Ali Ahmad Sa’id Isbir, od kilku lat na liście kandydatów do literackiego Nobla, otrzymał ostatnio niemiecką nagrodę im. Ericha Marii Remarqua. Jego wiersze w polskim przekładzie były publikowane między innymi w „Literaturze na świecie” i antologiach poezji arabskiej, a lada moment ukaże się wybór poematów dokonany przy akceptacji autora pod tytułem Witając wiatr i drzewa. 85-letni Ali Ahmad Sa’id Isbir, który publikuje pod pseudonimem Adonis, był gościem Festiwalu Miłosza w Krakowie w 2011 r. Tak jak nikt nie ma żadnych uwag do jego poezji i wszyscy są zgodni, że jest twórcą godnym wszystkich nagród, jakie otrzymał, to niemal wszystkie jego pozaliterackie i pozaartystyczne poglądy mogą wzbudzać kontrowersje. Niektórzy arabscy intelektualiści nawet wyrażają się dosadniej, posądzając Adonisa o brak kontaktu z rzeczywistością, a dzień ogłoszenia werdyktu jury nagrody imienia Remarqua, słynnego pacyfistycznego pisarza, nazywają „czarnym dniem dla arabskiej kultury”. Być może właśnie z takich powodów Adonis raczej nie miał szans na tegorocznego Nobla, choć wielu go typowało ze względu na silną aktualnie obecność syryjskiego problemu w świecie. Adonis jednak bardziej dzieli arabski świat, niż jednoczy, czego dowodem są wydarzenia sprzed miesiąca. Nagrodę Remarqua miał mu wręczać i ogłosić laudację inny arabski twórca, Navid Kermani, mieszkający w Niemczech. Odmówił.
Ożywiciel
Ali Ahmad Sa’id Isbir urodził się w 1930 r. w małej syryjskiej wiosce schowanej wśród gór w allawickiej rolniczej rodzinie. Jego ojciec był miłośnikiem starej arabskiej kultury. Chłopak wprawdzie nie wiedział, co to elektryczność, nie widział samochodu i telefonu, nie chodził do szkoły, ale był głęboko zanurzony w pięknie arabskiej poezji i kultury opowieści. Zaczął pisać wiersze w sposób intuicyjny – to był jego naturalny język wyrażania myśli i przeżyć. Na Syryjskim Uniwersytecie w Damaszku studiował prawo i filozofię, potem zdobył doktorat z arabskiej literatury na prywatnej katolickiej uczelni w Bejrucie. Opuścił Syrię w 1956 r. i mieszkał w Libanie, a od 1975 r. wraz z żoną żyje w Paryżu. Jest uważany za jednego z twórców nowoczesnej poezji arabskiej i jej modernistę. Eksperymentował z treścią i formą, wykorzystując rytm języka poetyckiego. Jednocześnie czerpie z tradycji poezji arabskiej, która łączy mistyczną symbolikę i odrobinę surrealizmu. To trochę tak, jakby pomieszać al-Muttanabiego (arabskiego poetę z X w.) z Rimbaudem i T.S. Eliotem. Europejską formę mieszał z bogactwem swojej kultury. Chciał odnowić poezję arabską, która od wieków podlegała tym samym sztywnym normom, która skostniała w schematach. Stąd jego pseudonim – Adonis – symbol wskrzeszenia, ponownego powołania do życia, ożywienia. Jeszcze w Libanie prowadził magazyn poetycki „Shi’r”, w którym publikowano wiele nowej arabskiej poezji, było to jedyne miejsce, w którym nowa arabska twórczość była żywa. Ali Ahmad Sa’id Isbir chciał stać się ożywicielem arabskiej poezji. Dzisiaj uważa, że cała kultura arabska wymarła.
Poezja niezaangażowana
O poezji wyraża się pięknie, o współczesnej kulturze arabskiej źle. Według niego świat arabski jest skazany na wymarcie, ponieważ nie istnieje współczesna arabska kultura. Nie tworzy się nic nowego. „Czym jest cywilizacja? – mówi – To jest tworzenie czegoś nowego. Ludzie, którzy niczego więcej nie stworzyli stają się konsumentami wytworów innych. To mam na myśli, mówiąc, że arabska kultura się skończyła – twórczą nieobecność”. Zauważa, że obecnie świat arabski nie może się poszczycić żadnym myślicielem czy artystą, a jedynie przywódcami religijnymi i ich wyznawcami. Zdania wygłoszone przez niego podczas targów książki w Kairze zupełnie nie spodobały się arabskiemu środowisku, bo były rzeczywiście bardzo ostre. Adonis powiedział, że arabska kultura głównego nurtu uczy kłamstwa i hipokryzji, a nawet mentalnej cenzury. Poza tym, arabscy intelektualiści zarzucają mu brak zaangażowania w syryjską rewolucję i zbyt mało krytycznych słów wobec reżimu al-Asada. Adonis od początku podkreślał, że prawdziwa sztuka nie powinna się mieszać do polityki i ideologii. Według niego funkcją poezji jest przekazać odwieczne lęki człowieka. „To badanie metafizycznej wrażliwości osoby, a nie zbiorowa wizja polityczna lub społeczna”. Od poety wymaga, aby nie schodził do poziomu doraźnej codzienności. Tymczasem, jak zauważa, istnieje wyraźna tendencja wśród arabskich twórców, by być zaangażowanym w sprawy polityczne. „Wielu z nich walczy o: respektowanie praw człowieka w Palestynie, przeciwko kolonializmowi, przeciwko arabskiemu despotyzmowi i przeciwko islamskim fundamentalistom. Nie jestem przeciwko takiemu zaangażowaniu i przeciwko nim, ale nie chcę być taki jak oni. Twórca musi być zawsze z tym, co jest rewolucyjne, ale nie może być jak rewolucjoniści. On nie może mówić ich językiem (…). Jestem radykalnie przeciwko stosowaniu przemocy. Jestem z Ghandim, nie z Che Guavarą”.
Religia i polityka to zło
Kiedy Adonis w 2011 r. otrzymał nagrodę Goethego również podniosły się głosy sprzeciwu. Krytycy mówili, że uhonorowano poetę, którego czas minął i który nawet nie jest na bieżąco w sprawach swojego kraju. Jego kolejne wypowiedzi dyskredytowały go w oczach syryjskich kolegów, szczególnie kiedy powiedział, że nie może popierać rewolucji, której przywódcy spotykają się w meczetach. Adonis jest znany z krytyki nie tylko islamu, ale wszystkich religii monoteistycznych. Jest autorem tezy, że wszystkie wojny mają swój początek w chęci narzucenia innym jedynej prawdy religijnej. Według niego starożytny świat politeistyczny takich wojen nie znał. Jego antyreligijne argumenty są raczej ryzykowne, żeby nie powiedzieć, że nie poparte wiedzą historyczną (dwie największe wojny światowe z prawdami objawionymi przez religie monoteistyczne nie miały nic wspólnego). W każdym razie syryjscy rewolucjoniści spotykali się w meczetach, bo nie mogli nigdzie indziej, a Adonis zachował się jak ktoś, kto nie ma żadnego pojęcia o syryjskiej rzeczywistości. W wywiadzie dla libańskiego dziennika „Al Safir” sarkastycznie stwierdził, że Syryjczycy nie są żadnymi „dziećmi rewolucji”, skoro aż jedna trzecia z nich opuściła swój kraj. Jego rodacy nie chcą poety, który w libańskim dzienniku wypomina im, że uciekają przed bombami Asada, szczególnie teraz, gdy dziesiątki tysięcy Syryjczyków oczekują niemieckiej pomocy. Syryjczyków najbardziej boli fakt, że Adonis nigdy nie wypowiedział się krytycznie wobec reżimu Asada i brutalnych metod jego armii. Adonis odpowiada, że nie jest po żadnej stronie, bo według niego jeden tyran zastąpi drugiego. Porzucił islam, nadziei nie pokłada ani w polityce, ani w ekonomii, ani w religii, lecz tylko w twórczości. Mówi, że pisząc o sobie, pisze o wszystkich ludziach, bo wiersz staje się złożoną historią całej ludzkości.