Rzeczywiście, Franciszek dokonał zmiany w Katechizmie. Wydaje się więc, że zwyczajnie zmieniło się nauczanie Kościoła. To jednak nie jest takie proste. Trzeba być bowiem świadomym uwarunkowań czasowych i przestrzennych, które miały wpływ na proces kształtowania się „praktyki stosowania kary śmierci” w Kościele i zgodnie z nauczaniem Kościoła. Nazwałbym ten proces swoistym kompromisem na rzecz warunków, w jakich żyli jego wierni. I to ten właśnie kompromis został dzisiaj przez papieża Franciszka całkowicie zawieszony.
Niechlubny kontekst
Abstrahując od głosów mniej życzliwych Kościołowi, trzeba przecież przyznać, że stosowanie kary śmierci miało w historii Kościoła swój niechlubny historyczny kontekst. Myślę o wyprawach krzyżowych, o inkwizycji, o działaniach głośnych kolonizatorów, od działalności których Kościół nie zawsze odcina się nawet dzisiaj wystarczająco wyraźnie. Niestety, działaniom tym patronowały wypowiedzi wielu teologów, także tych, których potem wyniesiono na ołtarze. Wspomnę dwa wielkie teologiczne autorytety: św. Augustyna i św. Tomasza z Akwinu. Św. Augustyn uważał, że ma się czasem do czynienia z ludźmi, których żadnym sposobem nie można powstrzymać przed czynieniem zła innym. Tomasz natomiast sądził, że każdy czyn groźnego przestępcy wyrządza krzywdę całej społeczności, przed czym prawo nie tylko pozwala się bronić, ale tego rodzaju niebezpieczeństwo z życia całej społeczności skutecznie eliminować. Stanowisko takie popierali też niektórzy papieże, czego najlepszym przykładem jest chociażby nauczanie Innocentego II z XIII w.
Tradycja nadal żywa
Dzisiejsi katoliccy zwolennicy kary śmierci odwołują się do tej tradycji i na poparcie jej słuszności cytują Nowy Testament. Ich zdaniem współukrzyżowany z Jezusem dobry łotr przyznał, że kara śmierci jest słuszną zapłatą za niektóre przestępstwa. W imieniu własnym i drugiego łotra powiedział przecież: „My słusznie, bo otrzymaliśmy zapłatę godną naszych czynów” (Łk 23, 41). Inni natomiast odwołują się do św. Pawła, który w Liście do Rzymian napisał: „Jeśli dopuszczasz się zła, powinieneś się lękać władzy. Nie nadaremno bowiem przysługuje jej prawo wymierzania kary”. Jest przy tym wspomniany miecz, którym posługuje się władza, wiadomo, że zazwyczaj do wymierzania kary śmierci.
Różnice rzekome
W środowiskach niezbyt życzliwych Kościołowi katolickiemu – choć zdarza się to i niektórym dziennikarzom katolickim – powtarzają się wypowiedzi o rzekomych różnicach w tym kontekście pomiędzy obecnym papieżem a Janem Pawłem II. Mówi się: Jan Paweł II był – tak jak Kościół powszechny – za stosowaniem kary śmierci w pewnych okolicznościach, a papież Franciszek nie dopuszcza jej w żadnym wypadku. Ta opinia jest jednak całkowicie nieuzasadniona. Mimo że jej zwolennicy podkreślają, że Jan Paweł II zapisał w Katechizmie, że „tradycyjne nauczanie Kościoła nie wyklucza kary śmierci”. Proszę jednak zauważyć, że często nie wspomina się kontekstu tej wypowiedzi. A właśnie ten kontekst mówi o szczególnych okolicznościach, w których w przeszłości uważano karę śmierci za moralnie dopuszczalną. Jest tam powiedziane, że z punktu widzenia nauki Kościoła można było zastosować ten środek ostateczny tylko dlatego, że był to jedyny dostępny sposób skutecznej ochrony ludzkiego życia przed niesprawiedliwym napastnikiem. Od korzystania z prawa wymierzania tej kary należało jednak odstąpić, gdy: „środki bezkrwawe wystarczą do obrony i zachowania bezpieczeństwa osób przed napastnikiem”. Katechizm podkreślał również, że władzy zawsze też powinno zależeć na tym, by w sposobie wymierzania kary były stosowane „środki odpowiadające godności osoby ludzkiej”. Wreszcie zdanie chyba najważniejsze, które zapisano w Katechizmie, a które było wyraźnym głosem za niestosowaniem kary śmierci, mówi jasno: „Istotnie dzisiaj, biorąc pod uwagę możliwości, jakimi dysponuje państwo, aby skutecznie ukarać zbrodnie i unieszkodliwić tego, kto je popełnił, nie odbierając mu ostatecznej możliwości skruchy. Przypadki absolutnej konieczności usunięcia winowajcy aż przez karę śmierci są bardzo rzadkie, a być może już nie zdarzają się wcale”. A trzeba przecież przyznać, że instytucje penitencjarne zajmujące się skazanymi na dożywotnie więzienie są dzisiaj tak doskonałe, że ucieczki z nich nie zdarzają się wcale. Nie ma więc obawy, że złoczyńca pozostawiony przy życiu znów powróci do popełniania przestępstw wyrządzających krzywdy społeczeństwu. Przy takim postępowaniu służb wymiaru sprawiedliwości ratuje się jednak życie, wartość najwyższą. Nikt też nie zaprzeczy, że św. Jan Paweł II był chyba jednym z największych i najgorliwszych obrońców każdego ludzkiego życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci. Warto też zauważyć, że Jezus Chrystus sam wprost nigdy nie mówił o jakimkolwiek sposobie wymierzania kary śmierci, a ewangeliści odnotowali przynajmniej jeden przypadek uratowania przez Jezusa kobiety skazanej na śmierć przez ukamienowanie.
Nie ma więc w temacie kary śmierci żadnej różnicy między papieżem Franciszkiem i Janem Pawłem II. Potwierdzają to tylko słowa Jana Pawła II zapisane w jego „Orędziu na Święto Bożego Narodzenia” z 1998 r.: „Niech dzięki Bożemu Narodzeniu umocni się na całym świecie poparcie dla stosowanych i pilnie potrzebnych działań, które położą kres produkcji zbrojeniowej i handlowi bronią, pozwolą strzec ludzkiego życia, znieść karę śmierci, uwolnić dzieci i młodzież od wszelkich form wyzysku, powstrzymać zakrwawioną dłoń tych, którzy dopuścili się ludobójstwa i zbrodni wojennych”.
Bp Kazimierz Romaniuk
Biskup senior diecezji warszawsko-praskiej, którą kierował w latach 1992–2004. Jeden z najwybitniejszych polskich biblistów. W 1997 r. – po kilkudziesięciu latach pracy – ukończył tłumaczenie całego Pisma Świętego z języków oryginalnych na polski (Biblia warszawsko-praska). Jest to pierwszy od 400 lat (ks. Jakub Wujek) przekład Biblii na język polski dokonany przez jednego tłumacza. Ma 91 lat