Logo Przewdonik Katolicki

Pokoju potrzebujemy jak powietrza

Szymon Bojdo
Libańska Caritas pomaga uchodźcom / fot. Caritas Polska

Rozmowa z ks. Paulem Karamem, o tym, jak radzi sobie kraj, który przyjął ponad dwa miliony uchodźców, chociaż sam ma cztery miliony obywateli

Co Księdza sprowadza do Polski?
– Przyjechałem tutaj na zaproszenie Caritas Polska. Wyjazd jest bardzo spontaniczny, odbyło się to bardzo szybko i jestem za to bardzo wdzięczny. Liban i Polska, mimo że są oddalone geograficznie, mają bardzo podobną historię. Są to kraje, które wiele doświadczyły. Polska w swojej historii przeżyła trudne chwile – tak samo Liban: wojny, kryzys ekonomiczny i obecnie kryzys uchodźczy.

Wystarczy spojrzeć na mapę i kto choć trochę zna geografię, wie, że Liban jest w centrum kryzysu związanego z uchodźcami. Jaka jest teraz sytuacja w Libanie?
– Sytuacja jest obecnie bardzo, bardzo trudna. Mówimy o kraju, który przyjął więcej niż jedną trzecią uchodźców z Syrii, bo Syria jest krajem, który sąsiaduje z Libanem. Ta sytuacja jest bardzo tragiczna, szczególnie dla uchodźców, którzy wszystko zostawili, a także dla państwa, bo konsekwencje dla nas są takie, jakby Polska przyjęła 20 mln uchodźców. W naszym kraju żyje obecnie 4,5 mln samych Libańczyków, więc proporcje bardzo łatwo wyliczyć.

Co się robi wtedy, gdy do mojego kraju przybywa mnóstwo ludzi, którzy potrzebują pomocy? Jak sobie radzicie?
– To jest cud! Widzimy konsekwencje ekonomiczne, konsekwencje w życiu społecznym, socjalne, demograficzne. Jest to dużo więcej, niż ten mały kraj może udźwignąć. To już trwa ponad pięć lat. Libańczycy bardzo zbiednieli i teraz również oni potrzebują pomocy.

Wiemy też, że Liban jest państwem, w którym współistnieją trzy religie. Od lat był on przykładem współpracy ponad podziałami – to pomaga w pomocy uchodźcom?
– Sytuacja jest krytyczna. Jeśli przyjmujemy wyznawców jednej religii, a tak w tym przypadku się dzieje, bo z Syrii przychodzą do nas muzułmanie (sunnici), to bardzo mocno wpływa to na sytuację w kraju. Liban jest wielką mozaiką wyznań, nie tylko tych trzech, o których pan wspomniał, ale 19 uznanych przez konstytucję. Do tej pory chrześcijanie i muzułmanie żyli obok siebie zgodnie. Znali swoje bariery, znali swoje ograniczenia. Kiedy wchodzi polityka – zaczyna się problem.

Co najbardziej sprawia, że czujecie się bezsilni: ta rzesza ludzi, która do was przybywa, czy to, że Europa i USA nie są zainteresowane, by wam pomóc?
– Nie czujemy się sami, jest wiele organizacji i podmiotów, które nam pomagają, jak choćby Caritas Polska. Chodzi o to, by zakończyć obłędną politykę, która błądzi, nie szukać własnych interesów, szukać interesów ludzi, narodu, respektować historię, respektować kraj, w którym się żyje. Potrzeba zrozumienia tej sytuacji. Musimy pamiętać również o tym, że Chrystus tam się narodził, tam żył i tam umarł – u nas.

Jest wielu ludzi w Europie, którzy chcieliby się zaangażować w pomoc. Jak można to zrobić?
– Jeśli chodzi o pomoc polityczną, to trzeba wywierać presję na polityków, na ludzi władzy, żeby pomyśleli wreszcie i zakończyli wojnę w Syrii. Potrzebna jest też jednak pomoc materialna, bo żyjemy konsekwencjami wojny. Potrzebna jest pomoc na wszystkich poziomach: medyczna, żywnościowa, także w formie pomocy „rodzina rodzinie”. To wszystko może dać nadzieję.

Papież Franciszek podczas wizyty w Polsce powiedział naszym rządzącym, że trzeba być otwartym na przyjęcie uchodźców. Jak Ksiądz odbiera te słowa? Czy to nadzieja dla was?
– Oczywiście, jeśli uchodźcy są rozproszeni, tak jak ma to miejsce teraz, to trzeba im pomóc. Jednak jako chrześcijanin z Bliskiego Wschodu, z Orientu, powtarzam: pomagajmy im tam, gdzie są. Chcę podkreślić, że chrześcijanie na Bliskim Wschodzie nie są gośćmi, nie są przyjezdnymi. Jesteśmy właścicielami tej ziemi – my ją tworzyliśmy.

Wrócę jednak do słów papieża Franciszka, bo nie pierwszy raz zwrócił on uwagę na uchodźców. Czy właśnie dla was, chrześcijan z Orientu, jego głos jest wyrazem nadziei, dodaniem siły?
– Słowa papieża są ważne, bo niesie on słowa Kościoła, słowa Ewangelii. Jasne, że mamy pomagać człowiekowi w potrzebie, ale my żyjemy w pewnej rzeczywistości. Chodzi o to, żeby nie oczyścić Bliskiego Wschodu z chrześcijan, bo to będzie tragedia. Powtórzę zatem jeszcze raz: stanowisko patriarchów na Bliskim Wschodzie jest takie: trzeba pomagać uchodźcom tam, gdzie są. Ci ludzie tam są kreatywni, są produktywni. Naszą obawą jest to, że jeśli wyjadą, to już nie wrócą. Przede wszystkim, muszę to powiedzieć raz jeszcze: należy zatrzymać tę wojnę!

Proszę sobie wyobrazić, że papież Franciszek chce przyjechać do Libanu i chciałby Ksiądz zwrócić na coś jego szczególną uwagę. Co by to było?
– Nie powiem nic nowego, ale: dać nowe tchnienie pokoju na Bliskim Wschodzie. Orient ma prawo żyć w pokoju, żyć w sprawiedliwym pokoju. Nie można czynić dobra poza społeczeństwem, trzeba je czynić dla społeczeństwa.

Z Libanem kojarzą nam się biblijne cedry. Czy te piękne drzewa nadal tam rosną, mimo tej katastrofalnej sytuacji?
– O tak! Marta (tłumaczka) je widziała! [śmiech] Powiem o trzech sprawach. Liban jest krajem bardzo starym, sięga czasów fenickich. Jest to kraj wspominany w Biblii więcej niż 73 razy. Jan Paweł II po wizycie w Libanie powiedział, a później w jednej z adhortacji napisał, że Liban to coś więcej niż kraj – Liban to przesłanie.

Jakim przesłaniem jest zatem Liban?
– To przesłanie gościnności, uprzejmości, serdeczności, życia z innymi religiami, docenianie bogactwa różnic i jedyny na Bliskim Wschodzie konsensus demokratyczny, który istnieje od wielu lat.
Tłumaczenie: Marta Titaniec
 
ramka
ks. Paul Karam………………………………..
[Szymon uzupełnia]

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki