Logo Przewdonik Katolicki

„Solidarność” narodziła się w zajezdni

Anna Druś
Wystawa będzie nietypowa, bo to skrzyżowanie filmu, musicalu, ekspozycji i słuchowiska w przestrzeni, które będzie dla widza wyjątkowym przeżyciem emocjonalnym fot. Materiały Prasowe

Jak przedstawić atmosferę Sierpnia ’80 ludziom, którzy tego nie pamiętają? Centrum Historii Zajezdnia we Wrocławiu zatrudniło specjalistów od animacji i gier komputerowych, aby widzom niezwykłej wystawy-spektaklu oddać dźwięki, a nawet zapach strajkującego zakładu.

Była 5.00 rano we wtorek 26 sierpnia 1980 r., kiedy do  zajezdni autobusowej nr 7 stawiali się do pracy kolejni kierowcy, gotowi ruszyć na swoje codzienne trasy. Tak się jednak nie stało, ponieważ jeden z nich przyniósł kolegom podziemną gazetę – bibułę, w której pisano o trwającym już dwa tygodnie strajku gdańskich stoczniowców. Wymienionych było też 21 postulatów strajkujących. Wiadomość tak rozpaliła wrocławskich kierowców, że natychmiast zdecydowali o dołączeniu do strajku w imię postulatów wysuwanych przez gdańskich kolegów. Zdaniem historyków właśnie ta postawa była zarzewiem strajków w całym kraju i jednocześnie bezpośrednią przyczyną powstania ogólnopolskiego związku zawodowego „Solidarność”.

Wiatr z Wybrzeża
– Nie byłoby „Solidarności”, gdyby nie Wrocław. To najpierw we Wrocławiu ludzie zrozumieli, że aby się to wszystko udało, wszyscy muszą strajkować w jednej sprawie, popierając postulaty gdańskie. Gdyby było inaczej, władza prawdopodobnie rozegrałaby jakoś te strajki, dogadując się osobno z każdym ośrodkiem i  wygaszając protesty po kolei. Jednak Wrocław to przełamał – mówi Marek Mutor, dyrektor Centrum Historii Zajezdnia, działającego w miejscu tamtej zajezdni nr 7 we Wrocławiu. Dziś ta zajezdnia jest dla wrocławian tym, czym stocznia dla gdańszczan.
Rzeczywiście, bardzo szybko do kierowców z zajezdni nr 7 dołączyli kierowcy PKS, hutnicy z Hutmenu, stoczniowcy z Remontowej i innych zakładów. Liderzy strajku byli tak dobrze zorganizowani, że już w dniu rozpoczęcia protestu wypuścili pierwsze własne gazetki i komunikaty, w których informowali, dlaczego strajkują oraz wysłali delegacje do innych zakładów zachęcające do wspólnej akcji. Akcja strajkowa nie tylko zjednoczyła pracujących, ale w ogóle większość mieszkańców miasta, którzy zaczęli schodzić się pod ogrodzenie zajezdni, by okazać strajkującym wsparcie, a przede wszystkim okazać solidarność we wspólnej sprawie. Przynosili kierowcom materace, koce i żywność; dekorowali ogrodzenie kwiatami. Pracownicy Opery Śląskiej przybyli tu, by dać strajkującym koncert, a niektórzy księża – ryzykując bardzo wiele – odprawiali dla strajkujących Msze Święte.
„Jak zobaczyłem jezuitów z alei Pracy, którzy w autobusach spowiadali ludzi, ten tłum za płotem zajezdni, chyba z 20 tys. ludzi, to aż w gardle mnie ścisnęło. Chciałem, żeby ci za płotem i ci w zajezdni byli razem. Żeby strajkujący wiedzieli, jak ogromne mają poparcie. Powiedziałem: «Nie zginiecie. Będziemy o was pamiętać. Jeśli ktoś ma jakiś grosz, niech przerzuci go przez płot»” – relacjonował potem ks. Stanisław Orzechowski, który początkowo wahał się, czy w kazaniu komentować w ogóle protest.
Strajk trwał zaledwie kilka dni, ponieważ zakończył się w momencie, gdy kierowcy z wrocławskiej zajezdni dostali pisemne potwierdzenie od strajkujących w Gdańsku, że podpisano porozumienia z władzami. Wkrótce też protestujący z wrocławskich zakładów powołali dolnośląski oddział zalegalizowanej wówczas pierwszej „Solidarności”.
– Dzięki temu strajkowi narodziła się „Solidarność”, a – jak mówił Kornel Morawiecki – wiatr z Wybrzeża stał się wtedy wichrem nad Polską – podsumowuje Marek Mutor.

Podróż w przeszłość
Przypadająca teraz 40. rocznica tamtych wydarzeń będzie w Centrum Historii Zajezdnia uczczona w niezwykły sposób. 26 sierpnia zacznie działać multimedialna wystawa „Zajezdnia strajkuje”. Nie będzie to jednak po prostu kolejna wystawa z gablotami, fragmentami filmów wyświetlanych na ścianie czy odtwarzaniem nagrań z wydarzenia historycznego. Będzie raczej rodzajem interaktywnego spektaklu, gdzie „zwiedzający” będą po prostu dosłownie wciągnięci w rzeczywistość wrocławskiego Sierpnia ’80.
To będzie coś zupełnie innego niż wcześniej, jeśli chodzi o wystawiennictwo historyczne w Polsce. To będzie spektakl audiowizualny. Poczujemy i zapach smaru, charakterystyczny dla zajezdni, i będziemy siedzieć na beczkach, jak strajkujący, wsiądziemy do „ogórka” – autobusu najbardziej popularnego na polskich ulicach początku lat 80.; posłuchamy orkiestry Opery Wrocławskiej, która gra dla strajkujących; zobaczymy tłum wrocławian obecnych za płotem czy Mszę odprawianą tu w środku – wylicza Marek Mutor.
Przygotowanie tak nietypowego wydarzenia artystycznego zlecono studiu kreatywnemu Tenegent z Warszawy, znanemu choćby ze współprodukcji animacji Niezwyciężeni czy głośnej w ubiegłym roku podobnie multimedialnej wystawy „Śladami Jezusa”.
– Chcemy, żeby widzowie zanurzyli się całkowicie w tę opowieść i poczuli się jak na strajku, w centrum wydarzeń. Dzięki dynamicznej muzyce – od jazzu, przez akustyczną po elektro – opowieść łapie niesamowity rytm, a stylizowane animacje oraz ciekawe rozwiązania scenograficzne i oświetleniowe, sprawiają, że przestrzeń wystawy zamienia się w miejsce głębokiego przeżycia. Na podobieństwo odcinka serialu, bo tyle też trwa to przeżycie, które jest po trosze filmem, musicalem, słuchowiskiem i wystawą – mówi Krzysztof Noworyta reżyser i dyrektor kreatywny wystawy. 

Odzyskać solidarność
Narratorowi oprowadzającemu widzów po rzeczywistości tamtego strajku użyczył głosu Kazimierz Kaczor – aktor zaangażowany w strajki roku 1980. W postacie strajkujących wcielili się inni znani aktorzy, m.in. Krzysztof Czeczot, Miłogost Reczek czy Rafał Zawierucha.
– Ta prezentacja przypomina trochę tzw. cinematic do gry komputerowej, czyli filmowy trailer wprowadzający w grę, pokazujący świat, w jakim dzieje się gra, postaci, poetykę. Z jednej strony to film, z drugiej – animacja, muzyka, aktorzy, dynamiczny montaż. Wystawa przypomina też kino 5D, bo pokazywany obraz czasem gaśnie, żeby zatrzymać uwagę widza na jakimś fizycznym eksponacie, jak np. powielacz czy urządzenie z zajezdni – dodaje Marek Mutor.
Studio Tenegent zostało wybrane w drodze konkursu ogłoszonego w ubiegłym roku. Scenariusz, treść i archiwalia są po stronie Centrum Historii Zajezdnia, ale zaproponowany przez wykonawcę sposób opowiedzenia tej historii tak zachwycił dyrekcję, że właśnie im powierzono wykonanie wystawy.
Marek Mutor podkreśla również „ekumeniczny” charakter całego przedsięwzięcia, bowiem organizacją wystawy Centrum Historii podzieliło się z władzami wojewódzkimi, samorządowymi i samą dolnośląską „Solidarnością”. – Bardzo nas cieszy, że ludzie reprezentujący różne poglądy polityczne są w stanie wokół tego tematu porzucić różnice i razem współpracować. Jesteśmy bardzo z tego dumni – mówi Marek Mutor.
Zdaniem Krzysztofa Noworyty, reżysera wystawy, taki „ekumenizm” uwidocznił się już w strajku w zajezdni, gdzie osoby o różnych poglądach połączyła jedna sprawa; solidarność w pragnieniu obalenia komunistycznej władzy.
– Nam chodzi dziś nie tyle o celebrowanie czegoś, co było kiedyś, ile o pokazanie, że do takiej solidarności jesteśmy zdolni także dzisiaj. Widzieliśmy to świetnie choćby w czasie wybuchu pandemii, gdzie zaraz po wprowadzeniu narodowej kwarantanny ujawniły się liczne przykłady wzajemnej, spontanicznej pomocy między ludźmi. Zatem poprzez pokazanie tamtego kontekstu, wyzwolenie tamtych emocji, chcemy jakby wejść też w emocje współczesne – mówi Krzysztof Noworyta.

Wystawa będzie dostępna dla zwiedzających od 27 sierpnia i będzie można ją oglądać przez najbliższe pół roku we Wrocławiu. Z uwagi na jej multimedialny charakter zwiedzający mogą wchodzić o określonych godzinach pokazów. Jeden „seans” trwa około 40 minut.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki