Zgodnie z hierarchią potrzeb u podstaw są te fizjologiczne. Człowiek, aby mógł normalnie funkcjonować, musi oddychać, jeść, pić, spać… Święty Wincenty à Paulo uważał, że najpierw trzeba zadbać o podstawowe potrzeby człowieka, a dopiero dalej głosić mu Ewangelię. Myślał o nim całościowo: i o ciele, i o duszy. Sam Jezus przecież widząc zgłodniałe tłumy, dokonuje cudu rozmnożenia chleba i ryb. Głodnym, spragnionym i zmęczonym trudno byłoby Go słuchać.
Nasza pomoc potrzebującym, szczególnie tym, którzy uciekają przed wojną, w pierwszej kolejności koncentruje się właśnie na najbardziej podstawowych potrzebach. Ludziom, którzy zostawili wszystko, co mieli, i znaleźli się w nowym, zupełnie obcym środowisku, najpierw trzeba dać dach nad głową, posiłek i poczucie bezpieczeństwa. Nie można jednak zapominać, że człowiek jest istotą cielesno-duchową. Kolejnym więc krokiem powinna być także nasza troska o ducha.
Okazuje się, że Ukraińcy zapisują dzieci na lekcje religii rzymskokatolickiej. Zgłaszają je również do przyjęcia Pierwszej Komunii Świętej. Przychodzą na nasze katolickie nabożeństwa. To znaczy, że pojawia się konieczność zaspokojenia konkretnych potrzeb duchowych – potrzeb wyższego rzędu. Jednak pomoc Ukraińcom musi być roztropna i uwzględniać wiele kwestii, o których dotychczas zapewne nie myśleliśmy, bo nie było takiej potrzeby.
Przede wszystkim przybywający do nas Ukraińcy w większości nie są katolikami. Pod względem wyznaniowym dominuje prawosławie, zaraz potem grekokatolicyzm, czyli katolicki obrządek wschodni, katolicy łacińscy to mniejszość. Sposób wyrażania i przeżywania wiary między chrześcijanami na Zachodzie i Wschodzie różni się. Warto o tym pamiętać i tę różnorodność uszanować. Dlatego, choć modlitwa różańcowa jest dla katolików ważna, wręczanie grekokatolikom czy prawosławnym różańca nie będzie najlepszym pomysłem. Im bliższa jest modlitwa Jezusowa odmawiana na czotce, która jest podobna do różańca. Ważna dla katolików forma modlitwy, jaką jest adoracja Najświętszego Sakramentu, nie będzie znana chrześcijanom obrządku wschodniego. Tam szczególne miejsce w modlitwie adoracji czy kontemplacji pełni ikona, ustawiona w centralnym miejscu, której oddaje się cześć przez ucałowanie, a modlitwę akcentuje, zapalając świeczkę.
Naturalnie, między prawosławiem a katolicyzmem co do istoty nie ma różnicy w pojmowaniu Eucharystii. Wierzymy w prawdziwą i realną obecność Chrystusa. A jednak prawosławni nie dopuszczają katolików do Eucharystii, bo z tym wiąże się także jedność z Kościołem, a tej jedności niestety między katolikami i prawosławnymi nie ma. Raczej prawosławny z tego powodu nie przystąpi do Komunii w Kościele katolickim. Oczywiście, grekokatolik tak, ale trzeba pamiętać, że oni zachowują tradycję udzielania wszystkim sakramentów wtajemniczenia chrześcijańskiego od razu, to znaczy podczas chrztu udzielają również Komunii św. i bierzmowania. A zatem, przy okazji przygotowania do Pierwszej Komunii Świętej dzieci rzymskokatolickich, grekokatolików można co najwyżej przygotować do pierwszej spowiedzi, bo u Komunii już byli przy chrzcie.
Bardzo lubię obraz, który kiedyś przywołał Jan Paweł II, mówiąc o Zachodzie i Wschodzie jak o dwóch płucach, którymi oddycha Kościół. Sytuacja, w której mamy w naszych wspólnotach prawosławnych i grekokatolików, jest dla nas wyzwaniem i szansą. Jest okazją, by się wzajemnie poznać, ale też i wyzwaniem, bo trzeba chcieć się poznać, zrozumieć, a nawet zaczerpnąć z bogactwa różnorodności duchowych tradycji. To jest konkretny wysiłek, który nieraz kosztuje rezygnację z własnego komfortu. A być może zrodzi nawet pytania o dotychczasowe praktyki, rozumienie wiary, Boga, Kościoła. To okazja i wyzwanie, by w spotkaniu z drugim przełamywać stereotypy i uprzedzenia, przy poszanowaniu wzajemnej różności. To szansa i wyzwanie, by nauczyć się wrażliwości, szacunku, dialogu.
W tym numerze „Przewodnika Katolickiego” przyglądamy się relacjom katolicko-prawosławnym. Chcemy lepiej zrozumieć ich sposób pojmowania wiary, Kościoła, sakramentów. Zastanawiamy się, jak możemy wyjść naprzeciw ich duchowym potrzebom. W następnym numerze tak samo przyjrzymy się grekokatolikom, czyli katolikom tradycji bizantyjskiej.