Kiedy zmarł Jerzy Urban, pomyślałem: to teraz przez internet przeleje się fala hejtu. Przyzwyczaiłem się już do rynsztokowego poziomu niektórych komentarzy, właściwie zazwyczaj ich nie czytam. Nie ma to sensu. Czuję jednak pewne zażenowanie tym, że osoby, które publicznie przyznają się do wiary, uważają do pogodzenia z nią komentarze życzące zmarłemu „smażenia się w piekle”. Nie to, żebyśmy nie mieli prawa osądzać czynów człowieka. Ale całościowy osąd nad jego życiem, zwłaszcza co do jego zbawienia, pozostawić powinniśmy Jedynemu Sprawiedliwemu Sędziemu, którym jest Jezus Chrystus. Nikt nas nie upoważnił do występowania w jego imieniu.
Casus Urbana to właściwie wierzchołek góry lodowej. Czy śmianie się z uchodźcy, który zawisł na płocie, próbując przekroczyć granicę, i nazywanie go nietoperzem, przystoi chrześcijaninowi? Tak, można dyskutować o tym, czy zrobił to legalnie, czy nie. Można dyskutować o problemie uchodźców. Zgadzać się bądź nie zgadzać na taką czy inną politykę. Ale nie można człowiekowi odbierać godności. W każdym razie trudno to pogodzić z Ewangelią.
Codziennie w internecie wylewa się hejt. Czasem naprawdę trudno dopatrzeć się tam poszukiwania prawdy i dobra czy poszanowania godności rozmówcy. Jeśli publicznie złorzeczymy, zamiast błogosławić, to nie tylko wystawiamy sobie świadectwo, ale wciągamy w to również cały Kościół. Kto bowiem ma Ewangelię na ustach, a jednocześnie bluzga w internecie, daje antyświadectwo o całej wspólnocie wierzących. Naprawdę powinniśmy wziąć sobie do serca słowa Jezusa, zapisane przez św. Mateusza: „Z każdego bezużytecznego słowa, które wypowiedzą ludzie, zdadzą sprawę w dzień sądu. Bo na podstawie słów twoich będziesz uniewinniony i na podstawie słów twoich będziesz potępiony” (Mt 12, 36–37).
Dlatego Monika Białkowska przygląda się naszemu świadectwu i antyświadectwu w artykule Grożenie Bogiem.
Sześćdziesiąt lat po zwołaniu Soboru Watykańskiego II przypominamy o jego aktualności piórem Jacka Borkowicza. Ale zastanawiamy się też, na ile radości i nadzieje tamtego czasu zostały spełnione, a na ile wciąż czekają na spełnienie. Tomasz Królak w swoim felietonie przywołuje wypowiedź bp. Andrzeja Czai z Opola, który stwierdził: „Kościół w Polsce jeszcze nie wyruszył na drogę wskazaną przez sobór”. Chcemy w najbliższym czasie przyglądać się temu na łamach naszego tygodnika. Będziemy pytać, ile myśli soborowej przeniknęło już do codziennego życia Kościoła, ile czeka wciąż na realizację.
Być może postawienie sobie tych pytań będzie włożeniem kija w mrowisko, ale czasem jest to potrzebne, by ostatecznie odsłonić blask prawdy. A że inspirujemy krytyczną debatę w łonie Kościoła, zgodnie z Ewangelią, potwierdza przyznana nam w sobotę 15 października Nagroda TOTUS TUUS medialny im. bp. Jana Chrapka, za którą serdecznie dziękujemy. Obiecujemy, że będziemy dalej inspirować, także krytycznie, zawsze jednak w zgodzie z Ewangelią i z miłości do Kościoła. Mam nadzieję, że takie wyróżnienie przekona nieprzekonanych i pozwoli „Przewodnikowi” dotrzeć do nowych Czytelników. A dotychczasowym dziękujemy, że jesteście z nami. Myślę, że dzielicie z nami radość, trzymając w ręku tak utytułowany tygodnik, a do tego najstarszy w Polsce!