W Makululu na przedmieściach zambijskiego miasta Kabwe ubóstwo widać na każdym kroku. To prawdopodobnie jedne z największych slumsów w całej Afryce. Dzieci bywają wykorzystywane, wyrzucane i zapomniane. Jeden z chłopców opowiada, że gdy miał cztery miesiące, jego rodzice się rozwiedli. Matka wyrzuciła go jak niepotrzebny worek ze śmieciami przed bramę i odeszła. Do domu zabrała go z powrotem babcia i to dziadkowie opiekowali się nim i jego młodszym bratem. Ojciec pił i bił. Chłopak w wieku sześciu lat zaczął uciekać na ulicę, zabierał ze sobą również brata. Tam nauczył się kraść i żebrać. Otarł się o różne używki. Na ulicy znaleźli go salezjanie i zabrali do domu dla chłopców ulicy Ciloto, który powstał w 2017 r.
Dom dla uzależnionych dzieci
Fundacja wspiera działania misjonarzy. Prowadzi zbiórki na jedzenie, leczenie, materiały szkolne, a także na budowę ośrodka dla chłopców uzależnionych, bo dzieci, które mieszkają na ulicy, szybko wpadają w nałogi. Żeby nie myśleć o głodzie i samotności, wąchają klej. Śpią pod gołym niebem lub w starych budkach telefonicznych. Tam znajduje ich ks. Michał Wziętek. Dlatego bardzo ważne jest zapewnienie im specjalistycznego leczenia, odwyku i terapii. Potem chłopcy wracają do szkoły, nadrabiają zaległości i zaczynają znów marzyć: „Nie chcę już uciekać. Chciałbym skończyć szkołę i zostać lekarzem, by pomagać słabszym i chorym” – opowiada Felix, który kilkakrotnie wracał na ulicę, bo wygrywał nałóg.
Dzięki programowi dożywiania podopieczni Salezjańskiej Fundacji Misyjnej w Ciloto nie muszą martwić się, czy będą mieli co jeść, czy pójdą spać głodni. Każdego dnia mają zapewnione trzy pełnowartościowe posiłki. Jednak potrzeba pomocy. Dzienne utrzymanie jednego chłopca kosztuje zaledwie 5 zł. Aktualnie na stronie Fundacji prowadzona jest zbiórka na leczenie i materiały szkolne, a także dożywianie chłopców ulicy. Dużym projektem pomocowym jest wspomniany projekt budowy ośrodka dla chłopców uzależnionych od kleju i tych z zaburzeniami psychicznymi.
Życie w obozie
Życie w obozie jest trudne, ludzie mieszkają w namiotach skonstruowanych z kołków, dużych i mniejszych gałęzi pokrytych plandeką. Bez bieżącej wody czy prądu. Mają do dyspozycji publiczne toalety i ujęcia wody. Obóz powstał, gdy w Sudanie Południowym wybuchła wojna domowa. W kraju dalej jest niebezpiecznie i wiele osób, które z pośpiechem uciekało, do dziś nie może wrócić do swoich domów. Młodzi ludzie, którzy dziś chodzą do szkoły średniej, pamiętają tamte wydarzenia, mierzą się z traumą, bo widzieli zabójstwa i wiele okropnych rzeczy.
Dzięki grantowi Fundacja pomaga uchodźcom, wybudowała cztery sale lekcyjne dla dzieci z obozu w Gumbo i okolicznych wiosek, wyremontowała tymczasowe schronienia dla uchodźców, poprawiła bezpieczeństwo, instalując w obozie latarnie solarne, stworzyła miejsca rekreacji dla uczniów, zapewniła pomoc medyczną i dożywianie na okres 13 miesięcy dla 700 uczniów.
Dziewczyny z ulic Angoli
W Cacuaco wiele dziewcząt spędza całe dnie na ulicach. Pochodzą z ubogich rodzin, w których ojcowie najczęściej są rybakami i przebywają długi czas poza domem, łowiąc w oceanie. Rodzice są obojętni na to, co dzieje się z ich dziećmi. Niektóre z dziewcząt nie mają nawet dokumentów, nigdy nie zostały posłane do szkoły. Na ulicach ich niewinność i bezbronność jest szybko wykorzystywana przez mężczyzn. Wcześnie zostają matkami, choć same jeszcze potrzebują opieki. Wpadają w uzależnienia, bo alkohol pozwala zapomnieć. Pomagają im siostry salezjanki. Obecnie na zajęcia z czytania i pisania chodzi około 130 dzieci i młodzieży. Pomocą ma być objęte kolejne 30 dziewcząt, ale brakuje środków. Dlatego Fundacja rozpoczęła zbiórkę na utrzymanie i edukację ubogich młodych kobiet.
---
Do tej pory Salezjańska Fundacja Misyjna Don Bosco zrealizowała dwa projekty na Madagaskarze, trzy w Zambii, po jednym w Kenii, Ghanie i Peru. Trwają prace nad filmem dokumentalnym o obozie dla uchodźców, szkołach i pomocy w Gumbo. W planach są kolejne projekty pomocowe, dlatego warto zapisać się na newsletter przez stronę internetową i poznać Fundację bliżej.