Przy Świątyni Opatrzności Bożej na warszawskim Wilanowie stoi hala ekspozycyjna, w której zostajemy zabrani w podróż do źródła naszej wiary. Znakomity Piotr Fronczewski w roli narratora prowadzi nas przez osiem sal, pokazujących, jak wyglądała Jerozolima za czasów Jezusa.
Obraz
Znajdujemy się w Wieczerniku, w którym Jezus spożył z apostołami ostatnią wieczerzę i objawił się im po zmartwychwstaniu. Miasto wycisza się, zapada zmrok, pojawiają się gwiazdy. Słychać cykady. Z Wieczernika przejdziemy do ogrodu, tam w blasku dnia ujrzymy Grób Pański, mur Jerozolimy oraz Golgotę.
– Nam się wydaje, że od miejsca, gdzie Jezus został osądzony, ubiczowany, do tego miejsca zwanego Czaszką jest bardzo daleko. Kiedy widzimy topografię tego obszaru, obraz jest wręcz przeciwny. Dowiadujemy się również, dlaczego to miejsce nazywa się miejscem Czaszki. Właśnie dlatego, że góra w kształcie ją przypomina – mówi Małgorzata Kucharska, przewodnik po Warszawie.
Największe wrażenie na większości zwiedzających robi sala, w której odnajdujemy ślady męki Chrystusa: kopie gwoździ rzymskich, koronę cierniową, bicz i włócznię używane przez legionistów. Kiedy widzimy narzędzia stosowane do maltretowania Jezusa i dowiadujemy się, że byli ludzie, którzy nie przeżyli sześciu, siedmiu uderzeń, a Jezus zebrał ich kilkadziesiąt, to mocno to działa na naszą wyobraźnię. Znajduje się tam także trzydzieści srebrników. – Kiedy byłam katechetką, mówiłam dzieciom, że nie zdajemy sobie sprawy, co znaczyło te trzydzieści srebrników. Dzisiaj jest to równowartość około 4 tys. złotych i tyle płacono na targu niewolników za człowieka. Tyle było warte życie Jezusa sprzedanego przez Judasza – dodaje Małgorzata Kucharska.
Dowody
– Opowiadamy o tajemnicy pochówku Jezusa. W tej sali prezentujemy całun i chusty, które są uznawane przez badaczy za autentyczne ślady po Jezusie. Są to całun z Turynu oraz chusty z Oviedo i Manopello. Dokonujemy nałożenia jednego na drugi, na wszystkich trzech odbite są ślady tego samego mężczyzny żyjącego w I wieku w Palestynie, Jezusa – podkreśla Krzysztof Noworyta, pomysłodawca wystawy.
W kolejnych salach możemy obejrzeć projekcję filmu, przedstawiającego, jak na przestrzeni wieków zmieniało się miejsce śmierci i zmartwychwstania, oraz dowiedzieć się, jak chrześcijaństwo rozprzestrzeniło się na cały świat. Zobaczymy także apostołów, którzy zanieśli przesłanie Jezusa do wszystkich zakątków Azji, Europy, Afryki i obu Ameryk.
Elementem opowieści jest również historia obecności Polaków w Ziemi Świętej, pierwszych pielgrzymów z X w., polskich krzyżowców, pisarzy i polityków (J. Długosz, J. Dantyszek), twórców (J. Słowacki), żołnierzy (armia Andersa). Przywołamy pielgrzymkę Jana Pawła II oraz współczesnych pielgrzymów – zapewniają twórcy ekspozycji.
– Jest jedna myśl, która przyświeca całej wystawie, to wszystko jest fenomenem dlatego, że „Jego tam nie ma. Zmartwychwstał i żyje”. To jest puenta całej historii. Dzięki technologii, animacji komputerowej, wiedzy o. Narcyza Klimasa możemy zobaczyć to wszystko, czego nie zobaczymy w Jerozolimie. Z wielką dokładnością odtworzyć i pokazać te miejsca – mówi pomysłodawca „Śladów Jezusa” i kontynuuje: – Wystawa przekłada na walor wizualny setki stron jego opracowań naukowych. Ojciec Narcyz podzielił się tą wiedzą, a potem egzekwował, żeby to wszystko było jak najbliższe prawdzie naukowej. Pamiętam długie noce, gdy o. Narcyz konsultował Boży Grób. Kazał przesuwać kopuły, kolumny, zmieniać mury. Mówił: Krzysiek, bliżej, niżej, Golgota jest za wysoka, gdzie ten mur Jerozolimy postawiłeś, tam nie było muru, człowieku (śmiech).
Przeżyć
– Najważniejszą kwestią jest nastawienie odwiedzającego na przypomnienie wydarzeń Wielkiego Tygodnia i pobudzenie jego wiary! Takie zwiedzanie powinno nastroić czy zachęcić do wyjazdu do Ziemi Świętej – mówi prof. o. Narcyz Klimas OFM, wykładowca historii Kościoła i archiwista Kustodii Ziemi Świętej. Zapytany o to, co robi na nim największe wrażenie, odpowiada: – Za każdym razem, kiedy myślę o skale Agonii, którą też widać na filmie, przypomina mi się cierpienie Jezusa, to najpotworniejsze. Cierpienie na drodze krzyżowej i Golgocie to już było cierpienie fizyczne, ale myślę, że najgorsze cierpienie psychiczne Jezus przeżył w Getsemani. Tam odbyła się prawdziwa próba Jego woli. I to jest świetnie wyrażone przy pomocy filmu, muzyki i głosu Piotra Fronczewskiego. Człowieka przeszywają dreszcze, kiedy uświadomi sobie, co Jezus wówczas przeżywał!
W Warszawie wystawę można oglądać do 9 czerwca. Następnie wyruszy do Częstochowy i Wrocławia. Więcej na https://sladamijezusa.pl/