Logo Przewdonik Katolicki

Pułapka postprawdy

Piotr Zaremba
FOT. MAGDALENA BARTKIEWICZ. Piotr Zaremba historyk, dziennikarz, publicysta, komentator polityczny

Szerokim echem w polskich mediach społecznościowych odbił się ostatnio nius. Oto Małopolskie Koleje Państwowe miałyby zatrudniać księży kapelanów do udzielania sakramentu pokuty podczas podróży pociągiem. Po wielu dniach śledzenia debat na ten temat dowiedziałem się, że sprawa jest kompletnym nonsensem.

Owszem, jakiś oryginał coś takiego zaproponował, a wspomniana firma, jedna z licznych spółek kolejowych działających odkąd rozkawałkowano PKP, niepotrzebnie nadała temu bieg urzędowy. Ale żadnej takiej decyzji nikt nie podjął, ani podjąć nie zamierzał. Niemniej temat, powielany przez memy i wpisy, grzał się sam, dając rozlicznym internautom asumpt do westchnień w jakim to straszliwym, dzikim, klerykalnym kraju żyją.
Oto mały kurs, czym jest postprawda. Przyznaję, wracam obsesyjnie do pewnych wątków. Wprawdzie ostatnio ktoś spytał: skoro mamy postprawdę, to kiedy mieliśmy prawdę? I w pierwszym momencie brzmi to nawet celnie. Bo przecież nigdy nie było tak, żeby logika życia publicznego nie zachęcała do naginania lub  omijania prawdy. Ale były potężne bezpieczniki.
Kiedy kilka lat temu pisałem, że internet ze swoim zalewem komunikatów rozproszonych i niepowiązanych z żadną instytucją, którą można będzie złapać za rękę, zaowocuje czymś takim, wyklinano mnie. Tłumy tzw. blogerów uznawały mnie za zawistnego dziennikarza starego typu, który w imię obrony „starych mediów”,  występuje przeciw wolności. Dziś ta wolność wygląda właśnie tak. Jest wolnością kłamstwa, łatwego i bezkarnego. I nawet trudno mieć do kogoś konkretnego pretensje, bo to skutek wielu przemian cywilizacyjnych i technicznego postępu. Których nie da się zahamować.
Jeśli do kogoś personalnie zgłaszam pretensję, to do swoich znajomych, ludzi oświeconych i wychowanych wedle dawnych standardów, którzy zanurzeni w nowej rzeczywistości, łykają największe nonsensy niczym pelikany. Obserwowałem kilka dyskusji o owych nieszczęsnych kolejowych kapelanach. Dziennikarka czołowego liberalnego medium „starego typu” zastanawiała się, kto za nich zapłaci. Nawet politycznie nic się nie zgadzało, bo w czasie kiedy decyzja miała być podjęta, Małopolskie Koleje Państwowe były pod kontrolą sejmiku małopolskiego, gdzie większość miała PO. Ale wystarczyły odruchy, lenistwo umysłowe plus ideologiczne emocje. Światli zdawałoby się ludzie skłonni są zmienić się w spanikowany, bezmyślny tłum.
Teraz użyję swojego innego ulubionego zdania: „po obu stronach”. Ileż osób z kręgów prawicowych oburzyło się na widok reportera TVN hajlującego na tle swastyki. No przecież jeśli realizowano reportaż wcieleniowy, czyli infiltrowano te kręgi, nie robiono tego z legitymacjami liberalnej stacji. Autorzy reportażu musieli udawać kogoś innego. Elementarne? Okazuje się, że nie.
Owszem, istnieje wersja jednego z oskarżonych o nazistowską aktywność, że tzw. urodziny Hitlera nie były spontaniczną imprezą, a ustawką za pieniądze. Ale odkąd to oskarżeni stali się bezdyskusyjnym źródłem przed weryfikacją ich zeznań? Naturalnie wersję prowokacji zorganizowanej przez TVN warto brać pod uwagę, ale kto jest z prawicy, ten już wydał wyrok. A najabsurdalniejsze, że jako dowód koronny potraktowano tę właśnie fotkę. Tymczasem ona sama w sobie nie potwierdza niczego.
Oczywiście to pochodna namiętności zwalczających się obozów. Ale kiedyś były jakieś gazety zobowiązane do pisania ostrożniejszego, bo sprostowanie, bo groźba procesu itd. Dziś w przestrzeń można wrzucić dowolne „pali się”.  Stajemy się ciemniejsi od motłochu w wiekach ciemnoty. Można tylko apelować do jednostek. Czy posłuchają?

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki