Chcę przy tej okazji wspomnieć ważny głos, jakim we współczesnej dyskusji o roli sumienia, jest ostatni komunikat przewodniczącego Episkopatu o rozdziale państwa i Kościoła. Przypomina on „o prawie do sprzeciwu sumienia w stosunku do zapędów władzy państwowej dążącej do znoszenia wszelkich ograniczeń swoich kompetencji”. To przypomnienie jest o tyle ważne, że zdaniem autora istnieje dzisiaj tendencja do „rozluźnienia związków prawa z moralnością”. Można bowiem ustanawiać prawo, nie odwołując się do sumienia, w którym narzuca się człowiekowi prawo moralne naturalne, a jedynie podkreślać wolę suwerena. Tak jakby prawo moralne zależało od decyzji większości wyborców. Suweren może decydować na przykład o podatkach. Choć i tu obowiązują jakieś reguły moralne. Nie może jednak decydować „za” lub „przeciw” życiu ludzkiemu. Nie może decydować o aborcji.
Abp Stanisław Gądecki wskazuje więc na niebezpieczeństwo „przywrócenia nimbu boskości prawom stanowionym przez suwerena, którym nie jest już król, lecz parlament”. I dodaje, że właśnie dlatego „niezależny głos Kościoła w życiu publicznym jest szczególnie potrzebny”.
Komunikat przewodniczącego Episkopatu jest ogromnie ważny. Nie dlatego, że Kościół próbuje w ten sposób podkreślać swoją władzą w państwie. Kościół – jedynie i aż – przypomina o absolutnym priorytecie prawa naturalnego, które narzuca się ludzkiemu sumieniu. Bo przywrócenie w życiu publicznym priorytetowej roli sumienia jest gwarantem, że władza odwoływać się będzie do obowiązku posłuszeństwa wobec czegoś, co nie jest tylko wolą wyborców. Że będzie sługą prawa moralnego, a nie jego panem. Idąc za świetlaną polską tradycją, która kazała królowi Zygmuntowi II Augustowi powiedzieć: „Nie jestem królem sumień waszych”.