Co to znaczy „przekorna po katolicku?
– Przekorna to idąca pod prąd, patrząca ze swojej perspektywy, a nie jak większość. A „po katolicku” to dlatego, że odkąd pamiętam, Kościół jest mi bliski. Moją przekorność staram się przesiewać przez Boże spojrzenie, konsultować ją z Bogiem. Szukam w przekorze jakiejś mądrości i dojrzałości.
A bycie przekorną nie jest przypadkiem przeciwieństwem bycia katoliczką? W końcu w Kościele liczy się pokora, a nie przekora.
– Jest dokładnie odwrotnie! Katolicy są przekorni wobec świata, bo żyją inną perspektywą. Życie tu na ziemi kończy się dla niewierzących kropką, dla nas jest tylko przecinkiem. Pokora to świadomość swojej niewystarczalności i grzeszności, a nie postawa szarej myszki, która przez katolickie nauczanie jest zaprogramowana na grzeczną, miłą i niemającą własnego zdania.
Co chcesz powiedzieć swoim czytelnikom?
– Że można być sobą w Kościele. I że warto patrzeć głębiej i wyrabiać swoją indywidualność, wykorzystując ją potem do Bożych celów. Nic nadzwyczajnego.
Kobiety uzależniają swoje poczucie wartości od rozmaitych rzeczy. Co Tobie pomaga czuć się dobrze w swojej skórze?
– Zrozumiałam, że półśrodki nigdy mnie nie usatysfakcjonują. Ale żeby siebie docenić i polubić, trzeba wykonać ciężką pracę. Jestem pewna, że to, co w środku, to i na zewnątrz. Jak nie jesteś elegancka w środku, to i na zewnątrz nie będziesz.
Mówiłaś kiedyś o podkładzie dla makijażu duszy. Co nim jest?
– Poczucie, że jest się piękną i kochaną taką, jaką się jest. Ale nie jest to możliwe bez Bożego spojrzenia na nas i przebywania z Nim. To trwały podkład, który jest bazą dla wszystkich innych obszarów kobiecego życia.
A Kościół nadąża za kobietami? Nie uwiera Cię, że nadal o roli i wartości kobiety stanowi bycie żoną i matką?
– Ale to jest fundament! Podoba mi się upartość Kościoła w tej kwestii. To natura, wynika z biologii, psychiki. Kościół nie narzucił nam tej roli, ale docenił ją. Poza tym, bycie matką to nie jedyny gwarant szczęścia, a samo macierzyństwo też można realizować na różne sposoby.
Angażujesz się w spotkania dla katolickich kobiet, na których mówi się o kobiecości, cielesności, ale też o noszeniu sukienek. Dlaczego to ważne?
– Na spotkaniach Być Kobietą Urzekającą zobaczyłam kobiety aktywne, mamy kilkorga dzieci, które angażują się w masę spraw, potrafią z maluszkiem na kolanach wystąpić w telwizji. Zachwyciło mnie to. Wygląd zewnętrzny katolików jest ważny, bo jesteśmy wizytówką Kościoła. Buntuję się, kiedy słyszę, że najważniejsze jest wnętrze. A sukienki? Wypróbowałam na sobie! Wymuszają inny chód, kulturę języka, dodają powabu.
Izabela Wójtowicz
Blogerka, publicystka, prowadzi fanpage „Przekorna po katolicku”