Pierwsza to niebo, dla tych, którzy na ziemi żyli w przyjaźni z Bogiem i odeszli z tego świata, nie mając żadnych przeszkód do zjednoczenia z Bogiem. Tych ludzi nazywamy świętymi i wierzymy, że zaraz po śmierci otrzymują udział w pełni wiecznego szczęścia, czyli trwają przed Bogiem.
Poczucie niemocy
Druga możliwość jest przeciwieństwem nieba. To piekło. Nie można wykluczyć, ale też nigdy stwierdzić z pewnością, że odchodzą z tego świata ludzie, którzy żyli całkowicie bez Boga. Nie tylko w Niego nie wierzyli, ale także łamali Jego przykazania i prawa. Dla tych ludzi życie się nie kończy, lecz również się zmienia. Zamiast zasłużonej nagrody otrzymują zasłużoną karę. Z ostrożnością jednak należy o niej myśleć jako o rodzaju kary fizycznej. Bóg nie jest żadnym oprawcą, który wymyśla rozmaite cierpienia dla człowieka w piekle. Jest zdecydowanie odwrotnie. Piekło człowiek przygotowuje sobie sam, a to, co go tam czeka, jest konsekwencją postępowania w tym życiu. Istotą piekła jest odrzucenie dobrego Boga jako celu. W piekle nie ma żadnej pociechy i żadnej nadziei. Potępieni wiedzą, że nigdy nie otrzymają żadnego dobra, a ich stan nie ulegnie żadnej zmianie. A dodatkowo ponoszą jeszcze skutki tego, co robili w życiu doczesnym, z jedną różnicą: wiedzą, że to działanie nie ma sensu i nigdy ich nie uszczęśliwi. Zatem cierpienia w piekle mają charakter duchowy i dlatego także dusza, po rozstaniu z ciałem w chwili śmierci, natychmiast ponosi kary. I tak już na zawsze. Niekiedy słyszy się, że w piekle nie jest źle. Tego, jak tam jest, nikt nie wie z wyjątkiem diabła. Niemniej warto tu podkreślić dwie rzeczy. Po pierwsze, wielu ludzi, którzy mieli wizje piekła (jak na przykład dzieci w Fatimie), było przerażonych tym, co ujrzeli. Strach przed piekłem był tak wielki, że nigdy o nich nie mówili i nie próbowali nawet opisywać tego, co spotyka tam człowieka. Po drugie, zwróćmy uwagę na rodzaj kar piekielnych. To nie są kary fizyczne. Do cierpienia fizycznego człowiek może przywyknąć, choć z trudem, ale czyni to cierpienie swoją codziennością. Godzi się na określone przyczyny cierpienia. Nie oznacza to jednak utraty nadziei na zmianę. W piekle człowiek zachowa swoją wolność, ale utraci możliwość jej wykorzystania. Nic już nie będzie mógł zrobić. I to poczucie niemocy połączone z brakiem nadziei stanie się największym cierpieniem.
Czas oczyszczenia
Istnieje wreszcie trzecia możliwość. Dusze zmarłych trafiają do czyśćca. Kościół wierzy, że dla tych, którzy umarli w niedoskonałej miłości do Boga, istnieje możliwość usunięcia przeszkód oddzielających ich od Boga. Zatem czyściec nie jest formą piekła. Tam są ludzie, dla których Bóg się liczył. W czyśćcu są ci, którzy starali się żyć według Bożych przykazań i korzystali z sakramentów ustanowionych przez Chrystusa (jako środków służących zbawieniu). Starali się, choć te starania miały różny skutek: czasem byli bardziej gorliwi, a czasem bardziej obojętni. Istotne jest jednak, że wciąż Bóg był dla nich ważny, a Jego słowa (zawarte w Piśmie Świętym) traktowali jako ostateczne kryterium wyznaczania norm dobra i zła.
Niedoskonałość miłości do Boga jest miarą cierpienia w czyśćcu. W Ewangelii św. Łukasza jest taka scena, gdy Jezus zostaje zaproszony na ucztę do domu faryzeusza imieniem Szymon. W trakcie tej uczty pojawia się nagle kobieta, która w mieście była zgorszeniem. Ewangelista opowiada, że kobieta dokonała zadziwiającej rzeczy: łzami obmyła stopy Jezusa, włosami je wytarła, a na sam koniec – namaściła je olejkiem. Kiedy zgromadzeni biesiadnicy zobaczyli, co się stało, zaczęli wątpić w Jezusa. On tymczasem wyjaśnia: „Pewien wierzyciel miał dwóch dłużników. Jeden winien mu był pięćset denarów, a drugi pięćdziesiąt. Gdy nie mieli z czego oddać, darował obydwom. Który więc z nich będzie go bardziej miłował? Szymon odpowiedział: «Sądzę, że ten, któremu więcej darował». On mu rzekł: «Słusznie osądziłeś». Potem zwrócił się do kobiety i rzekł Szymonowi: «Widzisz tę kobietę? Wszedłem do twego domu, a nie podałeś Mi wody do nóg; ona zaś łzami oblała Mi stopy i swymi włosami je otarła. Nie dałeś Mi pocałunku; a ona, odkąd wszedłem, nie przestaje całować nóg moich. Głowy nie namaściłeś Mi oliwą; ona zaś olejkiem namaściła moje nogi. Dlatego powiadam ci: Odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała. A ten, komu mało się odpuszcza, mało miłuje»” (Łk 7, 41–47). Kobieta otrzymała przebaczenie grzechów, ponieważ najpierw umiłowała Jezusa. Cała ta scena wyjaśnia, o co chodzi w cierpieniu czyśćcowym. Dusze czyśćcowe mają niedoskonałą miłość wobec Boga i dlatego grzechy, które je oddzielają od Niego, stanowią przeszkodę w osiągnięciu pełni szczęścia. Czyściec jest stanem przejściowym w kierunku nieba i na pewno skończy się w chwili paruzji Chrystusa. Do tego czasu trwa jako stan oczyszczenia i doskonalenia w miłości do Boga.
Czy nie można przyspieszyć tego oczyszczenia? Czy nie można zachęcić dusz czyśćcowych do wykonania autentycznego aktu miłości wobec Boga? Niestety nie. Czas zasługiwania przed Bogiem to czas życia na ziemi. Tylko tutaj może człowiek kierować się wolnością w swoim działaniu i świadomie wybierać zło, a odrzucać dobro. Normą dobra i zła nie jest działanie człowieka, lecz Boże objawienie. Przyjęcie go dokonuje się w akcie wiary. Wierzymy w Boga i w to, co Bóg objawia. Dzięki wierze umacnia się i rozwija świętość, do której Bóg przeznacza człowieka. Kiedy kończy się to życie, kończy się czas wolnych wyborów i kończy się także wiara. Po śmierci człowiek już wie, że Bóg istnieje i wie, jaki On jest. Czyściec jest czasem oczekiwania, gdyż dusze dla siebie nic nie mogą już uczynić. Skąd ma przyjść dla nich pomoc?
Tajemnica Kościoła
Eschatologia katolicka, czyli nauka o rzeczach ostatecznych dla człowieka, wiąże się z eklezjologią, czyli nauką o Kościele. To w świetle spojrzenia na Kościół można wyjaśniać przyszły los człowieka. Przede wszystkim należy mocno podkreślić, że w mówieniu o Kościele nie chodzi wyłącznie o instytucję. Kościół jako wspólnota ludzi musi mieć określoną formę społeczną, bez której żadna organizacja nie może istnieć. Ta forma może być niedoskonała i powinna – wolniej lub szybciej – ewoluować, pozbywając się tego, co zbędne, aby lepiej ukazać to, co istotne. Kościół zatem należy rozpatrywać szerzej niż tylko jako instytucję hierarchiczną. Jego istotę najlepiej oddają słowa Soboru Watykańskiego II: „Kościół jest w Chrystusie jakby sakramentem, czyli znakiem i narzędziem wewnętrznego zjednoczenia ludzi z Bogiem i jedności całego rodzaju ludzkiego” (Lumen gentium, 1). Z tej definicji wynika najpierw, że Kościół nie istnieje poza Chrystusem. Tylko w Nim Kościół pozostaje szczególną wspólnotą, której istotę można porównać do sakramentu. Łacińskie słowo sacramentum odnosi się do greckiego słowa misterion, które oznacza tajemnicę. Zatem trwanie Kościoła w Chrystusie jest pewnego rodzaju misterium, jest tajemnicą. Przedmiotem tej tajemnicy jest to, że Kościół jako wspólnota istniejąca w tym świecie, nie ogranicza swego istnienia do tego świata. Kościół istnieje równocześnie poza światem doczesnym, a celem tego istnienia jest bycie znakiem i narzędziem zjednoczenia ludzi z Bogiem i ludzi między sobą. Wspólnota Kościoła jest jedna zarówno w doczesności, jak i wieczności. Między tymi dwoma fazami zachodzi pewna określona relacja. To, co doczesne, w Kościele staje się narzędziem zbliżającym do wieczności, a także jej znakiem. Znak ma to do siebie, że jest symbolem innej rzeczywistości. Odczytując znak, wnika się właśnie w tę ukrytą rzeczywistość. Znak musi jednak być znany i postrzegany zmysłami. Stąd natura Kościoła wyraża się w znakach widzialnych, zrozumiałych dla człowieka i jednocześnie wskazujących na inną rzeczywistość. Kościół ma w sobie element ludzki i widzialny (znak) oraz element nadprzyrodzony i niewidzialny (rzeczywistość oznaczana). W ten sposób jeden i ten sam Kościół trwa w doczesności i w wieczności. Kto trwa w Chrystusie, trwa w Kościele i nigdy go nie opuści. Z woli Chrystusa Kościół jest wspólnotą ostatecznego zjednoczenia z Bogiem każdego człowieka oraz całej ludzkości. Jeśli bowiem ludzie zbliżają się do Boga, zbliżają się również do siebie. Ostatecznie Kościół oznacza zjednoczenie z Bogiem, które zaczyna się już w doczesności, a spełnia w wieczności.
Tak pojmowana tajemnica Kościoła oznacza, że trwa równocześnie w dwóch różnych etapach historii: jednej niespełnionej i doczesnej oraz drugiej – spełnionej i wiecznej. Inaczej mówiąc, Kościół już trwa na ziemi i w niebie. Dzięki temu, istnieje w Kościele nieustanna wymiana dóbr między ziemią a niebem. Dzięki temu, w Kościele i tylko przez Kościół istnieje możliwość pomocy dla tych, którzy ten Kościół tworzą, czyli święci i dusze w czyśćcu cierpiące. Potępieni nie należą do Kościoła i nie można im pomóc.
Tekst pochodzi z modlitewnika Uwolnieni z czyśćca. Jak pomóc wiernym zmarłym? wydanego nakładem Wydawnictwa Świętego Wojciecha