Najlepsi teologowie tradycji Kościoła są zgodni co do jednego kryterium, które w czasach chaosu pozwala znaleźć najpewniejsze punkty oparcia: życie i refleksja świętych. A tym bardziej, jeśli są to święci współcześni, spełniający w pewnym sensie rolę proroków, pokazujących właściwy kierunek drogi. Stąd propozycja, aby tegoroczny Wielki Post przeżyć z „gigantami współczesnej duchowości”. Tak nazwaliśmy współczesnych „świętych”, którzy nie są jeszcze kanonizowani (wielu z nich żyje), ale w opinii wielu za takich uchodzą. I znajdują wyraźne poparcie Kościoła oraz mają duży wpływ na jego kształt, nierzadko osiągając ten efekt po długim okresie odrzucenia i samotności. Pozostają jednak wiernymi Bogu i ufnymi, że to On prowadzi swój Kościół. I że Kościoła nie można szyć na własną miarę, ale cierpliwie szukać prawdy, która ostatecznie zwycięża.
Drogowskazy nadziei
W poszukiwaniu właściwych dróg dla współczesnego Kościoła na myśl przychodzi najpierw Maryja. Matka Boża prowadzi z nami nieustanny dialog. Dialog proroczy. A miejscem, w którym stał się on w XX w. szczególnie wymowny, jest Fatima.
Rozpoczynając więc od przesłania pozostawionego tam przez Matkę Bożą, spróbuję odkryć najistotniejsze jego elementy w życiu i refleksji współczesnych „gigantów duchowości”. Zarysuje się w ten sposób mapa ich wspólnych przekonań, które zbiegną się w kilku istotnych punktach. I to one właśnie, jeśli okażą się tworzyć spójną i przekonywającą całość, mogą się stać naszymi drogowskazami na przyszłość. Drogowskazami nadziei.
Fatimskie proroctwo
Na początku wypada wyjaśnić jedną rzecz. Otóż objawienia prywatne, jakimi są objawiania fatimskie, różnią się od objawienia publicznego w Jezusie Chrystusie. Objawienia prywatne nie uzupełniają więc treści tego publicznego. Nie są proroctwami dodającymi coś do Pisma Świętego. Pomagają natomiast lepiej żyć ewangelicznym przesłaniem Jezusa. „Duch otwiera dostęp do wiedzy, której brzemienia wcześniej nie można było udźwignąć” – wyjaśnia kard. Joseph Ratzinger w komentarzu do objawień fatimskich. I dodaje, że „na tym polega nigdy do końca niezmierzona rozległość i głębia chrześcijańskiej wiary”. Orędzia fatimskie niosą więc przesłanie, które chcemy przyjąć jako inspirację do pogłębienia współczesnej duchowości.
Braterstwo
„Czy chcecie ofiarować się Bogu?” – tak brzmiało pierwsze pytanie, jakie Maryja zadała Franciszkowi, Hiacyncie i Łucji. Od tego jej pragnienia i ich zgody zaczyna się niezwykła przygoda świętości trójki fatimskich dzieci. Ale dlaczego miały być gotowe na to oddanie? Czy chodziło o nie, o ich osobiste zbawienie? Nie tylko. Już w pierwszym objawieniu Matka Boża powiedziała, że wszystkie będą w niebie. Tego były pewne. Nie zwracała się więc do nich z prośbą o podjęcie drogi indywidualnej świętości. Ofiarowanie życia było propozycją pójścia do nieba z innymi. Było sposobem, aby „otrzymać nawrócenie grzeszników”. Maryja prosiła więc o oddanie życia w miłości do nieznanych im ludzi, którym grozi niebezpieczeństwo potępienia. Prosiła też, aby tak ofiarowana miłość pomogła przywrócić światu pokój.
Współczesna duchowość chrześcijańska ma tę właśnie braterską wrażliwość. To jest pierwsza jej istotna cecha. Nie jest skoncentrowana na indywidualnej pobożności. Sobór Watykański II, który w połowie XX w. przypomniał, że Kościół jest ludem Bożym, miał właśnie na celu tę prawdę: nikt nie zbawia się sam. A nawet więcej: próba szukania osobistej świętości, która nie byłaby ukierunkowana na miłość do innych, a w konsekwencji do wszystkich, byłaby tej świętości zaprzeczeniem.
Chiara Lubich, założycielka włoskiego ruchu Focolari, odważyła się stwierdzić, że mimo tej oczywistej wydawałoby się prawdy, jaką przekazuje Biblia, Kościół dojrzewał do jej radykalnego odkrycia przez dwadzieścia stuleci. Co nie znaczy oczywiście, że wcześniej święci stawali się przyjaciółmi Boga w sposób czysto zindywidualizowany. Albo że dbali tylko o siebie. Zbyt wiele jest przykładów świętych, którzy są dla nas nadal wzorem życia naprawdę oddanego innym. Pobożność kościelna była jednak osadzona przede wszystkim w trosce o własne zbawienie, aby następnie móc zadbać o innych. Matka Boża objawiająca się w Fatimie już od pierwszych zdań skierowanych do dzieci mówi natomiast o pobożności radykalnie braterskiej.
Uniwersalność zbawienia
Z ducha braterstwa wyłania się druga cecha duchowości współczesnej: pragnienie zbawienia wszystkich. Maryja przypominała fatimskim dzieciom wielokrotnie o pragnieniu Boga, który chce od piekła ocalić wszystkich. Prosi, aby dzieci się modliły: „zaprowadź wszystkie dusze do nieba”. Nawet wtedy, gdy pokazuje im obraz piekła i mówi, że „idą tam dusze biednych grzeszników”, zaraz dodaje: „Pan chce ich ocalić”. Tak, ocalić tych, którzy, wydawałoby się, że są już straceni. Ale to też znaczy, że Maryja nie pokazała im konkretnych osób, które już są w piekle. „Obraz, który widziały dzieci – napisał w komentarzu do objawień kard. Joseph Ratzinger – nie jest filmem ukazującym z wyprzedzeniem przyszłość”. Zresztą dzieci zeznały, że widziały tylko cienie ludzkich postaci, co zdaniem kardynała wskazuje na symboliczność tego widzenia. Zadaniem postawionym przed dziećmi była więc gotowość do oddania życia za zbawienie wszystkich, a tym bardziej za tych, którzy na niebo nie zasługują. „Dopomóż szczególnie tym, którzy najbardziej potrzebują Twojego miłosierdzia” – prosiły dzieci na różańcu zgodnie z prośbą Matki Bożej.
Ta nowa, choć absolutnie tradycyjna, sięgająca do źródeł biblijnych duchowość chrześcijańska zacznie dominować w XX-wiecznym Kościele. Zacznie objawiać się powszechnie w radykalnym ukierunkowaniu pobożności na zbawienie wszystkich ludzi, niezależnie od ich aktualnej przynależności kulturowej, narodowej czy religijnej. Stanie się wołaniem Kościoła skierowanym do chrześcijan, aby potrafili kochać wszystkich i oddać życie za wszystkich.
Jedność z ubogimi
Trzecią charakterystyką współczesnej duchowości chrześcijańskiej jest wrażliwość na ubogich. Podczas pierwszych objawień Matki Bożej matka Hiacynty ciężko zachorowała. Lekarze spodziewali się nawet jej śmierci. Dzieci znały jednak sposób, aby jej pomóc. Wiedziały, że mogą prosić o jej zdrowie „Panią, która przychodzi z nieba”. Zaskakuje jednak fakt, że dzieci obiecały Matce Bożej, iż będą odmawiały różaniec przez kolejnych dziesięć dni, ale w ostatnim przygotują kolację dla piętnastu biednych. Niedługo po rozpoczęciu tej modlitwy matka wróciła do zdrowia. I to ona, razem z dziećmi, upiekła bułki, przygotowała kanapki z mięsem i rozdawała je ubogim.
We wspomnieniach siostry Łucji czytamy, że jej rodzice byli od zawsze głęboko przejęci losem biednych. „W niesieniu miłosierdzia moja Matka nie znała ograniczeń, przeszkód ani granic, nie zważała na nic”. Kiedy wybuchła epidemia gruźlicy, rodzice s. Łucji „nie robili nic innego, jak tylko chodzili od domu do domu i opiekowali się chorymi”. Narażali się na zarażenie chorobą, ale nie rezygnowali. „Potrzeba niesienia pomocy była tak wielka – pisze s. Łucja – że moi rodzice nie wahali się wysyłać mnie na kilka dni do domu pewnej wdowy. Mimo że mieszkała ona z synem, który chorował na gruźlicę w ostatnim stadium”.
Postawę wręcz heroicznego towarzyszenia ubogim przez fatimskie dzieci potwierdził biskup diecezji Leiria-Fátima, António Augusto dos Santos Marto, uzasadniając motyw ich kanonizacji. Przypomniał, jak bardzo Hiacynta cierpiała z powodu cierpienia innych. „Od czasu spotkania z Matką Bożą zapomniała o sobie” – mówił – a „główną cechą jej duchowości było współczucie”. Będąc małym dzieckiem, potrafiła płakać z bólu, ponieważ tak bardzo bolał ją brzuch, kiedy pościła w intencji innych.
Potwierdzeniem ścisłego związku objawień fatimskich z duchowością wrażliwą na ubogich była wypowiedź papieża Franciszka w czasie kanonizacji Franciszka i Hiacynty. Podczas homilii Ojciec Święty nawiązał do wyznania Hiacynty, która krótko po spotkaniu z Matką Bożą powiedziała: „Czy nie widzisz dróg, ścieżek i pól, pełnych ludzi, którzy płaczą z głodu, bo nie maja? nic do jedzenia. A Ojciec Święty modli się w kościele przed Niepokalanym Sercem Maryi, i razem z nim modli się bardzo dużo ludzi?”. Papież nie powiedział wprost, że ta wizja spełnia się w tej właśnie chwili. Pośrednio dał jednak do zrozumienia, że tak właśnie się dzieje. Zrobił to, zwracając się do półmilionowego tłumu: „Dziękuje? wam, bracia i siostry, że mi towarzyszycie”. I dodał znacząco: „dlatego przemierzymy wszystkie szlaki, będziemy pielgrzymami wszystkich dróg, obalimy wszystkie mury i pokonamy wszystkie granice, wychodząc ku wszystkim peryferiom…”.
Miłość za darmo
Czwartą cechą współczesnej duchowości jest priorytet miłości. W XX w. z nową siłą powróciło biblijne przesłanie o darmowej miłości Boga. Chrześcijanie zrzeszeni we wspólnotach odnowy duchowej zaczęli na nowo mówić o miłości, która jest miłosierna, tzn. kocha także nienawróconych grzeszników. Uzasadniając, że ewangeliczny kerygmat zaczyna się od tej prawdy: na miłość Boga nie trzeba zasługiwać. Wprost przeciwnie: dopiero doświadczenie darmowości miłości Boga jest siłą, która może człowieka zmienić. Zgodnie ze słowami św. Jana: „nie my umiłowaliśmy Boga, ale On sam nas umiłował”.
Również w objawieniach fatimskich nieustannie powraca ten temat. Maryja mówiła o swoim smutku, zranionym sercu i biednych grzesznikach. Tak, biednych, a nie tych okropnych, którym należy się słuszna kara. Choć Maryja wyrażała się też dosadnie: „obrażają Jezusa”. Jej język był jednak zawsze pełen miłości i to miłości miłosiernej, to znaczy takiej, która wyprzedza nawrócenie grzeszników. Prosiła więc, żeby dzieci nie czekały na czas, kiedy grzesznicy będą na ich modlitwę zasługiwać, ale aby wyprzedzały miłosiernie ich przemianę i z miłością oddawały za nich życie w ofierze. Powtarzała nieustannie: „pokuta, pokuta, pokuta”. A przecież nie same dzieci tej pokuty wymagały.
Do tak wymagającego sposobu towarzyszenia grzesznikom Maryja najpierw sama przygotowała dzieci. „Zgodnie ze słowami Łucji – mówił papież Franciszek podczas homilii kanonizacyjnej Franciszka i Hiacynty – troje uprzywilejowanych znajdowało się wewnątrz światła Boga, promieniującego z Matki Bożej. Ogarnęła ich płaszczem światła, którym obdarzył ja? Bóg”. Franciszek zwrócił uwagę, że światło Matki Bożej, które widziały fatimskie dzieci, nie było zwykłym blaskiem, ale symbolem wewnętrznego doświadczenia Bożej miłości. Zachęcił też, żeby w świetle tej miłości „odłożyć na bok wszelkie formy lęku i strachu, który nie przystoi temu, kto jest miłowany”. „Nie możemy się bać Boga – mówił. – Musimy przedkładać miłosierdzie ponad sąd”. Wyjaśnił też, dlaczego strach, który bywa podsycany przez osoby zniekształcające fatimskie przesłanie, jest tutaj nie na miejscu. „Dopuszczamy się wielkiej niesprawiedliwości wobec Boga i Jego łaski – mówił Franciszek –
gdy twierdzimy ponad wszystko, że grzechy są karane przez Jego sąd, nie uznając – jak ukazuje Ewangelia – że są one odpuszczane przez Jego miłosierdzie”. A jest to przypomnienie o tyle istotne, że wybrzmiewająca w Fatimie miłość miłosierna Maryi jest wezwaniem dla współczesnych chrześcijan, aby z tej miłości nie rezygnować także w czasie okrutnych prześladowań. Właśnie tam, w Fatimie – pisze
kard. Joseph Ratzinger – „Droga Kościoła zostaje opisana jako droga krzyżowa, jako wędrówka przez czas przemocy i zniszczenia”.
Wierność Kościołowi
Piątą istotną cechą duchowości współczesnego Kościoła jest wierność temu Kościołowi. I nie chodzi tylko o samą przynależność do wspólnoty, korzystanie z sakramentów i słuchanie słowa Bożego. Żyjemy w czasach, w których katolicyzm jest poddawany testowi wiarygodności. Dotyczy to skandali w Kościele, ale także wiarygodności wymagań, które ten Kościół stawia. Siostra Łucja jest przykładem osoby, która przyjmuje postawę ufnego posłuszeństwa. A wydawałoby się, że to ona ma prawo narzucać władzom kościelnym swoje przekonania. To ona rozmawiała z Maryją. Była bezpośrednim uczestnikiem objawień. A jednak w duchu wierności Kościołowi uznała, że „jej została dana wizja, ale nie jej interpretacja”. „Interpretacja – powiedziała – nie należy do widzącego, ale do Kościoła”. Po odczytaniu tekstu stwierdziła jednak – i to podkreślił kard. Joseph Ratzinger – że „przedstawiona interpretacja odpowiada temu, czego sama doświadczyła, i że ze swej strony uznaje ją za prawidłową”.
Ten przykład posłuszeństwa pokazuje również, jak możliwe jest zachowanie równowagi między autorytetem Kościoła a podmiotowością katolików. Ani s. Łucja, ani przedstawiciele Kościoła nie stawiali tych dwóch wymiarów w kontraście do siebie. I to mimo tego, że wcześniej dzieci fatimskie tak bardzo ucierpiały, nawet ze strony najbliższych, z powodu niewiary w prawdziwość opisywanych przez nie objawień. Siostra Łucja do końca swojego życia przyznawała prymat nauce Kościoła wobec jej własnych przekonań.
Kościół pokorny
Ostatnią cechą współczesnej duchowości chrześcijańskiej jest pokora. Nie można jej jednak mylić z biernością, wycofaniem czy niezdolnością do głoszenia Ewangelii z odwagą. Chodzi raczej o ducha, w którym to głoszenie powinno się odbywać. Maryja
w Fatimie przyszła do prostych dzieci. Przyszła – można tak powiedzieć – do malutkiej wspólnoty, ubogiej w środki. Wydawałoby się nawet, że prośba Maryi, aby dzieci chciały przekazać jej przesłanie światu, a przez modlitwę nawet zmienić bieg historii, było wymaganiem po ludzku nielogicznym. A jednak Matka Boża, i to w okolicznościach toczącej się wojny światowej, powtarzała: „Jeśli zrobicie to, co wam powiem, wiele dusz zostanie uratowanych i nastanie pokój”. W ten sposób Maryja pokazała miejsce, w którym kryje się prawdziwa siła Kościoła. „Serce otwarte na Boga i oczyszczone przez kontemplację Boga jest silniejsze niż karabiny i oręż wszelkiego rodzaju” – napisał w komentarzu do objawień kard. Joseph Ratzinger. Maryja zaproponowała dzieciom drogę podobną do jej własnej drogi wiary, wezwała je do fiat, które Ona sama wypowiedziała z ufnością wobec Boga i zmieniła bieg historii.
Na podstawie tak rozumianych objawień fatimskich kard. Ratzinger interpretuje zdanie Jana Pawła II o „macierzyńskiej dłoni”, która zmieniła bieg śmiercionośnego pocisku. Wypowiedź świętego papieża „jest tylko jeszcze jednym dowodem na to, że nie istnieje nieodwołalne przeznaczenie, że wiara i modlitwa to potężne siły, które mogą oddziaływać na historię, i że ostatecznie modlitwa okazuje się potężniejsza od pocisków, a wiara od dywizji” – napisał kardynał.
Braterstwo, uniwersalność zbawienia, jedność z ubogimi, miłość za darmo, wierność oraz pokora – oto cechy, które odnajduję w fatimskiej duchowości maryjnej. I traktuję je jak mapę drogową dla Kościoła współczesnego, który chce powracać do źródeł Ewangelii.