Kilkutygodniowe zamknięcie pokazało mi między innymi to, jak niewiele rzeczy potrzebuję do życia. Nagle okazało się, że nie muszę kupować właściwie niczego poza jedzeniem. Z jednym wyjątkiem: książki. Całe szczęście od lat czytam je też w formie e-booków, i kiedy jeszcze księgarnie były zamknięte, kupowałam je w dość dużej ilości. Kilka w wersji papierowej odebrałam z paczkomatu. Ale też sięgnęłam do tych, które leżały trochę zapomniane na półce. Na przykład taki Słowacki całkiem niedawno, bo chyba w zeszłym roku, wydany przez PIW. Mam na myśli Słowackiego w wersji prywatnej, intymnej i bardzo osobistej.
Lubią Państwo dzienniki, pamiętniki i listy? Ja bardzo, choć uważam, że ich publikacja często jest kontrowersyjna. Na przykład wydanie dziennika poetki Anny Świrszczyńskiej zatytułowanego jakże trafnie Jeszcze kocham. Zapiski intymne uważam za błąd. Czytając go, czułam się bardzo niezręcznie, zażenowana i zawstydzona, bo absolutnie nie byłam przekonana, czy poetka na serio chciałaby się swoimi zapiskami dzielić z całym światem. Myślę wręcz, że z nikim nie chciała.
A wracając do Słowackiego, no cóż, chyba sam nie do końca był pewny, czy pisze dla siebie, czy dla innych. Dziennik niektórych dni mojego życia jest wyrywkowy, pomiędzy pierwszą a ostatnią notatką mija trzydzieści lat, a Julek (tak do Słowackiego się zwracała rodzina i znajomi) pisze, kiedy mu się chce. Po pierwsze jest bardzo wzruszające obserwować rozwój człowieka od młodzieńca zwracającego uwagę na swój strój i mijane w parku dziewczęta do poważnego i poważanego pana przejętego sprawą narodową. No i jak trafia się na takie zapiski jak ten o paryskiej imprezie, na której „Mickiewicz improwizował – ale dosyć słabo”, za to „pod koniec jednak Szopen upił się i prześliczne rzeczy improwizował na fortepiano”, to się robi całkiem współcześnie i kumplowsko.
Nie sposób też nie wspomnieć o rysunkach Julka, bo Słowacki całkiem sprawnie rysował. Szkice i akwarelki zamieszczone w Dzienniku to jakby fotografie sprzed epoki aparatu fotograficznego wykonane ku pamięci w miejscach egzotycznych, do których poeta podróżował. Bardzo ładne szkice z Egiptu, Grecji i Jerozolimy pokazują zabytki w zupełnie innym stanie niż są obecnie.
Idąc tropem pamiętników, dotarłam do listów i stojących na półce, pod samym sufitem dwóch tomów Listów niezapomnianych, czyli zbioru korespondencji różnych ludzi od czasów starożytnych do współczesności. Otwieram na chybił trafił i oto przede mną list dr. Carla Junga do Jamesa Joyce’a. Więc zaczynam czytać, bo przede mną właśnie cała historia naszego świata zapisana w listach.