jak ja. Przeżywa moje pragnienie. Naprawdę jesteś blisko mnie, Panie!” (…). Przyszedłeś do mnie, do tego, co niskie, i stamtąd mnie zabrałeś, bo mnie pragniesz. Pragnienie Jezusa jest w gruncie rzeczy nie tylko fizyczne, wyraża ono najgłębsze posuchy naszego życia: jest to przede wszystkim pragnienie naszej miłości. Jest więcej niż żebrakiem, jest spragniony naszej miłości. I ujawni się ono w kulminacyjnym momencie męki, na krzyżu; tam, przed śmiercią, Jezus powie: „Pragnę”, odczuwa to pragnienie miłości, które sprawiło, że zstąpił, że się uniżył, że stał się jednym z nas.
Ale Pan, który prosi o napój, jest tym, który daje napój: spotykając Samarytankę, mówi jej o wodzie żywej Ducha Świętego, a na krzyżu z Jego przebitego boku wypływa krew i woda. Jezus spragniony miłości gasi nasze pragnienie miłością.
Anioł Pański, niedziela 12 marca
Ewangelizator zawsze przekazuje bowiem to, co otrzymał. Jako pierwszy napisał to św. Paweł: Ewangelia, którą głosił, a którą przyjęły i w której mocno trwały wspólnoty, jest tą samą, którą otrzymał sam apostoł. Otrzymujemy wiarę i ją przekazujemy. Ten kościelny wymiar przekazywania orędzia jest wiążący i gwarantuje autentyczność chrześcijańskiego przepowiadania. Sam Paweł pisze do Galatów: „Gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy – niech będzie przeklęty!”. To jest piękne i dobre w obliczu wielu modnych wizji.
Eklezjalny wymiar ewangelizacji stanowi zatem kryterium weryfikacji gorliwości apostolskiej. Weryfikacji koniecznej, bo pokusa pójścia „samemu” czai się zawsze, zwłaszcza gdy droga staje się uciążliwa i odczuwamy ciężar zmagania. Równie niebezpieczna jest pokusa pójścia łatwiejszymi drogami pseudoeklezjalnymi, przyjęcia światowej logiki liczb i sondaży, polegania na sile naszych idei, programów, struktur, „znaczących relacji”. Tak nie można. Może to trochę pomóc, ale najważniejsze jest coś innego, moc, którą ci daje Duch Święty do głoszenia Prawdy Jezusa Chrystusa, do głoszenia Ewangelii, wszystkie inne rzeczy są drugorzędne.
Audiencja ogólna, środa 8 marca