Logo Przewdonik Katolicki

Radość nie makijaż

o. Maciej Biskup OP
fot. Unsplash

Znakiem rozpoznawczym chrześcijan jest nadzieja i radość. Nie ma jednak to nic wspólnego z prostym optymizmem i jest dalekie od taniego pocieszenia.

Nadzieja rodzi się pośrodku ludzkiego dramatu. Ks. Józef Tischner pisał: „W dramacie dobro i zło nie stoją daleko od siebie, jak w królestwie pojęć, lecz splatają się we wspólnym czasie, we wspólnej przestrzeni, w jednym i tym samym człowieku. Tak splecione stanowią istotną perspektywę dziejów człowieka”.
 
Z dala od taniego pocieszenia
Chrystus nie przyniósł człowiekowi nadziei niezależnie od naszej bolesnej historii. Więcej, przez Wcielenie i oddanie za nas swojego życia dał nam doświadczyć bliskości, nie przyjmując wygodnej i zdystansowanej pozycji obserwatora i chłodnego komentatora. Gdy ukazał się uczniom po Zmartwychwstaniu, pokazał im swoje przebite dłonie. Na nich została zapisana po wieczne czasy pamięć naszego ludzkiego dramatu, którego stał się uczestnikiem. Jednocześnie „w jego ranach jest nasze zdrowie”, czyli zapisana dobra nowina o przełamaniu przekleństwa śmierci przez obietnicę życia płynącą z miłości, która nie ustaje. Radość ze Zmartwychwstania nie jest „makijażem” nałożonym na ból i śmierć. To nie jest dobry uśmiech do złej gry. Dostrzeżenie ran Chrystusa jest dla uczniów okazją do skonfrontowania się ze swoimi ranami i prawdziwą historią. Przypomina mi się tu jeden z filmów, dla mnie kultowych – Magnolia z 1999 r., Paula Thomasa Andersona, z genialnymi rolami m.in. tragicznie zmarłego reżysera i Julianne Moore. W filmie, który jest zapisem przeplatających się kilku ludzkich historii, przewija się takie zdanie: „Jeśli my zapomnimy o historii, ona nie zapomni o mnie”. Nie chodzi tu o historię globalną, ale bardzo indywidualną. Chrześcijanin nie jest kimś, kto walczy ze swoją historią, ale podejmuje trud pojednania się z życiem. Nie można nieustannie uciekać przed samym sobą, trzeba mieć odwagę uwolnić się od
nierealnych marzeń o innej swojej historii tu na ziemi. Chrystus kocha i przyjmuje moje „tu i teraz”, bo innego nie będzie. Tak, to prawda: zaprasza nas do życia „innego”, Bożego i przebóstwionego, ale ono nie wydarzy się i zrealizuje w opozycji do mojej ziemskiej historii, ale jako jej wypełnienie. Chrystus nie proponuje nam zapomnienia trudnej części naszej historii, ale zaprasza do wejścia na drogę uzdrowienia i pojednania. Tu rodzi się autentyczna nadzieja i radość życia.
 
Radość w Panu jest waszą ostoją
W Księdze Nehemiasza mamy opis, jak Izraelici przybyli z wygnania do zburzonej Jerozolimy. Dramatyczne było ich „dziś”, bez większych perspektyw na lepsze „jutro”. W tej sytuacji Nehemiasz wraz z Ezdraszem zarządzają świętowanie. Zebrali lud, by ten słuchał świętych swoich dziejów narodu wybranego. Lud słuchał w skupieniu, popłynęły łzy. Żydzi zaczęli rozumieć gorzkie „teraz” jako etap na drodze do lepszego „jutra”. Odzyskiwali równowagę ducha. Rozradowały się ich serca, doświadczyli wewnętrznego pokoju i równowagi. Pełni wdzięcznego serca, mogli z ufnością, na nowo, przyjąć swoje „dziś”, bo „Radość w Panu jest waszą ostoją” (Ne 8,10).
Często nie sposób nam cieszyć się chwilą obecną, ale powinniśmy radować się myślą o przyszłym świecie, ponieważ on już trwa. Naród Izraela wciąż czeka na przyjście Mesjasza, jak mawiają chasydzi: „Wierzę mocno, że Mesjasz przyjdzie, a nawet jeśli się spóźnia, wierzę, że przybędzie”. W judaizmie spotykamy tzw. przykazanie radości. Na przykład w ramach kończącego się cyklu czytania Tory, obchodzonego podczas święta Sukot, w synagogach z aron ha-kodesz (szafa, gdzie trzyma się zwoje Tory) wyjmowano wszystkie zdobione, aby pójść z nimi w korowodzie śpiewających i tańczących mężczyzn. Radość jest znakiem obecności królestwa, obecności Króla w nas, tak jak powiedział prorok Izajasz: „Wznoś okrzyki i wołaj z radości, mieszkanko Syjonu, bo wielki jest pośród ciebie Święty Izraela!” (Iz 12, 6). My, chrześcijanie, wraz z naszymi „ojcami w wierze”, powinniśmy być świadkami radosnego, pełnego wdzięczności oczekiwania na ostateczne przyjście Mesjasza. Oblubienica całą sobą weseli się, skoro Oblubieniec nadchodzi. Święty Paweł pisze: „Radujcie się zawsze w Panu; jeszcze raz powtarzam: radujcie się!” (Flp 4, 4) oraz „zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie!” (1 Tes 5, 16). I także św. Jan, jak refren przytacza kilka razy, w różnej formie słowa Jezusa: „To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna” (J 15,11). Słowo hebrajskie simcha (radość) jest anagramem, czyli przestawieniem liter wyjściowego słowa Masziah (mesjasz). Zatem, jak mówi żydowskie powiedzenie: „Mesjasz jest we mnie, jeśli w sercu mam radość”.
 
Nie martwię się o swoje życie
Nadzieja, która płynie z Paschy Chrystusa, jest przezwyciężeniem rozpaczy, smutku i ciągłego zamartwiania się. Nadaje właściwą pespektywę wszelkim trudom i przeciwnościom, które nas spotykają. Chroni przed niezmierzającą donikąd pokusą, przed swoim codziennym krzyżem, do czego bardzo często zachęca nas współczesna mentalność. Weekend – jako czas „zapomnienia” – urósł do roli alternatywy dla prawdziwego odpoczynku i świętowania. Celebrowana w każdą niedzielę tajemnica zmartwychwstania Chrystusa chroni nas przez uleganiem iluzji, że zapomnienie o problemach przyniesie ukojenie. Świętowanie niedzieli to celebrowanie obecności, w której odkrywam, że nie jestem sam w konfrontacji z trudami codzienności. Rodzi w nas wolność od zamartwiania się: „Dlatego – mówi Jezus – powiadam wam: Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie…” (Mt 6, 24–34). Chrześcijańska radość płynie ze środka, prosto z serca, ze spotkania z Tym, który obiecuje, że nic nie może nas odłączyć od Jego miłości. Doświadczenie spotkania z żywą obecnością Chrystusa rozbłyska nadzieją i radością w myślach, spojrzeniach, zachowaniu, w gestach i słowach. Wolność od zamartwiania to zdolność dostrzegania bycia obdarowanym w każdej sytuacji, to umiejętność życia codziennością: „Dosyć ma dzień swojej biedy”. Wydarzenia z przeszłości nie powtórzą się w ten sam sposób po raz drugi. Przyszłość tylko w małej mierze należy do nas i jest pod naszą kontrolą. Natomiast teraźniejszość, każda chwila dnia jest nową szansą, nową łaską, jeżeli potrafimy korzystać z niej w wolności. Jako wierzący nie mogę przewidzieć swego losu tu na ziemi, jak każdy śmiertelnik, ale oczyma wiary dostrzegam w niepewności jutra Oblicze kochającego Boga. Nie mogę odgadnąć nadchodzących dni, ale wiem, że tam już Ktoś kochający czeka i troszczy się o mnie. W Chrystusie mamy już przyszłość!
 
Uboga wdowa
Świadkiem tej postawy była ewangeliczna uboga wdowa. Jezus przyglądał się jak wszyscy wrzucali do skarbony z tego, co im zbywało. Czynili tak, bo zdawało im się, że są w stanie kontrolować sami swojej życiowe staus quo. Niewiele kosztującym gestem domagali się niejako zmusić Boga do „pobłogosławienia”, tzn. zabezpieczenia zarysowanego przez samych siebie bezpieczeństwa i „broń Boże”, by nie odebrano im nic z pieczołowicie wypracowanego i chronionego przed innymi „szczęścia”. Uboga zaś wdowa wrzuciła do skarbony wszystko, co miała, czyli całe zatroskanie o swój los. Ofiarowała swoje dziś i jutro. Ufnością wyraziła autentyczne pragnienie człowieka wierzącego, by przyjmować Boże obietnice i błogosławieństwa. „Za czym zaś tęsknisz, tego jeszcze nie widzisz, gdy jednak tęsknisz, wówczas stajesz się podatnym do przyjęcia tego, co zobaczysz, gdy nadejdzie… I kiedy zamierzasz napełniać jakikolwiek pojemnik, a wiesz, że sporo tego, co trzeba będzie włożyć, wtedy poszerzasz sakwę, worek, bukłak czy cokolwiek innego” – pisał św. Augustyn. Uboga wdowa musiała mieć bardzo rozszerzone tęsknotą i ufnością serce, skoro tak bardzo zawierzyła. Jednym gestem zrezygnowała z możliwości jakiegokolwiek kreowania swojej przyszłości. Człowiek wierzący ciągle pyta siebie: Jaki „pan” rządzi moim sercem? Co jest głównym przedmiotem mojej troski, codziennego trudu i zabiegania? O co najbardziej się lękam? Czy umiem żyć dniem dzisiejszym, „tu i teraz”, z ufnością i bez zamartwiania się?

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki