Logo Przewdonik Katolicki

Dzieci kruszą mury

Katarzyna Matusz-Braniecka
Fot. Magdalena Książek

Profesjonalni muzycy i małe dzieci? To niezłe połączenie: zwłaszcza jeśli łączy ich nie tylko muzyka, ale też wiara.

Długi ciąg budynków przy ulicy Mińskiej w Warszawie ma taki sam numer 65. Za niczym
niewyróżniającą się bramą czeka inny świat. Pokaźnej wielkości sala ze sceną. Na niej stoi duży krzyż. Tu dzieci od profesjonalnych muzyków z Trzeciej Godziny Dnia uczą się śpiewać. Czy tylko śpiewać?
 
Ciociu, co to było?
W sali robi się gwarno. Miejsca na krzesłach ustawionych pod sceną zajmuje najmłodsza grupa dzieci. Zanim zaczną śpiewać, ciocia Kamila poprowadzi modlitwę. Słychać prośby dzieci: żeby siostra wyzdrowiała z cukrzycy, żeby z przedszkola wyleciał wirus. Ich starsi koledzy wkrótce będą modlić się za dziadka, który złamał biodro, za koleżankę, której umarła ciocia i… żeby płyta dobrze wyszła. Płyta, o którą dzieci się modlą, to ich pierwsze dzieło, Góry do góry Małego TGD, zespołu wyłonionego ze szkółki TGD działającej już cztery lata pod okiem Kamili Pałasz i Piotra Nazaruka.
Trzecia Godzina Dnia jest zespołem ekumenicznym, wykonującym muzykę z chrześcijańskim przesłaniem. Łatwo skojarzyć z wielkimi telewizyjnymi koncertami wielkanocnymi czy bożonarodzeniowymi. Ciocia Kamila to Kamila Pałasz, solistka TGD, nauczycielka śpiewu i instruktorka warsztatów gospelowych. W szkółce ma swoje nietypowe sposoby, żeby zachęcić najmłodsze dzieci do ćwiczeń. Dzieciaki śpiewają na różne sposoby: jak król Julian, jak Jasiu z przedszkola, w końcu tak, aby czysto i pięknie wybrzmiały słowa „kochać chcę, bo kochany czuję się”. Dziś cioci Kamili pomaga ciocia Magda, także wokalistka TGD. Dzieci powtarzają ćwiczenie za ćwiczeniem, co jakiś czas przekomarzając się z ciociami. Na koniec próby zaśpiewają jeszcze „sto lat” Marysi, która obchodzi dziś swoje szóste urodziny. Godzina szybko mija i do sali wkraczają starsze dzieci.
Czy dzieci rozumieją, że śpiew w TGD jest modlitwą? Czy wiedzą, dla kogo śpiewają? – Wiedzą – mówi mama Mateusza, Wiola Szymaniuk-Paryż. – Tu nie ma lansu, nie ma parcia na szkło. Syn mówił, że przy pieśni Amen, którą trzeba zaśpiewać w skupieniu i z przeżyciem, niektóre dzieci płakały.
– Któregoś dnia uczyliśmy dzieci na zajęciach pieśni o wierze, która przenosi góry – wspomina Kamila. – Być może była to kwestia zmęczenia całym dniem, ale dzieci były bardzo rozkojarzone. Wpadłam wtedy na pomysł, żeby zgasić światła i zaśpiewać tę pieśń w ciemności – mówi Pałasz. – Pod koniec utworu zaczęłam śpiewać improwizowaną modlitwę. To zainspirowało dzieci. Jedno po drugim zaczynały do mnie dołączać po swojemu. Nagle zrobiło się błogo. Wszyscy odczuwaliśmy obecność Bożą. Kiedy otworzyłam oczy, zobaczyłam, jak dzieci się modlą. Niektóre z podniesionymi rękami, inne przejęte sytuacją w swój własny sposób. To było piękne! Dzieci też były tym bardzo poruszone. Podchodziły i pytały: „Co to było?”. Dopytywały, czy za tydzień też możemy tak zakończyć zajęcia.
 DSC_6274-fot-Magda-ksiazek.jpg

Nie damy, czego nie mamy
Szkółka TGD to nie jest szkoła muzyczna. Jej zadaniem nie jest wyłącznie uczenie śpiewu i wydawanie płyty. Tu chodzi o wiarę. Piotr Nazaruk, tu zwany wujkiem Pedro, jest dyrygentem chóru TGD. Prowadzi również grupy wokalne w programach telewizyjnych, jest twórcą wielu piosenek do spektakli dla dzieci, współpracuje z Anną Marią Jopek, Zygmuntem Kuklą czy Adamem Sztabą.
– Kiedyś marzyliśmy, żeby stworzyć dzieciakom taką przestrzeń, w jakiej my się poruszamy w Trzeciej Godzinie Dnia. Dla nas to jest i zespół muzyczny, i jednocześnie wspólnota – mówi Piotr. – Zależało nam na tym, żeby dzieci też miały takie środowisko. To środowisko wiary. Po pierwsze więc ,samemu trzeba wierzyć. Nie da się dzieciom czegoś, czego nie mamy sami. Nie zaprowadzimy ich tam, gdzie sami jeszcze nie byliśmy. W naszej szkółce to odbywa się w naturalny sposób. My się z tymi dziećmi modlimy, tak wygląda każdy początek zajęć. Fajne jest to, że one w to wchodzą, że same poddają jakieś intencje. Jeszcze fajniejsze, kiedy doświadczamy wysłuchanej modlitwy i ktoś może powiedzieć, że właśnie coś dobrego się wydarzyło. Spotkania w szkółce, piosenki, płyta, to wszystko jest swoistego rodzaju rekolekcjami. Nawet jeśli dzieciaki się w to specjalnie świadomie nie zagłębiają, to wierzę, że te treści je przenikają. Mam nadzieję, że obraz Pana Boga jako dobrego Ojca, który jest wielki i bliski, gdzieś w nich zostanie, albo przynajmniej po latach się przypomni. Teksty naszych piosenek są pełne wiary. Ufam, że to wpływa i na dzieciaki, i może też na ich rodziców. Niejednokrotnie widziałem dorosłych, bardzo poruszonych śpiewem naszej szkółki. To jest kwestia treści, ale również wykonania. Jesteśmy świadkami, że czasem właśnie to dziecięce, niewinne wykonanie po prostu kruszy mury – dodaje Nazaruk.
– Na płycie napisaliśmy, że chcemy rozmodlić, roztańczyć i rozśpiewać najmłodsze pokolenie – mówi Kamila Pałasz. Tworząc małe TGD i szkółkę wierzymy, że mamy wpływ na życie tych młodych ludzi. Dając im podstawy wiary, wierzymy, że kiedy wejdą w dorosły świat i zderzą się z trudnymi sytuacjami życiowymi, to będą pamiętać, że ciocia i wujek ze szkółki TGD mówili o tym, że wiara czyni cuda. Że będzie to prawdziwie oddziaływać w ich życiu i być może kiedyś ich uratuje.

 DSC_6162-fot-Magda-ksiazek.jpg

Hej, teraz jest praca!
Tereska w szkółce TGD jest od początku jej istnienia. Ma już za sobą doświadczenia estradowe i po sposobie jej wypowiadania się mam wrażenie, że rozmawiam z dorosłą artystką. Kiedy pytam ją o kolegów i koleżanki z Małego TGD odpowiada: – Wszyscy się lubimy, spędzamy ze sobą czas, jesteśmy zaprzyjaźnieni.
To, że śpiewa o Bogu jest dla Tereski ważne. Wspomina, że gdy nagrywali płytę i coś im nie wychodziło, to prosili Pana Boga, żeby im pomógł. – On zesłał Ducha Świętego, żebyśmy myśleli o tekście – mówi Tereska. Jej ulubiona piosenka to Góry do góry, w której śpiewa solo. W szkole na wieść o płycie nauczyciele się cieszą, gratulują jej i mówią, że to kawał dobrej roboty. Kiedy pytam Tereskę, w jaki sposób powiedziałaby swoim rówieśnikom o płycie odpowiada: – Nie dość, że jest fajna muzyka i dobrze by się do tego tańczyło, to przede wszystkim dużo można się dowiedzieć o Bogu. A jak ktoś nie do końca jest wierzący, to może posłuchać, bo będzie mógł się wiele dowiedzieć – dodaje dziesięciolatka.
Kamila Pałasz i Piotr Nazaruk uczą dzieci zawodowego podejścia do tematu. Nie ma taryfy ulgowej, śpiew to nie jest zabawa. – Kiedy jest skupienie, to jest skupienie: musi być cisza. Nagrywamy, bierzemy wspólny oddech, słuchamy siebie nawzajem. Pewnie, zdarza się, że podczas nagrań pojawia się rozprężenie, w końcu to tylko dzieci. I wtedy to któreś z nich mówi: „Hej, teraz jest praca!”. To jest super – mówi Nazaruk. – To nie my uciszamy załogę, tylko oni sami już na siebie reagują. Mamy też swoje sposoby na uzyskanie odpowiedniej emisji. Dla zabawy śpiewamy nieprawidłowo albo udajemy żołnierzy, małe myszki lub ledwo obudzonych. Potem jest komunikat, śpiewamy jak szkółka TGD, i dzieci rozumieją, że jak szkółka to musi być naprawdę super. I jest!
 
Środy środek to dobry czas
– O przesłuchaniach dowiedziałam się z internetu – mówi Anna Druś, której córka Hela właśnie dostała się do szkółki. – Wysłałam zgłoszenie i dostałam informację, gdzie i kiedy powinnyśmy się zgłosić. Dzieci miały się nauczyć piosenki TGD Wiara. W przesłuchaniu brało udział około 30 dzieci, niektóre bardzo małe. Fajnie, bo nikt ich nie stresował, nie stawiał indywidualnie do śpiewania, ale wszyscy razem wzięli udział w muzycznej zabawie z klaskaniem, powtarzaniem, śpiewaniem. Każde mogło też wybrzmieć osobno, śpiewając krótki fragment Wiary. Potem wyniki podane zostały mejlowo. Hela po pierwszej próbie wróciła zachwycona, zarówno ciepłem i nastawieniem prowadzących szkółkę do dzieci, jak i ich talentami.
Przy przyjmowaniu do szkółki nikt dzieci ani rodziców o wiarę nie pyta. – Moje doświadczenie pokazuje jednak, że dzieci do szkółki TGD posyłają ludzie wierzący – mówi Anna Druś. – W Warszawie oferta śpiewania gospelowego nie jest mała. My również mamy takie zajęcia w domu kultury na osiedlu. Ale wolałam posłać córkę tutaj, gdzie muzyka połączona jest z dobrym środowiskiem rozwoju. Tu mam pewność, że ludzie, którzy uczą Helę, to nie tylko profesjonaliści, ale też naprawdę dobrzy i wierzący ludzie, których dzieci bardzo lubią.
– Nasz syn śpiewa tu już cztery lata – mówi mama Mateusza. – To jest dla nas duże błogosławieństwo. Oczywiście dojazdy są problemem, zajmują nam dwie godziny, mąż musi się zwolnić z pracy, przyjechać po dzieci, których mamy czwórkę, syna przywieźć tutaj, więc logistyka jest dość skomplikowana. Ale dla takiej idei warto! A Mateusz na pytanie, czy nie za dużo, czy nie chciałby zrezygnować z jakichś dodatkowych zajęć odpowiada nam, że już woli, żebyśmy wypisali go z piłki niż ze śpiewania.
– Dla Heli to też ostatnie zajęcia, z których by zrezygnowała – dodaje Anna Druś. – Córka cały tydzień czeka na środę, choć ma wtedy dużo zajęć, a dojazdy utrudniają odrabianie lekcji. W jednej z piosenek dzieci śpiewają, że „środy środek to dobry czas, żeby modlić się –nie tylko w niedzielę, nie tylko w kościele, każdego dnia, zawsze i wszędzie chcemy Cię wielbić”. Pasuje idealnie!
 



ma-e-tgd.jpgKoncert promujący płytę Małego TGD Góry do góry, nad którą „Przewodnik Katolicki” sprawuje patronat medialny odbędzie się 12 listopada przy ul. Mińskiej 65 w Warszawie. Na scenie oprócz jedenaściorga dzieci z Małego TGD, w finale zaśpiewa cała szkółka, czyli ponad setka dzieci. Więcej szczegółów wkrótce na Facebooku Małego TGD.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki