Logo Przewdonik Katolicki

Paczka pieluch dziennie

Małgorzata Bilska

Rozmowa z Pauliną Szymkiewicz, mamą kieleckich pięcioraczków

5 kwietnia 2008 r. przyszło na świat pięć państwa córek. Odbierał je ten sam lekarz, w tym samym szpitalu w Krakowie, co nowo narodzone sześcioraczki. Czego życzy Pani młodym rodzicom?
– Wytrwałości i siły. Najszczersze gratulacje, zwłaszcza dla mamy, bo to bardzo duży wysiłek. Sytuacja jest niecodzienna. Przyda się cierpliwość i pokora. Czeka ją duże wyzwanie.
 
Na co musi być gotowa, gdy za kilka miesięcy dzieci wyjdą ze szpitala?
– Oni mają już jedno dziecko, my mieliśmy od razu piątkę... Jest przemiał, taka hurtownia. Dziennie szła paczka pampersów, dwa mleka, dwie kaszki. Gdy piąta córka kończyła jeść, pierwsza zaczynała drugą kolejkę karmienia. Ciągłe karmienie, ciągłe przewijanie. Poza tym to nie jest ciąża donoszona. Skrajne wcześniaki, urodzone w szóstym czy siódmym miesiącu ciąży, wymagają ciągłej stymulacji poprzez rehabilitację. Przez 2–3 lata, kilka razy w tygodniu, jeździłam z nimi do poradni specjalistycznych w Krakowie i Warszawie. Okulista cały czas nadzorował jak dojrzewają gałki oczne. Neonatolog, neurolog – żeby układ nerwowy maluszków kształtował się w dobrym kierunku itd.
 
Zawierzyła Pani ciążę Janowi Pawłowi II. Pierwsze dziecko urodziło się o godzinie 9.37 rano. Wiara w Boga pomaga?
– Bardzo. Moja wewnętrzna siła zdecydowała, że donosiłam ciążę na tyle długo, żeby dzieci się urodziły. Zawierzenie Panu Bogu przez wstawiennictwo Jana Pawła II było dla mnie bardzo ważne – i jest do dzisiaj. Córki mają już 11 lat, znają tę opowieść. Pierwszą ciążę poroniłam 2 kwietnia 2007 r. W drugą rocznicę śmierci papieża odwiedziłam jego pomnik, zapaliłam znicz, a potem… straciłam dziecko. Bardzo to przeżyłam i zastanawiałam się: dlaczego ja?; dlaczego w tym dniu? Nie mogłam uwierzyć, że to przypadek. Czułam, że Bóg ma dla mnie jakiś plan.
Wkrótce ponownie zaszłam w ciążę. Lekarze zrobili mi USG i okazało się, że jest to ciąża wielopłodowa. Baliśmy się z mężem, jak sobie poradzimy. Wtedy przyśnił mu się Jan Paweł II, który powiedział: „będzie dobrze”. Mąż przebudził się i zlany potem włączył telewizor, a tam o godz. 2.00 w nocy był akurat program o papieżu Polaku. Co roku, 2 kwietnia, idziemy pod pomnik papieża, by zapalić świeczki. Jest on honorowym „gościem” w naszym domu.
 
W takiej sytuacji świat wywraca się do góry nogami, potrzebne jest wsparcie. Państwu pomógł prezydent Kielc. Czy my, zwykli ludzie, możemy coś zrobić?
– Na pewno można pomóc modlitwą. Wiara w to, że będzie dobrze, jest według mnie najważniejsza. Pieniądze dzisiaj są, jutro ich nie ma. A zdrowia nie kupi się za żadne pieniądze. Konsekwencje wcześniactwa u dzieci ciągną się przez całe ich życie. Jako matka nawet teraz drżę o kondycję zdrowotną dziewczynek. Zdrowie jest najcenniejsze.
 
Jak spędzacie Dzień Dziecka? W tym roku po raz pierwszy z sześciorgiem dzieci.
– Na pewno gdzieś wyjdziemy. Właśnie wracamy z zoo, więc może do parku? Na wycieczkę? Lubimy wspólnie spędzać czas na powietrzu, grać w różne gry, na przykład w badmintona czy bawić się z dzieciakami w podchody.
 
Macie rodzinnego busa?
– Tak. I nie boimy się wyjazdów. Nie siedzimy w zaciszu domowym, aktywnie spędzamy czas.
 
Paulina Szymkiewicz
Mama kieleckich pięcioraczków: Karoliny, Julii, Mai, Oliwii i Natalii, oraz malutkiej Marceliny. Z ich historią można zapoznać się na www.kieleckiepiecioraczki.pl

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki