Logo Przewdonik Katolicki

Jedenaste: nie marnuj!

Aneta Kania
O. Raniero Cantalamessa OFMcap. / fot. PAP

Wywiad z o. Raniero Cantalamessą OFMcap, kaznodzieją Domu Papieskiego, o konsumpcjonizmie i ubóstwie.

Ideał Chrystusa żyjącego w czystości, ubogiego i posłusznego, jest wielkim wyzwaniem dla współczesnego chrześcijanina zachodniej cywilizacji. Jak sobie z nim poradzić w naszym w świecie, w którym posiadanie, cieszenie się życiem, niezależność i samowystarczalność są najwyższymi wskaźnikami jakości życia?
– Ewangeliczne błogosławieństwa są przeznaczone dla wszystkich uczniów Jezusa, konsekrowanych i świeckich. Każdy chrześcijanin – oczywiście według stanu, w jakim żyje – jest powołany do bycia ubogim w duchu, posłusznym i życia w czystości. Dla wszystkich ewangeliczne ubóstwo oznacza wolność wobec pieniądza i rzeczy, dzisiaj powiedzielibyśmy – umiarkowanie w korzystaniu z rzeczy. Każdy chrześcijanin jest również wezwany do tego podstawowego posłuszeństwa, jakim jest posłuszeństwo Bogu i Jego słowu, a posłuszeństwo przełożonym i nakazom Kościoła jest tego wyrazem i konkretną odpowiedzią. W końcu wszyscy wierzący są powołani do życia w czystości, która dla małżonków oznacza wierność i wzajemny szacunek, a dla konsekrowanych zupełną wstrzemięźliwość dla królestwa Bożego.
To prawda, że dzisiejszy świat – a może tak było zawsze? – nie jest entuzjastą tych ideałów i raczej nimi gardzi, powinniśmy jednak zapytać: czy szczęśliwy jest świat, który podąża za ideałem bogactwa, przyjemności i niezależności? Ile dramatów, tragedii i łez w dzisiejszym świecie powoduje niepowstrzymany bieg za pieniądzem, seksem i władzą?
 
Co jest najgłębszym jądrem czystości? Gdzie jest jej źródło?
– „Czysty – powiadał pewien starożytny ojciec pustyni – to ten, kto wypędza erosa Erosem”, czyli miłość zmysłową zamienia na miłość Chrystusa. Jezus mówił: „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą”. Czystość nie może stać się tabu. Czystość to znaczy mieć oczy Chrystusa, czyli patrzeć na wszystkie rzeczy, a przede wszystkim na drugą płeć jako na Boże stworzenie, a nie przedmiot pożądania i egoistycznego wykorzystania. Czystość, mówił Gandhi, nie pochodzi z braku miłości, ale z jej nadmiaru. Taki jest sens ślubu czystości osób konsekrowanych.
Czystość jest wymiarem daru. Tylko to, co się ofiaruje, będzie zachowane na wieczność. Aby dar był pełny i całkowity, słowo Boże i Kościół zalecają młodym walczyć o zachowanie czystości do małżeństwa, a od osób konsekrowanych żądają całkowitego daru z siebie, z duszy i ciała – dla Boga i dla braci.
 
Ubóstwo Chrystusa… Dzisiaj nie chcemy być ubodzy. Jak zmienić mentalność, w której posiadanie określa naszą wartość?
– Ta tendencja jest tak dawna jak sam człowiek, przynajmniej od czasu grzechu pierworodnego. Żądza posiadania dąży do uzyskania przewagi nad byciem. Ewangeliczne ubóstwo nie oznacza zamknięcia oczu na straszliwe zło, jakim jest nędza większej części ludzkości, nie prowadzi też do tego, by być leniwym. Przypowieść o talentach uczy, że mamy się skupić na tym, by otrzymane dary przynosiły owoce. To, co Chrystus potępia w twardych słowach, to bałwochwalstwo mamony, które dzisiaj szaleje na świecie i jest jedną z głównych przyczyn biedy wielu ludzi. Świat zazdrości bogatym, ale ilu ludzi, rodzin doprowadzonych jest do hańby i nędzy przez żądzę gromadzenia nieuczciwego pieniądza! Często to sam pieniądz wymierza karę swoim czcicielom.
 
W Europie wielkich galerii handlowych i niepohamowanych zakupów nasze zmysły przeżywają wielką bulimię, przeładowane nadmiarem bodźców. Czy ubóstwo, przeżywane jako świadoma asceza, mogłoby być lekarstwem na tę chorobę?
– Kluczem jest słowo powiedziane wyżej: umiarkowanie. To słowo pojawia się często w Nowym Testamencie, a dzisiaj znów staje się modne. Jeśli nie chcemy zostawić przyszłym pokoleniom zdewastowanej planety, musimy korzystać z rzeczy właśnie z umiarkowaniem a nie z marnotrawstwem. Mówi się nawet o jedenastym przykazaniu: nie marnuj. Lubię przypominać słowa angielskiego pisarza, Jerome’a K. Jerome’a, humorysty, który wypowiada się jednak na ten temat bardzo poważnie. Doświadczenie podróży statkiem po Tamizie podsunęło mu następujące życiowe obserwacje: „Ilu ludzi w podróży wzdłuż rzeki życia ładuje na swój statek, doprowadzając go prawie do zatopienia, nieskończoną ilość świecidełek uważanych za konieczne, aby podróż okazała się przyjemna, a które w rzeczywistości są nieużyteczne i bez wartości. Dlaczego raczej nie postarać się, aby barka naszego życia była lekka, wypełniona rzeczami naprawdę niezbędnymi: przytulny domek, proste przyjemności, jeden czy dwóch przyjaciół godnych tego miana, ktoś, kto kocha i kogo się kocha, kot, pies, jedna lub dwie fajki, to, co potrzebne do zjedzenia i nakrycia się. Odkryjemy, że w takim układzie o wiele łatwiej płynąć łodzią. Będzie czas na myślenie, pracę, a także na to, by napić się czegoś dobrego, wystawiając się do słońca”. Nie jest to, ściśle mówiąc, ewangeliczny ideał ubóstwa dla królestwa Bożego, ale przynajmniej pokazuje, że nie sprzeciwia się on ludzkiej szczęśliwości, a wprost przeciwnie, jest jej wielkim sprzymierzeńcem.
 
Adam i Ewa zgrzeszyli nieposłuszeństwem. Czy posłuszeństwo ma być dla nas odtrutką na ten grzech, czy też ma jakieś głębsze znaczenie? Co zmienia w nas posłuszeństwo?
– Grzech pierworodny był nieposłuszeństwem, ale nie w takim sensie, jaki przeważnie nadajemy temu słowu; w o wiele głębszym. Był odrzuceniem zależności od Boga, a więc roszczeniem, by być jak Bóg. Właśnie to oznacza „znać dobro i zło”, czyli decydować samemu, co jest dobre, a co złe. Odrzucenie zależności niesie ze sobą odrzucenie miłości, bo to miłość sama z siebie tworzy zależność od kochanej osoby. Ślub posłuszeństwa osoby konsekrowanej i ogólny wymiar posłuszeństwa każdego prawdziwego chrześcijanina to droga przynależności do Nowego Adama, którym jest Chrystus, a nie do pierwszego Adama. Posłuszeństwo oznacza dla wszystkich przyjęcie Jezusa jako „Pana”.
 
Jak dzisiaj praktykować posłuszeństwo, które jest zupełnym przeciwieństwem wszechpanującego indywidualizmu?
– Wszyscy chrześcijanie złożyli ślub posłuszeństwa! Zawiera się on na chrzcie. Konkretnie oznacza to, że nie decydujemy niezależnie o ważnych rzeczach: zakupie, inwestycji, podróży, ale pytamy najpierw w modlitwie, czy dana rzecz jest wolą Boga. Każdy chrześcijanin ma być posłuszny przykazaniom Ewangelii, normom Kościoła, prawnemu przełożonemu: proboszczowi, kierownikowi duchowemu itd. Dla małżonków pierwszą formą posłuszeństwa jest to, co św. Paweł nazywa „wzajemnym poddaniem”, a więc nie tylko poddaniem żony mężowi, ale także męża żonie. To oznacza wspólne decyzje. Małżonkowie, po łacinie coniuges, oznaczają dwie osoby, które niosą to samo jarzmo. Jeśli zostało wybrane z miłości, jest ono „słodkim jarzmem i lekkim brzemieniem”.



O. Raniero Cantalamessa OFM cap
Włoski teolog, franciszkanin kapucyn, od 1980 r. pełni funkcję kaznodziei Domu Papieskiego.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki