Wydaje się rzeczą oczywistą, że chcąc skutecznie opowiadać Ewangelię, trzeba się zastanowić, jak to robić. Kościół ciągle musi się nad tym zastanawiać. Jeśli dobrze rozumiem Franciszka, zaproponowany przez niego synod jest właśnie taką formą autorefleksji nad metodą działania Kościoła. Wiem, że dla wielu osób ten projekt jest niejasny. Zwłaszcza gdy słuchają o drodze synodalnej, jaką idzie Kościół w Niemczech. Podzielam w tym względzie obawę, którą wyraża Tomasz Królak na naszych łamach (s. 21 ), że wiele osób zrobi proste przeniesienie: czeka nas w Kościele powszechnym to samo. W tym kontekście cieszą mnie słowa nuncjusza apostolskiego w Niemczech, który zaapelował ostatnio we Frankfurcie o jedność z Kościołem powszechnym.
Warto przypomnieć, że w 2019 r. Franciszek wysłał do niemieckich biskupów 20-stronicowy list, w którym podkreślał, że synodalność jako metoda działania Kościoła jest mu bliska, jednak przestrzegał przed pójściem własną drogą. Pisał, że jedną z pierwszych i największych pokus w Kościele jest przeświadczenie, że rozwiązanie problemów możliwe jest przez reformy strukturalne, organizacyjne i administracyjne. Papież proponował wówczas powrót do prymatu ewangelizacji, wskazywał też na konkretne środki duchowe, które należy podjąć, to jest modlitwę, pokutę i adorację. W swoim liście Franciszek przypominał również, że „Kościół powszechny żyje w Kościołach partykularnych i z Kościołów partykularnych, tak samo jak Kościoły partykularne żyją w Kościele powszechnym i z Kościoła powszechnego. Gdyby były od niego odłączone, uległyby osłabieniu i zepsute obumarłyby”.
W podobnym tonie wypowiedział się niedawno nuncjusz apostolski w Niemczech abp Nicola Eterović. Przypomniał, że bliska dla papieża synodalność musi opierać się na rozeznawaniu, a nie na dążeniu do konsensusu większości. Przypomniał też słowa Franciszka do uczestników Zgromadzenia Plenarnego Kongregacji Nauki Wiary z 21 stycznia br.: „Można by pomyśleć, że proces synodalny polega na wysłuchaniu wszystkich, przeprowadzeniu ankiety i podaniu wyników. Wiele głosów, wiele głosów, wiele głosów… Nie. Proces synodalny bez rozeznania nie jest procesem synodalnym. W drodze synodalnej konieczne jest ciągłe rozeznawanie opinii, punktów widzenia i refleksji. Nie można uczestniczyć w procesie synodalnym bez rozeznania. Takie rozeznanie sprawi, że synod będzie prawdziwym synodem, którego najważniejszą postacią – powiedzmy to w ten sposób – jest Duch Święty, a nie parlament czy sondaż opinii, jaki mogą zrobić media. Dlatego podkreślam: rozeznanie w procesie synodalnym jest ważne”.
Wypowiedź abp. Eterovicia jest o tyle mocna, że kończy ją cytat z dzieła Przeciw herezjom św. Ireneusza z Lyonu, którego papież Franciszek ogłosił doktorem Kościoła. Jest to niewątpliwie mocny sygnał, że papież inaczej rozumie proces synodalny w Kościele i dostrzega niebezpieczeństwo drogi obranej w Niemczech. A tym samym, zainicjowanego przez Franciszka synodu nie powinniśmy postrzegać przez pryzmat wydarzeń za naszą zachodnią granicą.
Istotne wydaje się uchwycenie kluczowych dla papieża elementów synodalności. Wielokrotnie Franciszek wskazywał na prymat działania Ducha Świętego. W refleksji nad Kościołem nie można więc zatrzymać się na zebraniu opinii i własnych pomysłach, ale przede wszystkim na rozeznaniu – i to jest drugi kluczowy element – co Duch mówi do Kościoła. Jakakolwiek zmiana w Kościele nie może też wyeliminować zasadniczego celu Kościoła, którym jest ewangelizacja współczesnego świata – to słowa Franciszka. Kto będzie miał z tyłu głowy te podstawowe zasady, nie musi się bać ani samego synodu, ani tego, co on przyniesie. Bo nie można się obawiać tego, że Kościół chce iść za tym, czego chce od niego Duch Święty.