Logo Przewdonik Katolicki

Kruchy filar imperium

Jacek Borkowicz
Poborowi do rosyjskiej armii w Rostowie, 31 października. fot. Arkady Budnitsky/Anadolu Agency/ ABACAPRESS.COM/EAST NEWS

Wojna, wbrew intencjom Kremla, jednoczy Tatarów oraz mieszkających nad środkową Wołgą Rosjan w oporze przeciw centralnej władzy.

W sobotę 5 listopada na poligonie w pobliżu Kazania doszło do protestu rekrutów, zmobilizowanych na wojnę z Ukrainą. Świeżo wcieleni do armii wygwizdali pułkownika, który próbował ich uspokoić. Przyczyna, jak zwykle w takich przypadkach, była z pozoru trywialna: brak jedzenia i wody do mycia, zardzewiałe karabiny, które młodzi żołnierze dostali do szkolenia. Jednak ten protest, w odróżnieniu od większości licznych buntów żołnierzy, występujących dziś na terenie całej Rosji, ma jeszcze drugie dno: żywiołową niechęć wobec pułkownika, wojny i całego systemu, który wysyła ludzi na śmierć, solidarnie okazali prości Rosjanie oraz prości Tatarzy.
W Tatarstanie, podobnie jak w innych autonomicznych republikach Federacji Rosyjskiej, służba w wojsku jest, przynajmniej w teorii, czynnikiem scalającym region z centralą. Do tych samych jednostek powołuje się tam, bez różnicy, Tatarów wespół z miejscowymi Rosjanami. Po rocznej „obróbce” w postaci szkolenia młody Tatar powinien wracać w swoje strony już odpowiednio zrusyfikowany. Tak to działało do tej pory. Jednak w tej chwili sytuacja się odwraca, bo na powołanych do wojska Tatarów zaczynają działać „demoralizująco” – z punktu widzenia Kremla – ich sami rosyjscy koledzy. To może zachwiać filarami systemu, który już od 500 lat utrzymuje porządek na rozległych obszarach środkowego biegu Wołgi.

Języczek u wagi
„Tatarzy” to w sferze rosyjskich symboli pojęcie nieco drażliwe, podobnie jak „Ukraińcy”. Pod „tatarskim jarzmem” przez trzy stulecia uginała się średniowieczna Ruś, a potęga Moskwy wyrosła właśnie na gruzach tatarskich chanatów. Gdy 12 października 1552 r. wojska Iwana Groźnego zdobyły Kazań, otworzyło to nową epokę w dziejach rosyjskiego państwa. Bo na wschód od Kazania nie było już siły, która by mogła przeciwstawić się państwu moskiewskiemu. Od tej pory, szybkimi krokami, ogarnęło ono olbrzymie połacie przedgórza Uralu, Syberii oraz dalekiego Wschodu, aż po Cieśninę Beringa. W tej sposób Moskwa, czyli Rosja, stała się imperium. A Kazań pozostał języczkiem u wagi jego potęgi.
Rosjanie początkowo pozwolili Tatarom na utrzymanie ich wewnętrznej struktury, niechętnym okiem patrząc jedynie na przypadki, gdy tatarscy, muzułmańscy murzowie (arystokraci) posiadali w swych dobrach prawosławnych chłopów pańszczyźnianych. Z czasem jednak obręcz się zaciskała, a murzowie sami przechodzili na prawosławie, wydatnie zwiększając szeregi rosyjskiej szlachty. Od XVIII w., w kilku akcjach podejmowanych przez rząd, zmuszono do porzucenia islamu także część szeregowych Tatarów. Większość pozostała jednak przy wierze Proroka.
Tatarzy, podobnie jak inne mniejsze narody wschodniej połaci Europy, przeszli swój etap oświecenia i wykształcili własną, narodową inteligencję. Z takim bagażem weszli w okres rewolucji 1917 r. Nie byli na tyle silni, by proklamować trwałą niepodległość: Kazań leży zbyt daleko w głębi Rosji, poza tym w owym mieście już od XVI w. z meczetami sąsiadują prawosławne cerkwie. Ich potencjał wystarczał jednak, by z powodzeniem zmieścili się w leninowskiej formule „prawa narodów do samostanowienia”. Tatarstan stał się jedną z autonomii czerwonej Rosji, sfederowanej z resztą kraju w ramach ZSRR. Komunistyczni inżynierowie dusz zadbali jednak, by Tatarzy – o których zła pamięć bynajmniej w Moskwie nie zaginęła – nie stanowili dla nich zagrożenia. Administracyjnie podzielili więc naród tatarski na szereg „narodowości”. Odtąd mamy więc Tatarów z różnymi przymiotnikami, od Kazania aż po Syberię. Tatarzy „właściwi” zamieszkują republikę Tatarstanu.
Kolejnym hamulcem rozwoju narodowej kultury było wymordowanie przez Stalina prawie całej tatarskiej elity intelektualnej. Dzisiejsi wykształceni Tatarzy to potomkowie tych, którzy poszli na uniwersytety już po II wojnie światowej. Pozostał też islam, którego nigdy nie udało się Moskwie do końca spacyfikować.

Aby tylko za bardzo nie urośli…
10 czerwca, trzy i pół miesiąca po ataku na Ukrainę, rozwiązano Ogólnotatarskie Centrum Publiczne, organizację społeczną z siedzibą w Kazaniu. Powód? Ekstremizm i łamanie konstytucji, co od kilku już lat zarzucały działaczom Centrum moskiewskie władze. Na czym polegał ów ekstremizm? Otóż na tym, że Centrum postulowało nadanie ojczystej mowie Tatarów statusu języka urzędowego na terenie Tatarstanu.
I tutaj widać jak na dłoni, jak putinowska Rosja rozumie pojęcia autonomii czy też federacji. W czteromilionowym Tatarstanie etniczni Tatarzy stanowią nieco więcej niż połowę ludności, reszta to przeważnie Rosjanie. Jednak odsetek ludności rdzennej, z powodu korzystnego bilansu przyrostu naturalnego, stale wzrasta, w tym przypadku oczywiście kosztem Rosjan. Co więcej, Tatarzy potrafili w świetny sposób odbudować własne narodowe szkolnictwo. Podczas gdy w sąsiednich nadwołżańskich republikach autonomicznych, Czuwaszji i Mari Eł (Czeremisi), odsetek dzieci uczęszczających do narodowych szkół z roku na rok spada, w Tatarstanie obserwujemy tendencję odwrotną: mniej więcej od 2000 r. wszystkie dzieci mówiące po tatarsku objęte są programem tatarskojęzycznej edukacji.
Tyle że jest to edukacja nieobowiązkowa. Obywatel Tatarstanu, jeśli chce, może posłać dziecko do tatarskiej szkoły, ale i tam uczyć się ono będzie języka rosyjskiego, jako jedynego obowiązującego w republice. Młodzi Rosjanie, żyjąc w Tatarstanie, uczyć się tatarskiego nie muszą. Nie tak było w programie Lenina. Do lat 1937-1938 w autonomicznych republikach pierwszym językiem nauczania był język miejscowy, rosyjski dopiero na drugim miejscu. Zmienił to dopiero Stalin, pozbawiając języki małych narodów urzędowego statusu. I tak trwa to do dziś.

Miasto zajęte, lecz nie opanowane
Władze Tatarstanu, w których dominują etniczni Tatarzy, próbowały konwertować pismo tatarskie na alfabet łaciński, by w ten sposób zyskać łączność z piśmiennictwem narodów tureckich, żyjących poza granicami Rosji. Jednak w 2002 r. Sąd Najwyższy zakazał rosyjskim mniejszościom używania innych alfabetów niż cyrylica. Na tym kończą się marzenia o realnej autonomii.
Jednak Ogólnotatarskie Centrum Publiczne pozostawiło po sobie trwałą pamiątkę – w postaci święta 12 października. Tego dnia, jak już wiemy, Iwan Groźny zdobył Kazań. Działacze Centrum przed laty zainaugurowali więc Dzień Pamięci Obrońców. Tatarskich obrońców miasta przed rosyjskimi najeźdźcami. Impreza przyjęła się szeroko, młodzi mieszkańcy Kazania tysiącami walą na tamtejsze koncerty rockowe. I czynią tak bynajmniej nie tylko Tatarzy, większość świętujących stanowią Rosjanie. Trochę głupio jest ją teraz kasować.
Odbyła się również w tym roku, już po delegalizacji Centrum. Władze centralne oczywiście nie pozwalają na oficjalne nazywanie święta Dniem Obrońców, dla nich jest to Dzień Zajęcia Kazania. Moskwa w tym przypadku nie odważa się prowokować i mówić o „wyzwoleniu” miasta, chociaż jest w nim obecna od prawie 500 lat.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki