Logo Przewdonik Katolicki

Wymigaj się

Joanna Mazur
FOT. ARCHIWUM PRYWATNE

Święty Paweł pisał, że wiara rodzi się ze słuchania. Jak wierzą ludzie, którzy nie słyszą?

Mają swoją kulturę i swój język. Na świat patrzą konkretnie i obrazowo. Ich komunikacja ze światem jest utrudniona, a komunikacja z Bogiem inna niż tych, którzy słyszą. Każdy z nich jest jedyny i niepowtarzalny. Jedni nie słyszą od urodzenia i porozumiewają się tylko w języku migowym. Drudzy czytają z ruchu warg i potrafią mówić.
Ks. Tomasz jest duszpasterzem osób niesłyszących we Wrocławiu. Co tydzień odprawia Mszę św. w języku migowym, na którą przychodzi prawie 200 osób. Na kurs języka migowego trafił przypadkiem, podczas ostatnich wakacji przed święceniami kapłańskimi. Pojechał tam z czystej ciekawości i wrócił z poczuciem, że była to dwutygodniowa przygoda, bez ciągu dalszego. Jednak po święceniach kapłańskich w 2008 r. biskup skierował go do pracy z osobami niesłyszącymi. – Po kursie znałem około 500 znaków w języku migowym. One  pozwalały mi odprawić Mszę św. Problemy zaczynały się, gdy ktoś chciał ze mną porozmawiać. Miałem trudność w odczytywaniu znaków, które były często inne niż te w książkach, z których się uczyłem – tłumaczy ks. Tomasz. Początkowo poza Mszą nie miał kontaktu z osobami niesłyszącymi, przez to nauka języka szła dość wolno. Dopiero po trzech latach zaczął pracę w szkole dla niesłyszących, gdzie mógł ćwiczyć komunikację kilka godzin dziennie.
 
Migana liturgia
Nauka języka migowego nie jest prosta, bo w Polsce funkcjonują równolegle dwa języki. Pierwszy z nich to polski język migowy (PJM), który jest oddzielnym językiem z własną gramatyką, inną niż polska, i własnymi sformułowaniami. Używają go częściej osoby niesłyszące do komunikacji między sobą. Drugi to system językowo-migowy, nazywany również językiem miganym (SJM), którym osoby słyszące komunikują się z niesłyszącymi. Jego podstawą jest język polski, a znaki migowe wspierają i uzupełniają wypowiedź, ułatwiając jej zrozumienie. System ten jest sztuczny, więc ma swoje ograniczenia i nie daje takiej swobody wypowiedzi jak język naturalny. To niesie ze sobą trudności choćby w tłumaczeniu fragmentów Pisma Świętego, w których pojawiają się przenośnie. – Zdanie z psalmu „Na naszych oczach Pan pokonał wrogów” rozumiane dosłownie może wprowadzić w błąd – tłumaczy ks. Tomasz. – Wrogowie nie stali przecież na naszych gałkach ocznych! Najlepiej wtedy zamigać „My widzieliśmy, Pan pokonał wrogów”. Żeby powiedzieć „Pan Bóg wystawił Abrahama na próbę”, można zamigać znaki: Pan Bóg, przedstawienie, Abraham, próba. Robili jakiś teatrzyk, chyba nie? – śmieje się ks. Tomasz. Według  przepisów liturgicznych tekstów z Pisma Świętego zmieniać nie można. Jednak kiedy pozostawi się je w formie dosłownej, dla niesłyszących są niezrozumiałe. Dlatego w każdy piątek grupa osób niesłyszących wraz z wolontariuszami przygotowuje liturgię na niedzielę, przekładając każde czytania na bardziej zrozumiałe „dosłowne” znaki.
 
Warunki specjalne
„Normalna” Msza św. składa się ze słów i gestów: Msza św. migana tylko z tych drugich. Problem zaczyna się, gdy kapłan musi wypowiedzieć słowa i jednocześnie wykonać gest. Są na to dwa sposoby. Gdy ksiądz musi trzymać kielich lub hostię, ruchy rękoma wykonuje stojący w prezbiterium tłumacz. Jeżeli tłumacza nie ma, ksiądz jedną ręką wykonuje gest, a drugą miga.
Również kaplica dla osób niesłyszących powinna spełniać kilka warunków. Prezbiterium powinno znajdować się wyżej i być bardzo dobrze doświetlone, aby gesty księdza i tłumacza były widoczne z każdego miejsca.
Ze względu na kratki, które uniemożliwiają widzenie dłoni rozmówcy, niesłyszący nie mogą spowiadać się w zwykłym konfesjonale. Dlatego zwykle robią to twarzą w twarz. We Wrocławiu w kaplicy postawiono specjalny, dźwiękoszczelny konfesjonał, do którego wchodzi się jak do szafy. W ten sposób inne osoby nie widzą, co dana osoba miga. Nie słyszą też, jeżeli ktoś z niedosłuchem mówi głośniej.
Ks. Tomasz prowadzi indywidualne migane katechezy przedmałżeńskie, po których wielu niesłyszących wraca do kościoła i dołącza do duszpasterstwa. Podczas sakramentu małżeństwa największym wyzwaniem jest… wiązanie dłoni stułą. Najczęściej osoby migają do siebie przysięgę, a dopiero potem kapłan związuje im ręce.
 
Wiara nie tylko ze słuchania
Pismo Święte mówi, że wiara rodzi się ze słuchania. Jak zaczynają wierzyć osoby niesłyszące? – Biblia mówi, że Piotr i Jan biegnąc do grobu „ujrzeli i uwierzyli”. A św. Jan oznajmia, co widział i czego dotykały jego ręce. – tłumaczy ks. Tomasz. – Wiara osób niesłyszących rodzi się z obrazu i dotyku. Na każdym kazaniu używam rzutnika i przekładam przypowieści na przykłady z ich życia. Pokazuję główne przesłanie i sens.
Kazanie trwa nie dłużej niż 10 minut, ale jego przygotowanie o wiele dłużej. Do każdego z nich ksiądz przygotowuje kilkanaście slajdów. Prezentacja opisująca przypowieść o skarbie ukrytym w roli zaczęła się od bajki o złotej rybce. – Poprosiłem, aby każdy wczuł się w rolę człowieka, który ją złapał i miał tylko jedno życzenie i zapytałem: „O co byście poprosili?”. Na slajdach pokazałem worek pieniędzy, nowy dom, sportowe auto. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że nie prosiliby o rzeczy materialne. I nawiązałem do pierwszego czytania, gdzie Salomon prosi Boga o mądrość. A największą mądrością jest proszenie Boga o Jego bliskość i relację z Nim. To jest największy skarb ukryty w roli, za który możemy oddać wszystko, co mamy – tłumaczy ks. Tomasz.
Wyzwaniem było też mówienie o konkretnych formach modlitwy. – Na slajdzie pokazałem Jezusa, który zostawia wszystko i modli się całą noc. Kolejny slajd przedstawiał mamę z dzieckiem, które modlą się przed snem. Zostawiają wszystko i znajdują czas dla Boga. Pokazując slajd z zegarem powiedziałem, że wielu twierdzi, że nie ma czasu na modlitwę. Kolejny obraz to slajd z „Wiadomości” i pada pytanie ile trwa program i kto ogląda. Większość podnosi ręce i miga „pół godziny”. Wniosek jest taki, że często mamy czas na inne rzeczy, a nie na modlitwę. A gdy naprawdę nie mamy czasu, to powinniśmy modlić się w życiu codziennym jak św. Piotr, który zawołał: „Panie, ratuj mnie”. I pokazuję slajdy z tramwajem, rozmową kwalifikacyjną, posiłkiem. W każdym z tych momentów możemy mówić do Jezusa: „Panie, pomóż mi”.
 
Niecicha cisza
Ks. Tomaszowi udało się zbudować prawdziwą wspólnotę. Widzi, gdy pojawia się ktoś nowy. Gdy tylko wychodzi z konfesjonału, od razu jest witany przez kilka osób. Prawie 200 z duszpasterstwa wyjeżdża na wspólne pielgrzymki. Co miesiąc spotykają się na kawie i ciastku po Mszy św. Dwa lata temu udało się powołać Fundację FONIS, która m.in. produkuje filmy w języku migowym.
– My, słyszący, szukamy Pana Boga w ciszy. Jednak nigdy nie spotkałem się z tym, żeby osoba niesłysząca mówiła, że cisza pomaga jej w kontakcie z Bogiem. Mam wrażenie, że ci ludzie znajdują raczej Boga w relacjach – tłumaczy ks. Tomasz. – Gdy my przychodzimy do kościoła wcześniej, to chcemy, aby była cisza. U niesłyszących to wygląda trochę inaczej. Osoby często przychodzą w niedzielę 45 minut przed Mszą św., modlą się, a potem odwracają do znajomego w ławce obok, pytając: „Co u ciebie?”.  To okazja do spotkania i rozmowy. Rozumiem ich – większość czasu spędzają przecież w pewnego rodzaju izolacji. Raczej tego nie ukrócam, czasem tylko przypominam, żeby nie zapomnieli o Najważniejszym!
 
 
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki