Logo Przewdonik Katolicki

Z Marzeną Erm rozmawia Marta Brzezińśka-Waleszczyk

FOT. RAFAŁ KLIMKIEWICZ. Marzena Erm.

Czujesz się tak, jakbyś z martwych wstała? – Trochę tak. Na pewnym etapie miałam wrażenie, że to koniec. Lekarze nie dawali mi wielu szans. Czułam się u kresu sił. Teraz mam remisję, choroba się wycofała. Jeśli jednak tak wygląda zmartwychwstanie, to tak się właśnie czuję.

Pytałaś Go, dlaczego akurat Ty?
– Nie, bo zdaję sobie sprawę z przypadkowości choroby. Nie obwiniałam Boga, bo On jest dawcą dobra, a nie zła.
 
W ogóle?
– Miałam może trochę żalu, że tyle się modlę i nic. Wiara w to, że mogę być uzdrowiona, była u mnie połączona z roszczeniowością. Oczekiwałam uzdrowienia już, natychmiast. Kiedy nie przychodziło, buntowałam się. Najgorzej było, kiedy stan zdrowia się poprawiał, a później następowało pogorszenie. Czułam się zdradzona, zawiedziona.
 
Teraz już tak się nie czujesz. Co się zmieniło?
– Nadal mam fochy, tylko mniejsze (śmiech). Pomogło mi pogodzenie z tym, że nie znam Jego planów. Dałam Mu kredyt zaufania, choć nie rozumiałam tego, co robi i dlaczego.
 
Tylko tyle?
– Nadal mi ciężko, nie znam odpowiedzi na wszystkie pytania. Mam poczucie, że kiedy mówię „Niech będzie wola Twoja”, nie mam w sobie na nią zgody. Modlę się, ale chcę, żeby spełniła się moja wola. Jego woli często nie rozumiem.
 
Rak zmienił Twoją wiarę?
– Dopiero teraz mogę powiedzieć, że wierzę naprawdę! Nie mam wątpliwości, że On jest. Wcześniej chyba bardziej nie wierzyłam, niż wierzyłam. Kiedyś znajoma opowiadała mi o Mszach o uzdrowienie. Nie potraktowałam jej poważnie. Rzuciłam, że nawet gdyby Bóg mi się objawił, nie uwierzyłabym. Wszystko racjonalizowałam. Później zrozumiałam, że nie daję Mu nawet szansy objawienia mi się. Mówi się, że jak trwoga, to do Boga. U mnie to się sprawdziło. Weszłam z Nim w relację.
 
A jak się zmieniło Twoje życie?
– Kiedy się dowiedziałam o chorobie, miałam żal, że muszę wycofać się z życia na jakiś czas, że będę miała dziurę w CV, a w wyścigu szczurów będę na końcu. Dziś widzę, ile doświadczeń, kompetencji społecznych, ale też zawodowych, dało mi chorowanie. Zrobiłam wiele rzeczy, z których jestem dumna.
 
Nie masz dość tematu raka?
– Niektórzy po wyzdrowieniu całkiem odcinają się od choroby. Nie chcą nawet o niej pamiętać. To dbanie o swój komfort, co rozumiem. Dla mnie choroba stała się wartością. Trudne doświadczenia spożytkowałam na rzecz innych. Czas walki z rakiem wykorzystuję jako zasób wiedzy. Nie chcę odwracać oczu od tego, co trudne.
  


Marzena Erm
Z wykształcenia pedagog, animator społeczno-kulturalny, a z praktyki aktywistka na rzecz osób chorych onkologicznie. W wolnych chwilach podróżuje na rowerze i robi ludziom zdjęcia. Wierzy w Boga, który w nią wierzy. Pisze bloga marzenaerm.blogspot.com
 
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki