Logo Przewdonik Katolicki

Niezależność w interesie obywateli

Krzysztof Jankowiak

Sądy w Polsce nie działają idealnie. Jednak uchwalona przed świętami ustawa nie rozwiąże żadnych istotnych problemów sądownictwa, tak jak nie rozwiązały ich wcześniejsze zmiany.

W 1977 r. nastąpiła zmiana władzy w dwóch azjatyckich państwach, mających za sobą kawał wspólnej historii (do 1947 r. przez kilka tysiącleci stanowiły jedno państwo). W Indiach wybory przegrała długoletnia premier Indira Gandhi. W Pakistanie wojskowy zamach stanu obalił premiera Zulfikara Alego Bhutto. W obu wypadkach nowa władza zapragnęła aresztować poprzedników.

W Indiach była premier została uwolniona na polecenie sądu i na tym cała historia się zakończyła. Nigdy nie przedstawiono jej żadnych zarzutów, nie postawiono przed sądem. Po kilku latach wygrała wybory i ponownie została premierem.

W Pakistanie początek był podobny. Były premier został uwolniony na polecenie sądu. Ciąg dalszy był jednak zupełnie inny. Sędzia, który stwierdził brak podstaw do aresztowania, został pozbawiony urzędu, Zulfikara Alego Bhutto ponownie aresztowano. Został postawiony przed sądem, przy czym ostateczne rozstrzygnięcie odwlekano tak długo, aż jeden z sędziów przeszedł na emeryturę i można było uzyskać większość pożądaną przez władzę. Zulfikar Ali Bhutto został skazany na karę śmierci i powieszony w więzieniu 4 kwietnia 1979 r.
Ta odległa czasowo i geograficznie historia przypomniała mi się ostatnio dwukrotnie. 19 grudnia minister sprawiedliwości odwołał z delegacji w Sądzie Okręgowym w Warszawie sędziego, który nie zastosował aresztu, o który wnosił prokurator. Decyzję przesłano mniej więcej po godzinie od wydania postanowienia przez sąd. Natomiast nieco wcześniej upubliczniono list, jaki do prezes Trybunału Konstytucyjnego skierował jeden z sędziów Trybunału Konstytucyjnego Jarosław Wyrembak. Zarzucił jej, że został odsunięty od składu orzekającego, gdy okazało się, że ma zamiar głosować inaczej, niż wnosiła o to władza. Dodajmy, że sędzia Wyrembak został powołany przez poprzedni sejm na wniosek Prawa i Sprawiedliwości, w dodatku na miejsce już obsadzone, nie sposób więc go podejrzewać o jakiekolwiek uprzedzenia do aktualnej władzy.
Choć obie te sytuacje nie wiążą się bezpośrednio ze zmianą ustaw sądowych uchwaloną przez sejm tuż przed świętami, to są jednak efektem dokładnie takiego samego podejścia do wymiaru sprawiedliwości. Zarazem pokazują, jak sądownictwo w Polsce może wyglądać, jeśli ustawa ta wejdzie w życie.
 
To niczego nie rozwiązuje
Przypomnijmy, skąd wziął się pomysł na kolejne już w ciągu ostatnich lat (dwudzieste dziewiąte od początku 2016 r.!) zmiany ustaw dotyczących sądownictwa. Otóż polskie sądy zwróciły się z pytaniami prawnymi do Trybunału Sprawiedliwości UE. Trybunał w wyroku z 19 listopada 2019 r. wskazał na to, jakie cechy powinna mieć Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego, by można uznać ją za niezawisły sąd, oraz jak powinna funkcjonować Krajowa Rada Sądownictwa, by można było uznać, że powołani na podstawie jej wniosków sędziowie spełniają wymóg niezawisłości. Kierując się wskazaniami Trybunału 5 grudnia 2019 r., Sąd Najwyższy orzekł, że ani Izba Dyscyplinarna nie jest niezawisłym sądem, ani też Krajowa Rada Sądownictwa nie jest tym, czym powinna być. Ustawa uchwalona przez sejm jest próbą przeciwdziałania temu wyrokowi oraz powoływaniu się na niego przez inne sądy.
Problem jest bardzo poważny. Jeśli sędzia nie został powołany prawidłowo, można twierdzić, że wyrok przez niego wydany nie jest w ogóle wyrokiem. Osoba, która sprawę przegrała (np. została skazana za popełnione przestępstwo), może kwestionować wyrok i twierdzić, że należy jej się odszkodowanie. Z kolei osoba, która wygrała proces cywilny, nie będzie całkowicie pewna, że może korzystny dla siebie wyrok wyegzekwować i nie będzie musiała zwracać tego, co uzyskała w wyniku wyroku.
W jaki sposób najnowsza ustawa chce rozwiązać ten problem? Przez wprowadzenie sankcji dyscyplinarnych dla sędziów, przez dalsze ograniczenie (można się zastanawiać, czy nie praktyczną likwidację) resztek samorządu sędziowskiego, przez zwiększenie zakresu kompetencji Izby Dyscyplinarnej i dalsze podporządkowanie postępowania dyscyplinarnego ministrowi sprawiedliwości.
Łatwo można zauważyć, że ustawa w istocie rzeczy niczego nie rozwiązuje. To, że wymusi się na sędziach, by nie stawiali niewygodnych pytań, nie sprawi, że znikną problemy, których pytania dotyczą. Sąd, który nie jest sądem, nie stanie się nim tylko dlatego, że nikt nie ośmieli się zapytać o sposób jego powołania.
 
Na czym polega niezawisłość
Ustawa stanowi natomiast kolejne bardzo mocne naruszenie obowiązującego w Polsce trójpodziału władz. Art. 175 Konstytucji mówi: „Sądy i Trybunały są władzą odrębną i niezależną od innych władz”. Ustawa tymczasem wprowadza możliwość pociągnięcia do odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziego (aż do usunięcia z urzędu) za treść wydanego orzeczenia. Niezależność w takiej sytuacji staje się fikcją.
Wyjaśnijmy. Sędzia powinien być karany dyscyplinarnie za niewłaściwe zachowania, naruszenie standardów etycznych, powinien odpowiadać karnie, jeśli popełni jakiekolwiek przestępstwo. Odpowiedzialność za wydany wyrok w praworządnym państwie dopuszczalna jest tylko w sytuacjach absolutnie skrajnych, gdyby sędzia wykazał się jakimś zupełnym nieuctwem czy kompletną bezmyślnością. Przed kilkunastu laty usunięto np. z zawodu sędzię, która zasądziła kilkusettysięczne alimenty. Proces był fikcyjny, a osoba, od której alimenty zasądzono, miała liczne długi i chciała w ten sposób uniknąć licytacji kamienicy. O tym akurat sędzia nie wiedziała, ale świadectwem bezmyślności było zasądzenie alimentów ogromnie przewyższających możliwości zarobkowe i majątkowe.
Ustawa uchwalona przez sejm przewiduje jednak odpowiedzialność nie za takie sytuacje skrajne, a za uwzględnienie wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE i wydanego na jego podstawie wyroku Sądu Najwyższego. Uzasadnia się to, mówiąc o bezpodstawnym podważaniu kompetencji prezydenta, który powołuje sędziów. Tyle że trójpodział władzy na tym właśnie polega, że jedna władza jest ograniczana przez drugą. Sądy są właśnie po to, by hamować nieograniczone możliwości pozostałych władz.
Specjalista w zakresie katolickiej nauki społecznej, bp Piotr Jarecki, w opublikowanym 20 grudnia 2019 r. opracowaniu przedstawiającym nauczanie Kościoła na temat trójpodziału władz napisał: „Ustrojowy sens władzy sądowniczej polega na tym, że jest ona strażnikiem godności człowieka, strażnikiem wartości uniwersalnych, ponadczasowych. W sytuacji nierespektowania tych wartości przez większość parlamentarną władza sądownicza ma możliwość dokonania korekty ze względu na wartości, które kultura praw człowieka uznaje za niezależne od jakiejkolwiek władzy”.
W demokratycznym państwie sąd może powiedzieć organowi władzy – choćby był to prezydent – że jakieś działanie jest niedopuszczalne i organ władzy to uszanuje. Do legendy przeszła reakcja króla pruskiego na wiadomość o tym, że przegrał proces z młynarzem: „Są jeszcze sędziowie w Berlinie”. To było w XVIII w. i wówczas ani trójpodział władz, ani niezależność sądownictwa nie były dla wszystkich czymś oczywistym. Powinny być oczywiste w Europie w XXI wieku.
Wyrok, który zapoczątkował obecną sytuację został wydany przez Trybunał Sprawiedliwości UE. Trybunał jednak nie odwoływał się jakichś wymyślonych unijnych przepisów, a po prostu do przyjętych w całym cywilizowanym świecie zasad, które leżą u podstaw niezawisłości sądownictwa. To smutne, że aby uniknąć naruszenia niezawisłości sądownictwa, trzeba się odwoływać do zewnętrznych organów. Trybunał na pierwszym miejscu zwrócił uwagę na sprawę oczywistą – wszystkie prawa i wolności obywatelskie mogą stać się fikcją, jeśli obywatele nie mogą w razie potrzeby bronić swoich praw przed sądem i jeśli nie ma rzetelnego procesu sądowego. Na zachowaniu gwarancji ochrony praw obywatelskich w Polsce powinno przecież zależeć przede wszystkim polskim władzom.
 
Niezależność od polityków
W dyskusjach nad ustawą pojawiały się głosy, że sądy nie mogą być niezależne od innych władz, że „sędziowie nie mogą decydować sami o sobie”. Wskazywano, że na powoływanie i odwoływanie innych władz mają wpływ obywatele, że nieodwoływalność sędziów ma być „sprzeczna z demokracją”. Otóż jest dokładnie odwrotnie – aby demokracja funkcjonowała prawidłowo, musi istnieć rzeczywiście niezależna i niepodlegająca żadnej wyborczej procedurze władza sądownicza.
Jeszcze raz przywołajmy bp. Jareckiego: „Zgodnie z nauczeniem społecznym Kościoła znawcy konstytucjonalizmu stwierdzają, że bez zasady niezawisłości sędziowskiej nie można mówić o istnieniu demokratycznego państwa prawnego. Prezentowany jest pogląd, że podporządkowanie sądownictwa powszechnego kontroli większości parlamentarnej wykraczającej poza zakres podległości sędziów konstytucji i ustawom byłoby równoznaczne z ograniczeniem zdolności suwerena do sprawowania zwierzchnictwa niezależnie od partii politycznych, które odniosły zwycięstwo wyborcze. (…) Niezależność władzy sądowniczej od polityków ma istotne znaczenie dla zapobieżenia przekształcaniu demokracji konstytucyjnej w swego rodzaju zwierzchnictwo większości, prowadzące do faktycznego przekształcenia suwerenności narodu w dyktaturę wyborczą”.
Niezależność władzy sądowniczej istnieje we wszystkich demokratycznych krajach i dotychczasowe polskie ustawodawstwo w żaden sposób nie odbiegało od typowych regulacji w demokratycznym świecie. „Sędziowie zarówno Sądu Najwyższego, jak i niższych sądów pozostają na swym urzędzie, dopóki sprawują go nienagannie. Za swoją służbę otrzymują w określonych terminach uposażenie, które nie może być obniżone, dopóki pełnią swój urząd” – mówi na przykład art. III konstytucji USA. Od 1804 r. usunięto tam z urzędu zaledwie siedmiu sędziów federalnych – wszystkich za naganne zachowania, nikogo za treść wydawanych orzeczeń. Co trzeba podkreślić, sędziowie w USA powoływani są dożywotnio, mogą jedynie sami zrezygnować, jeśli uznają, że wiek nie pozwala im już pełnić urzędu.
Na przestrzeni lat w różnych krajach pojawiały się próby ingerowania w sędziowską niezawisłość. Niezależnie od rozmaitych wymyślanych uzasadnień zawsze prowadziły do tego, że obywatel stawał się bezbronny wobec władzy.
 
W interesie zwykłych obywateli
To wszystko nie oznacza, że sądy w Polsce działają idealnie. Nie jest tak. Jednak uchwalona w grudniu ustawa nie rozwiąże żadnych istotnych problemów sądownictwa, tak jak nie rozwiązały ich wcześniejsze zmiany.
Znajoma sędzia, należąca do Ruchu Światło-Życie, powiedziała mi: „Zaczęłam codziennie modlić się modlitwą Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. Jest tam prośba o odwagę w dawaniu świadectwa i o męstwo w obliczu trudności. Ta modlitwa stawia też przede mną pytanie o moją wolność – czy będę umiała nie bać się orzec jak należy, bez względu na konsekwencje. Umocnieniem dla mnie był telefon od starszej krewnej, która składając życzenia na Boże Narodzenie, dodała, że teraz codziennie modli się za mnie”.
Na koniec wróćmy jeszcze do Pakistanu. Wszyscy pamiętamy historię Asi Bibi, katoliczki niesłusznie oskarżonej o bluźnierstwo i skazanej w pierwszej instancji na karę śmierci. Ostatecznie została uniewinniona, jednak spędziła w więzieniu prawie 10 lat! Ostatnie zaś lata to było oczekiwanie na to, by zebrał się skład sądu najwyższego – sędziowie bali się wydania wyroku, który mógł się spotkać z negatywną reakcją społeczeństwa. A gdy ostatecznie wyrok został wydany, władza wykonawcza zażądała… rozpoznania sprawy jeszcze raz. Na plus można poczytać to, że w końcu wyrok uniewinniający został przez władzę uszanowany. Jednak cała ta historia jasno pokazuje, że naruszenie niezawisłości sądownictwa i podważania autorytetu władzy sądowej, choć dokonywane w imię doraźnych politycznych celów, zawsze odbija się na losie zwykłych obywateli.
 
CYTAT
Ustrojowy sens władzy sądowniczej polega na tym, że jest ona strażnikiem godności człowieka, strażnikiem wartości uniwersalnych, ponadczasowych. W sytuacji nierespektowania tych wartości przez większość parlamentarną władza sądownicza ma możliwość dokonania korekty ze względu na wartości, które kultura praw człowieka uznaje za niezależne od jakiejkolwiek władzy
bp Piotr Jarecki

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki