Logo Przewdonik Katolicki

Nie tylko o Maltance

Błażej Tobolski

Rozmowa z ks. prałatem Pawłem Deskurem, proboszczem parafii pw. św. Jana Jerozolimskiego za Murami w Poznaniu.

Nagłośniona przez prezydenta Poznania Jacka Jaśkowiaka sprawa dzierżawionych od parafii gruntów, po których kursuje poznańska Kolejka Parkowa Maltanka, odbiła się w mediach szerokim echem. Mało kto jednak był zainteresowany poznaniem stanowiska proboszcza...
– Napięcie wywołała informacja podana przez Pana Prezydenta, że parafia pobiera opłatę 13 tys. zł miesięcznie za ziemię, po której przebiegają tory Maltanki, a miasto, by pozyskać środki na tę dzierżawę, zmuszone jest sprzedawać bilety na kolejkę, która wozi dzieci do zoo. Sugerowano zatem, że Kościół bogaci się kosztem dzieci. Tymczasem w 2004 r. MPK zawarło z parafią umowę na dzierżawę gruntów należących do parafii pod tory kolejki, wiatę garażową dla lokomotywy oraz sieć kabli do stacji prostownikowej. Obie strony porozumiały się wówczas co do wysokości dzierżawy. Przez kilkanaście lat nikt nie podważał jej zasadności. W ostatnich miesiącach miejski przewoźnik zwracał się nawet kilkakrotnie z prośbą o rozszerzenie zakresu umowy o różnego rodzaju inwestycje i działania mające służyć funkcjonowaniu kolejki. Wydaje się, że jeśli jednej ze stron przestały odpowiadać dotychczasowe warunki, mogła zwrócić się do drugiej strony, domagając się jej renegocjacji. Pan Prezydent wybrał inną drogę, używając publicznie obraźliwych epitetów na kilka dni przed ustaloną wcześniej datą pierwszego spotkania negocjacyjnego.
 
Czy zatem parafia będzie nadal pobierała opłaty „za tory”?
– Zacznę od tego, że raport, który w lipcu przedstawiło Miasto Poznań nie uwzględniał kontekstu historycznego. Parafia, której od pięciu lat jestem proboszczem, jest jedną z najstarszych parafii Poznania. Od 800 lat związana jest z nią również obecność Zakonu Kawalerów Maltańskich. Zakon prowadzi działalność dobroczynną, utrzymując ją z ofiar dobroczyńców. W ten sposób parafia przez wieki pozyskała znaczny majątek. W pobliżu kościoła parafia posiadała grunty, na których usytuowane były m.in. cmentarz i stawy rybne. Tuż przed II wojną światową kilkanaście hektarów ziemi parafia przeznaczyła na ogródki działkowe dzierżawione przez uboższych parafian. Nie były to wówczas grunty atrakcyjne pod względem rekreacyjnym czy inwestycyjnym. Można jednak było uprawiać na nich warzywa, które wspierały domową kuchnię. W latach 50. i 60. ubiegłego wieku większość z tych terenów została znacjonalizowana. Część natomiast zalano, zamieniając je na Jezioro Maltańskie i związane z nim tereny rekreacyjne. Po 1990 r. mój poprzednik rozpoczął starania o odzyskanie tych terenów lub uzyskanie rekompensaty finansowej. Niektóre z tych spraw toczą się jeszcze i za te tereny parafia nie otrzymała żadnej rekompensaty.
Co do terenów zajętych przez infrastrukturę kolejki, parafia jest ich pełnoprawnym właścicielem, któremu przysługuje prawo wynagrodzenia z tytułu dzierżawy. Pragnę też dodać, że Miasto korzysta do dziś z jednej z działek zajętych pod tory bez stosownej umowy dzierżawy.
 
Skoro zatem Miasto neguje zasadność pobierania przez parafię czynszu, czy widzi Ksiądz Proboszcz możliwość rozwiązania tego problemu?
– Tego typu sprawy nigdy nie są proste, zwłaszcza że wiele złego uczyniło tu komunistyczne bezprawie. Porządkowanie spraw własnościowych jest jednym z zadań Miasta, które w tym celu prowadzi negocjacje z ich dawnymi właścicielami. Nie tak dawno mogliśmy przeczytać, że jedna z poznańskich rodzin domaga się uznania jej prawa własności do terenów, na których położone jest lotnisko Ławica i oczekuje wypłaty odszkodowania w wysokości 1,5 mld zł. Parafia rozumie potrzebę rekreacji mieszkańców naszego Miasta i dlatego byłaby gotowa wymienić tereny położone nad Maltą na inne bądź odsprzedać je Miastu. Od kilku lat prowadzimy zresztą wraz z Kurią Poznańską oraz Drukarnią i Księgarnią Świętego Wojciecha rozmowy z przedstawicielami Miasta. Mają one na celu osiągnięcie porozumienia w sprawie spornych nieruchomości. We wrześniu ubiegłego roku obie strony podpisały nawet akt notarialny, w którym wymienione zostały te sprawy, które po zakończonych postępowaniach sądowych doczekały się prawomocnych wyroków i teraz wymagają jedynie ich wykonania. Wydawało się, że rozmowy zmierzają do konstruktywnych rozwiązań zgodnych z interesem obu stron i dobrem mieszkańców.
 
Jak odebrał zatem Ksiądz Proboszcz lipcowy raport Pana Prezydenta?
– Dotychczasowy przebieg rozmów pozwalał mieć nadzieję, że wiele spraw można zakończyć, mimo że stanowisko przedstawicieli Miasta nie było zbyt łagodne. Dlatego raport prezydenta Jaśkowiaka mnie zaskoczył. Dziś lepiej rozumiemy, że Pan Prezydent chciał wywołać wrażenie nowego otwarcia polegającego na publicznym prowadzeniu negocjacji. W tak skomplikowanej materii jak sprawy nieruchomościowe nie sposób jednak uniknąć nieścisłości, gdy próbuje się je przedstawić w sposób zbyt uproszczony. Niestety nie uniknął ich także raport Pana Prezydenta. Dla przykładu podam, że w raporcie jest mowa, iż parafia zaoferowała Miastu do wykupu lub wymiany grunty nad Maltą warte około 3 mln zł, a sama oczekuje od Miasta czterech działek wartych 9 mln zł. Tymczasem nasze rozmowy stanęły na wymianie ekwiwalentnej jedynie dwóch działek miejskich wartych również około 3 mln zł. Obecnie, jeśli Miasto byłoby gotowe przejąć także działki z infrastrukturą kolejki Maltanki, trzeba by tę wymianę jeszcze raz przeliczyć.
 
Wspomniał Ksiądz, że parafia jest również właścicielem innych nieruchomości na Malcie, które obecnie użytkuje Miasto, przeznaczywszy je na tereny rekreacyjno-sportowe. Trudno chyba będzie uzyskać porozumienie w kwestii zagospodarowanej w ten sposób ziemi?
– Jak już wspominałem, w latach 50. władze komunistyczne odebrały parafii kilkanaście hektarów ziemi nad Maltą. Mój poprzednik starał się o ich odzyskanie przed Komisją Majątkową, a później na drodze sądowej. W 2010 r. sąd pierwszej instancji wydał decyzję, że tereny wycenione przez wskazanego przez sąd rzeczoznawcę na ok. 100 mln zł należy zwrócić parafii. Sąd drugiej instancji nakazał natomiast Miastu wskazanie nieruchomości, które mogłoby oddać parafii w zamian za tereny będące przedmiotem sporu. Miasto przez pięć lat nie wywiązało się z tego zadania. W związku z tym znów sąd pierwszej instancji orzekł niemożliwość dokonania takiej wymiany i nakazał wypłacić odszkodowanie. Obowiązek wypłaty odszkodowania, w wysokości tym razem 77 mln zł, przeszedł z Miasta na Skarb Państwa. Jest to jednak, wbrew temu, co Pan Prezydent napisał w swoim raporcie, postępowanie niezakończone i sprawa toczy się dalej w sądach. Parafia nie otrzymała dotąd żadnych pieniędzy, została natomiast zobowiązania do zwrotu Miastu Poznań kosztów postępowania sądowego w niemałej wysokości.
 
Jak parafia chciałaby zagospodarować kwoty odszkodowania uzyskane w bliższej i dalszej przyszłości?
– Jak wiadomo, kościół św. Jana Jerozolimskiego jest jedną z najstarszych świątyń poznańskich, unikatowym zabytkiem w stylu romańskim. Mimo wysiłków wielu proboszczów – moich poprzedników, wymaga gruntownych prac remontowych, co przy tej klasy zabytkach jest zawsze skomplikowane i drogie. Ale swoje potrzeby ma także i przede wszystkim żywa wspólnota. Wsparcia wymagają przede wszystkim te rodziny, które żyją w bardzo skromnych warunkach. Myślę tu głównie o mieszkańcach tzw. działek, czyli osiedla Maltańskiego. Razem z Centrum Pomocy Maltańskiej i Parafialnym Zespołem Caritas staramy się wspierać potrzebujących. Ta działalność mogłaby być bardziej dynamiczna, gdybyśmy posiadali na to środki. W dodatku w naszym rejonie są także potrzeby społeczne, którym nie jest w stanie zaradzić samorząd lokalny. Myślę tu na przykład o odbudowie spalonej i zdewastowanej harcówki. Parafia mogłaby wesprzeć takie cele społeczne, które przyniosłyby korzyść wszystkim mieszkańcom Komandorii.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki