Stolica Apostolska wezwała Izrael do powstrzymania się od aneksji Zachodniego Brzegu Jordanu. Zwracając się do ambasadorów Stanów Zjednoczonych i Izraela, kard. Pietro Parolin wyraził zaniepokojenie z powodu działań, które zagrażają pokojowi na Bliskim Wschodzie. Abp Paul Richard Gallagher, watykański odpowiednik ministra spraw zagranicznych, rozmawiał z Saebem Erekatem, sekretarzem generalnym Organizacji Wyzwolenia Palestyny, który potwierdził dążenia Izraelczyków do zajęcia części tamtejszych ziem.
• Czy w relacjach między Izraelem a Palestyńczykami nadal obowiązuje oenzetowska zasada: dwa narody, dwa państwa?
– Takie rozwiązanie zostało przyjęte już w 1947 r. Jest ono nieustannie powtarzane, także przez dyplomację Stolicy Apostolskiej, ponieważ tak naprawdę nie ma innego dobrego wyjścia z obecnej sytuacji konfliktu. Dzisiaj sytuacja się jednak bardzo zmieniła. Po osiemnastu miesiącach powstał wreszcie rząd w Izraelu i jest to rząd koalicyjny. Jednym z punktów koalicyjnego porozumienia jest niestety aneksja Doliny Jordanu i osiedli żydowskich, czyli ogłoszenie suwerenności Izraela na tych terytoriach. W efekcie jest to praktyczne pozbawienie Palestyńczyków możliwości stworzenia własnego państwa, tak jak się je dzisiaj rozumie. Państwo Palestyńczyków musiałoby wyglądać jak ser szwajcarski: nie połączone ze sobą obszary, bez możliwości kontroli własnych granic, bez kontroli bezpieczeństwa na własnym terytorium. W istocie jest to więc inicjatywa zmierzająca do zniweczenia idei dwóch państw.
• Jeśli dyplomacji kościelnej to się nie podoba, nie jest to stanięcie w konflikcie między państwami po jednej ze stron?
– Jeśli mamy do czynienia z ewidentnym pogwałceniem prawa międzynarodowego, należy powiedzieć: to jest niedopuszczalne. Można się w ten sposób komuś narazić, ale milczeć nie wolno. Stolica Apostolska już dwukrotnie w ostatnim czasie zabrała głos w tej sprawie. Oczywiście nie wiemy, jak to się dalej potoczy. Już w lipcu Kneset ma głosować ustawę aneksyjną.
• Co zamierza Palestyna?
– Zamknąć rozdział z Autonomią Palestyńską i ogłosić się państwem pod okupacją Izraela. Wspólnota międzynarodowa już w pewnym stopniu zaakceptowała państwowość Palestyny, przyznając jej w Organizacji Narodów Zjednoczonych status Obserwatora pod nazwą „Państwo Palestyna”. Tylko czy w tej wspólnocie poparcia będą również Stany Zjednoczone?
To jest problem podstawowy. Jeśli USA będą kontynuować politykę prezydenta Trumpa zawartą w tzw. umowie stulecia, uznanie państwa palestyńskiego będzie bardzo trudne. Ale nie można przesądzać, jakie będą reakcje innych państw. Może pojawią się jakieś sankcje? Podobnie jak to było w przypadku aneksji Krymu. Co prawda nie udało się dotychczas cofnąć tego procesu, ale jednak moralne i polityczne wsparcie dla Ukrainy nadal funkcjonuje. I jest ono bardzo ważne.