Logo Przewdonik Katolicki

Dramat wyklętych

Tuż przed pierwszym marca, gdy od kilku lat upamiętniani są żołnierze antykomunistycznego podziemia niepodległościowego, którzy walczyli po 1944 r. z UB, KBW i NKWD, odbyła się premiera filmu Wyklęty.

To jak dotąd najlepszy film fabularny dotyczący tej tematyki, jaki widziałem. Choć kilka scen wydało mi się tandetnych, to jednak obraz wydaje się dobrze przedstawiać tragiczną sytuację, w której znaleźli się partyzanci po 1945 r. Główny bohater, Lolo, postanawia się po wojnie ujawnić. Lecz natychmiast trafia w ręce siepaczy z okolicznego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Od śmierci ratuje go przypadek – zostaje oswobodzony przez patrol żołnierzy wyklętych. Po tym, jak rany po torturach się zagoiły, Lolo dołącza do oddziału i prowadzi walkę z komunistami. Film pokazuje tragedię wyklętych – tragedię w antycznym tego słowa znaczeniu: bohaterowie znaleźli się nie ze swej winy w sytuacji bezalternatywnej. Albo zginą z rąk ubeków w katowniach, albo zginą w walce w lesie. To nie była ich swobodna decyzja, by rzucić np. życie w mieście i iść do lasu walczyć z komuną. Historia zastała ich w niewłaściwym miejscu w niewłaściwym czasie. Jan Ołdakowski, dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego, porównał ostatnio wyklętych do bohaterów warszawskiego getta. Wiedząc o likwidacji getta, żydowscy powstańcy chwycili za broń. Nie mieli szans wygrać z Niemcami życia, ale mogli wygrać godną śmierć.
Wyklęty pokazuje też egzystencjalny trud partyzantki. Człowieka osamotnionego, żyjącego w leśnych jamach, przymierającego głodem. Uderza też scena, w której partyzanci idą wykonać wyrok śmierci na wieśniaku, którego dowódca uważa za zdrajcę, choć główny bohater wie, że jest niewinny. To odważne zmierzenie się z zarzutem, że z rąk antykomunistycznego podziemia ginęli nie tylko oficerowie NKWD, milicjanci czy ubecy, ale też i niewinni ludzie.
Zapewne więc Wyklęty rozczaruje zarówno czcicieli kultu powojennego niepodległościowego podziemia, jak i tych, którzy tę tradycje krytykują. Pierwsi zobaczą w nim, że wyklęci nie byli wyłącznie aniołami, którzy w imię miłości ojczyzny prowadzili wojnę z komunistami. Drudzy zaś będą zawiedzeni tym, że ten film to jednak piękny, choć nieoczywisty pomnik wystawiony żołnierzom niezłomnym.
Największą zasługą tego filmu jest to, że zmusza do myślenia, do popatrzenia na zjawisko upaństwowienia pamięci o wyklętych, z którym mamy dziś do czynienia, pod innym kątem. Komuniści chcieli wymazać „wyklętych” z kart historii, więc chowali ich w bezimiennych grobach. Dlatego winniśmy im pamięć i szacunek. Ale czcząc i wspominając ich ofiarę, nie powinniśmy chcieć być jak oni. Wręcz przeciwnie, powinniśmy robić wszystko, by już nigdy historia się nie powtórzyła. By nasza ojczyzna nigdy już nie znalazła się w takiej sytuacji, w której tysiące patriotów musiało ginąć w lesie, a niemal drugie tyle usłyszeć wyroki śmierci w fikcyjnych procesach. Wyklęci ginęli nie po to, byśmy dziś chcieli przeżyć to, co oni, lecz byśmy cieszyli się wolnym państwem i nigdy nie musieli przechodzić próby ich męstwa.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki