Życie Maryi nie przestawało ciekawić wierzących w Chrystusa w różnych epokach. Widzieli w Niej bowiem bliskość i bezpośredni związek z własnymi ziemskimi przeżyciami. Maryja swoje ostatnie słowa na kartach Biblii wypowiada w Kanie Galilejskiej: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” (J 2, 5), a potem milcząco towarzyszy kolejnym wydarzeniom historii zbawienia. Jest obecna pod krzyżem, zaś w Wieczerniku oczekuje z Dwunastoma darów Ducha Świętego. Co dalej się z Nią stało? Gdzie jest Jej grób?
Zaśnięcie czy śmierć?
Ojcowie Kościoła aż do IV w. nie zajmowali się tematem zaśnięcia lub śmierci Maryi, ale mówili o Jej przejściu (łac. transitus). Uznawali, że inne prawdy wiary są bardziej konieczne dla rozumienia zbawienia. Pojawiały się nieliczne stwierdzenia o końcu ziemskiego życia Matki Jezusa, jak choćby u św. Augustyna, który pisał, że skoro Maryja była z potomstwa Adama, to zmarła, jak i on, z powodu grzechu, który ostatecznie pokonał Jej Syn. Epifaniusz z Salaminy w końcu IV w. dopowie, że Pismo Święte milczy na temat śmierci Maryi z powodu wielkości cudu, który się wówczas dokonał. Odnosi w tym kontekście do Maryi opowiadanie z Ap 12 o Niewieście obleczonej w słońce, podkreślając w ten sposób prawdę o ostatecznej chwale Maryi. Pierwsi chrześcijanie, wiedząc o pokorze i cichości Maryi, w taki też sposób interpretowali Jej odejście z ziemi. Sytuacja zmieniła się w V i VI w., gdy zaczęto 15 sierpnia świętować obchód liturgiczny ku czci Zaśnięcia Maryi, choć już w II-III w. judeochrześcijanie mogli mieć kult starożytnego grobu Maryi na Górze Oliwnej w Jerozolimie.
Ogłoszenie dogmatu
Po ogłoszeniu w 1854 r. dogmatu o Niepokalanym Poczęciu oraz po Soborze Watykańskim I wzmogły się w Kościele katolickim prośby o zdefiniowanie w podobny sposób prawdy o Wniebowzięciu Maryi. W latach 1921–1940 do Stolicy Świętej trafiło 6 471 000 petycji, które wraz z poprzednimi z XIX w. opublikowano w 1942 r. w dwóch obszernych tomach. Nie zadziwiał zatem fakt, że na pytanie Piusa XII do biskupów całego świata o potrzebę ogłoszenia nowego dogmatu na 1191 tylko 22 odpowiedziało negatywnie.
Lud wierny niemal od początku wyznawał prawdę, która dla kogoś, kto ufa Bogu, jest oczywista. Sama Maryja pod natchnieniem Ducha Świętego wyśpiewała Elżbiecie proroctwo: „Błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia” (Łk 1, 48). Zapisane przez św. Łukasza słowa są świadectwem rozumienia szczególnej roli Maryi wśród pierwszych uczniów Jezusa. Ta prawda, obecna w zmyśle wiary Ludu Bożego, została potwierdzona uroczyście 1 listopada 1950 r. przez Piusa XII: „Maryja Dziewica, po zakończeniu biegu życia ziemskiego została z ciałem i duszą wzięta do niebieskiej chwały”. Papieska bulla nie rozstrzygnęła kwestii sposobu zakończenia życia ziemskiego przez Maryję. Do tematu powrócił w 1997 r. Jan Paweł II podczas jednej z katechez: „Czy jest możliwe, że Maryja z Nazaretu doświadczyła w swoim ciele dramatu śmierci? Po rozważeniu przeznaczenia Maryi i Jej stosunku do Boskiego Syna, słuszną wydaje się odpowiedź twierdząca: skoro umarł Chrystus, trudno byłoby zaprzeczać śmierci Jego Matki. (…) Aby uczestniczyć w Chrystusowym zmartwychwstaniu, Maryja musiała przede wszystkim podzielić Jego śmierć”. To ważne stwierdzenie. Pozwala ono bowiem lepiej rozumieć, że zmartwychwstanie z Chrystusem zakłada życie i śmierć wraz z Nim.
Dwa tylko światła
Poprzez dogmat wiary o Wniebowzięciu wyznajemy, że Maryja, jak Chrystus, Jej Syn, już zwyciężyła śmierć i króluje w niebieskiej chwale w pełni istnienia, z duszą i ciałem. Żaden inny święty nie został wzięty do nieba z ciałem i duszą w takim sensie jak Maryja. Wynika z tego nadzieja dla wszystkich wierzących, że także oni podzielą los Jezusa i Maryi, gdy po śmierci ich ciała zmartwychwstaną do nowego życia w Bogu. Fakt Wniebowzięcia to potwierdzenie prawdziwości i wierności Boga, który pokazuje, że Jego moc zwyciężyła śmierć w Synu, potem w Maryi, a przez to daje nadzieję każdemu człowiekowi na podobne zwycięstwo. Św. Jan Damasceński opisuje wzięcie Maryi do nieba jako wstępowanie arki do niebiańskiej świątyni, jak bowiem była Ona mieszkaniem dla Słowa Wcielonego, tak wchodzi Ona do tabernakulum, czyli Arki swego Syna: „Dziś święta i ożywiona arka Boga Żywego, która w łonie nosiła swego Stwórcę, spoczywa w świątyni Pańskiej, niezbudowanej ludzką ręką” (Homilia II o Zaśnięciu, 2, PG 96, 723).
Ciało każdego człowieka jest zatem podobną arką, która zmierza w kierunku niebieskiej Jerozolimy. Zmartwychwstanie ciał będzie powtórzeniem tego, co stało się z Jezusem i Jego Matką. Otrzymamy nowe, uwielbione ciała, różne od dotychczasowych, ale zachowujące jakieś elementy naszej ziemskiej tożsamości. Uczniowie poznali po Zmartwychwstaniu ciało Jezusa. Miało ślady męki, ale mogło ono jednocześnie przenikać zamknięte ściany Wieczernika.
Wniebowzięcie to wielki hymn na cześć ciała ludzkiego, potwierdzenie, że nie jest ono czymś bezużytecznym i złym, ale pozwala każdemu człowiekowi działać w świecie, czynić dobro. Poprzez ciało poznajemy innych, jego mowa pozwala lepiej rozumieć ich potrzeby i uczucia. Dlatego tak wiele uwagi teologii ciała ludzkiego poświęcił w katechezach środowych w latach 1979–1984 Jan Paweł II, uświadamiając całemu Kościołowi, by pokonywać różne uprzedzenia do ciała i seksualności, a czytać je w nowym – starym świetle Pisma Świętego, z którego wypływa wielki hymn na cześć ciała.
Nadzieja domu bez rat
Na pytanie o sens Wniebowzięcia Maryi w ciekawy sposób odpowiedział w homilii z 2012 r. papież Benedykt XVI: „Wniebowzięcie pokazuje nam, że w Bogu jest miejsce dla człowieka, sam Bóg jest domem, w którym jest bardzo wiele mieszkań, o czym mówi Jezus (por. J 14, 2); Bóg jest domem człowieka, w Bogu jest miejsce Boże”. Chrześcijanin nigdy nie będzie bezdomnym, nawet po śmierci ma zagwarantowane mieszkanie – nie jest to lokal socjalny albo własność spółdzielcza. Na to mieszkanie nikt nie musi zaciągać kredytu, obciążać hipoteki, martwić się o rosnące stopy procentowe.
Potrzeba dziś takiego nowego rozumienia sensu ciała i Królestwa Bożego, bo coraz większej liczbie osób wydaje się, że życie na ziemi jest jedynym, a nawet najlepszym sposobem istnienia. Usunięcie z horyzontu myślenia ochrzczonych prawdy o tym, że Bóg jest domem człowieka, doprowadziło do poszukiwania zastępczych apartamentów jedynie w przestrzeni ziemskiego rozumowania. To znieprawienie myślenia o prawdziwej perspektywie życia ziemskiego skutkuje na naszych oczach, w życiu świeckich i duchownych, wypełnianiem pustki trywialnymi pociechami, banalnymi i powierzchownymi relacjami, nadużywaniem mediów społecznościowych, uwodzeniem seksualnym i zmniejszaniem serca do tego stopnia, by pozostało ono tylko dla siebie samego, by stało się Homo Deus, jak chce choćby poczytny Yuval Harari.
W 2019 r. włoscy socjologowie Chiara Giaccardi i Mauro Magatti opublikowali książkę pt. Zakład katolicki (La scommessa cattolica). Zastanawiają się w niej, czy nadal istnieje jakiś związek między współczesnymi społeczeństwami a wydarzeniami chrześcijaństwa. Przekonują, że dziś, jak nigdy, otwiera się przestrzeń dla głoszenia dobrej nowiny. Wobec słabnących sieci społecznościowych, niepewności świata i ubóstwa duchowego chrześcijanie mają do powiedzenia wiele o ciele, które nie umrze, ale zmartwychwstanie i zostanie wniebowzięte. Za darmo.