Podobną myśl wyraził już papież wcześniej, między innymi wracając z pielgrzymki do Bangladeszu i Birmy w 2017 r. Stwierdził wtedy, że „znajdujemy się na granicy legalności posiadania i użycia broni atomowej”. Jego zdaniem „przy tym tak wyrafinowanym arsenale nuklearnym istnieje ryzyko zniszczenia ludzkości lub przynajmniej jej części”. Papieską diagnozę potwierdza raport Międzynarodowego Instytutu Badań nad Pokojem w Sztokholmie z 2019 r., w którym czytamy, że broń masowej zagłady, atomowa zwłaszcza, odgrywa dzisiaj kluczową rolę w polityce międzynarodowej.
Marnowanie pieniędzy na produkcję broni
Pokój jest przez Franciszka rozumiany szerzej niż brak wojny. Dla papieża to przede wszystkim wyzwanie do budowania mostów z wyznawcami innych religii. Stąd jego ostatnie spotkania z Najwyższym Patriarchą Buddyjskim w Bangkoku, w czasie podróży do Tajlandii, czy z liderami wspólnot i grup religijnych w Hiroszimie. Franciszek stawia na strategię dialogu z każdym, kto ma pokojowe intencje, niezależnie od języka i narodowości. Tak też rozumie ewangeliczne przesłanie do budowania królestwa Bożego, które przekracza ramy widzialnego Kościoła i jednoczy ludzkość wokół troski o osoby pokrzywdzone i potrzebujące: chorych, niepełnosprawnych, starszych, opuszczonych, uchodźców i pracowników zagranicznych. „Królestwo niebieskie jest naszym wspólnym celem” – powiedział Franciszek podczas homilii w Nagasaki i wyjaśnił, że „oni wszyscy są żywym sakramentem Chrystusa, naszego Króla”. Dlatego zdaniem papieża „w świecie, gdzie miliony dzieci i rodzin żyje w nieludzkich warunkach, marnowanie pieniędzy na produkcję i utrzymanie ciągle nowych broni jest obrazą dla nieba”. Dodał ponadto: „Nasz świat jest naznaczony perwersyjną dychotomią, która próbuje zapewnić stabilność i pokój poprzez fałszywe poczucie bezpieczeństwa. Poczucie oparte na mentalności strachu i nieufności. Pokoju i stabilności nie zbuduje się na bazie strachu przed totalnym unicestwieniem”.
Realizacją pokojowego postulatu jest więc dialog i współpraca zamiast prób osiągania go za pomocą równowagi sił w oparciu środki przemocy. Z powodu determinacji papieża, aby pokoju szukać środkami pokojowymi, i przeciwstawiania się aktualnej polityce międzynarodowej w tej kwestii, Japończycy nazywają go Papa-sana, co jest sposobem okazywania mu wielkiego szacunku. – Nawet niewierzący uznają Franciszka za autorytet – mówi Izumi Sakura, pracownica jednej z tokijskich chrześcijańskich instytucji.
Nadszedł czas na zmiany
„Jeśli chodzi o broń nuklearną, to w ciągu 34 lat świat poszedł dalej i jesteśmy już na granicy” – stwierdził Ojciec Święty podczas wspomnianej konferencji prasowej w 2017 r. Nawiązał tym samym do Jana Pawła II, który uważał, że samo posiadanie broni nuklearnej w celach odstraszających jest „moralnie do przyjęcia”. Właśnie to „do przyjęcia” jest niezwykle istotne. Stolica Apostolska nie jest przeciwna samemu atomowi ani wykorzystywaniu energii jądrowej do celów pokojowych, w energetyce, w kwestii „integralnego rozwoju”. Ale dziś zbliża się czas, a częściowo już zostały wypowiedziane ważne traktaty rozbrojeniowe między Rosją i USA, a do tego dochodzi kwestia Chin.
Podczas konferencji generalnej Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA) w Wiedniu we wrześniu tego roku abp Paul Gallagher, watykański sekretarz ds. relacji z państwami, cieszący się dużym zaufaniem papieża, powiedział: „Szersze cele nierozprzestrzeniania broni jądrowej, rozbrojenie jądrowe i pokojowe wykorzystanie technologii jądrowych zależą od kluczowych strategii MAEA”. Abp Gallagher nie zanegował jednak możliwości rozwoju technologii jądrowej, a nawet wskazał jej pożyteczność. Powołał się również na papieża Benedykta XVI, który poparł ideę wykorzystania pokojowej i bezpiecznej technologii nuklearnej.
Tę samą myśl podjął więc papież w czasie wizyty w Japonii podczas spotkania z ofiarami trzęsienia ziemi, tsunami i poważnej awarii w elektrowni atomowej w Fukushimie w 2011 r. „Myśląc o przyszłości naszego wspólnego domu – powiedział Franciszek – musimy zdać sobie sprawę, że nie możemy podejmować decyzji egoistycznych i że ponosimy wielką odpowiedzialność wobec przyszłych pokoleń”.
Niemoralne w celach wojennych
W trakcie swojej pielgrzymki do Japonii Ojciec Święty spotkał się z ofiarami wybuchu bomb atomowych, zrzuconych w 1945 r. Usłyszał świadectwa ludzi, którzy ujrzeli świat tuż po tym, gdy bomby wybuchły. – Widziałem po drodze idących ludzi, którzy wyglądali jak duchy – mówił Yoshiko Kajimoto, który znajdował się nieco ponad dwa kilometry od epicentrum wybuchu w Nagasaki, mając wówczas 14 lat. – Ich ciała były tak spalone, że nie mogłem rozróżnić, czy to mężczyzna, czy kobieta. Sterczące włosy, opuchnięte twarze, wiszące usta, ręce wyciągnięte, ze zwisającą spaloną skórą. Nikt nie jest w stanie sobie nawet wyobrazić tego piekła – powiedział. Podczas spotkania Franciszek mocno więc podkreślił, że wykorzystanie energii atomowej „do celów wojennych jest niemoralne”. Jej użycia w celach pokojowych jednak nie potępił.