Styczeń to tradycyjnie już w Polsce czas wzajemnego „przyglądania” się sobie przez różne wyznania i religie. Niestety, zainteresowanie w tym kierunku przejawia wciąż jedynie śladowa liczba katolików. Można by nieco sarkastycznie zauważyć, że żadne covidowe ograniczenia nie pokrzyżują planów organizatorom Tygodnia Ekumenicznego, Dnia Judaizmu czy Dnia Islamu, bo podczas tych obchodów tłumów raczej nie ma…
Żyjemy w społeczeństwie dość jednorodnym, zdecydowanie katolickim (przynajmniej nominalnie), ale przecież są wśród nas także członkowie innych Kościołów – prawosławni i protestanci – a także mniejsze wspólnoty żydów i muzułmanów. Kościół w Polsce włącza się w obchody Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan, od 25 lat organizuje Dzień Judaizmu, a od kilkunastu – co jest inicjatywą pionierską w skali świata – Dzień Islamu. Niestety, obchody tych wydarzeń gromadzą co roku niemal te same grupki zapaleńców.
Promowane przez Kościół w Polsce wydarzenia ekumeniczne i międzyreligijne wciąż nie zadomowiły się w pamięci ogółu katolików. Nie poruszają ich wyobraźni, nie budzą pytań o przeżywanie własnej religijności, nie powodują zaciekawienia: dlaczego właściwie mój Kościół angażuje się w takie inicjatywy. Przeciwnie, są postrzegane jako dziwne upodobanie grupy wtajemniczonych hobbystów. Nie wiem do końca, czy wynika to z tego, że polscy proboszczowie nie angażują się wystarczająco aktywnie w promowanie tych wydarzeń, czy parafianie pozostają impregnowani na wszelkie inicjatywy ekumeniczne czy międzyreligijne pomimo wysiłków swoich duszpasterzy. Tak czy inaczej, to nie tylko smutne, ale i niebezpieczne, w istocie bowiem ta swoista „odporność” oznacza rezerwę, delikatnie mówiąc, wobec nauczania Kościoła. Bo przecież Tydzień Ekumeniczny to zaproszenie m.in. katolików do modlitwy słowami Pana Jezusa o to, „aby wszyscy stanowili jedno”. Z kolei Dzień Judaizmu ma pomagać katolikom w odkrywaniu judaistycznych korzeni chrześcijaństwa i tego, że – jak to ujął Jan Paweł II – kto spotyka Jezusa, spotyka judaizm. Dzień Islamu natomiast od 20 lat służy budowaniu relacji z inną wielką religią globu, w myśl soborowego nauczania, iż Kościół katolicki nie odrzuca niczego, co w innych religiach jest prawdziwe i święte.
Polscy katolicy pozostają konsekwentnie odporni na zachęty swoich biskupów o większy udział w styczniowych wydarzeniach ekumenicznych i międzyreligijnych. Mało tego, na różnych katolickich forach pojawiają się co roku komentarze sceptyczne czy wręcz otwarcie krytykujące polskie inicjatywy dialogu z judaizmem czy islamem. A przecież wejście w duchowy i intelektualny klimat innych duchowych doświadczeń, poznanie tego, w co i jak wierzą inni ludzie, może być dla każdego doświadczeniem wzbogacającym duchowo. Może pomóc w owocnym podążaniu własną drogą do Boga. Czy to nie wystarczający powód, by przełamać obojętność, wyjść z dotychczasowego zamknięcia i otworzyć się na doświadczenia innych? Może warto byłoby o tym szczerze porozmawiać podczas synodalnych spotkań w parafiach?