Jakbyśmy byli przeznaczeni do kontemplowania tej cieniutkiej linii, która łączy niebo z ziemią. I warto ją kontemplować, bo właśnie takie spotkanie przebiega w nas. Mamy dwa pochodzenia, mamy dwóch ojców. Jedno pochodzenie to natura materialna, chemiczno-fizyczna, biologiczna. A drugie to natura duchowa. Obie fascynujące, obie piękne i potrzebne. Bóg z tego, co materialne, ulepił człowieka, jak garncarz lepi naczynie, i tchnął weń tchnienie życie. I tu nie chodzi li tylko o jakiś pierwiastek życiodajny, bo taki ma każdy organizm żywy. Poprzez to bezpośrednie tchnienie Bóg przekazuje nam jakąś cząstkę siebie samego, jakiś element Boski. Czym jest to tchnienie życia? Według znanego biblisty kard. Gianfranco Ravasiego, tego, który wygłosił rekolekcje dla odchodzącego papieża Benedykta, chodzi tu o samoświadomość, czyli zdolność poznania samego siebie, rodzaj twórczej wolności, blask światła umożliwiającego poznanie wewnętrzne, by odpowiedzieć sobie na pytanie: kim jestem w oczach Boga? Jak On mnie widział w momencie, gdy powoływał mnie do istnienia? Taki sposób patrzenia na siebie samego pochodzi tylko od Boga. Poza nim moje autopoznanie ma niezwykle krótką perspektywę, ograniczoną do bardzo ważnych sfer: intelektualnej, psychicznej, emocjonalnej, ale bez odpowiedzi na zasadnicze pytanie o istotę, o sens. Dopuszczając się pewnej antropomorfizacji, można by rzec, że Bóg marzy, byśmy poznawali siebie tak, jak On nas poznaje, jakimi nas widział od początku, gdy to, co stworzył, uznał za dobre.
Człowiek to dwie natury: materialna i duchowa. Obie wymagają wykarmienia i troski. Istnieje pokarm biologiczny, istnieje też i pokarm duchowy. To próbuje wytłumaczyć kusicielowi Chrystus – nie samym chlebem karmi się człowiek, lecz także każdym słowem, które pochodzi od Boga. Ten pokarm daje energię niezbędną do oglądu siebie samego oczyma Stwórcy, do tego cudownego wglądu w siebie, by zobaczyć i źródło i sens.
Chwila refleksji
W jaki sposób próbuję patrzeć na siebie oczyma Stwórcy, który wszystko, co stworzył, uznał za dobre?