Logo Przewdonik Katolicki

„Nawrócenie” Eugenio Zolliego

Paweł Stachowiak
Modlitwa przy Ścianie Płaczu / fot. Fotolia

Żydowska wspólnota w Rzymie przeżyła w lutym 1945 r. ogromny szok. Trzynastego dnia tego miesiąca jej przywódca, Wielki Rabin Rzymu Izrael Zolli przyjął wraz z żoną i córką sakrament chrztu w Kościele katolickim.

Rabin Zolli nie sprawował już swego urzędu od jesieni 1944 r., tym niemniej wiadomość o jego konwersji przyjęta została z niedowierzaniem i spotkała się z gwałtowną krytyką większości współwyznawców. Zollego odsądzono od czci i wiary, potraktowano jako zdrajcę swego narodu, dopiero co przecież poddanego ogniowej próbie Zagłady. Przyjęcie chrześcijaństwa w głęboko zakorzenionej tradycji żydowskiej jest bowiem interpretowane nie tylko jako odstąpienie od wiary przodków, ale równocześnie jako faktyczne porzucenie żydowskości. Symbioza wyznania i tożsamości narodowej jest w tym przypadku znacznie ściślejsza aniżeli ta, którą znamy z naszej tradycji narodowo-historycznej jako formułę „Polak – katolik”. Większość Żydów przyjęła zatem decyzję rabina z bólem i uznała za przejaw narodowej i religijnej zdrady.
 
Żyd nawrócony jak grzesznik?
Wielu wyznawców Kościoła katolickiego postrzegało to jednak w całkowicie odmienny sposób. Dominowało poczucie satysfakcji, a nawet swoistego triumfu. Oto jeden z przywódców wspólnoty żydowskiej, człowiek znany i szanowany, przyjmuje wiarę w Jezusa Chrystusa, wypełniając w ten sposób odwieczne nadzieje i oczekiwania dotyczące nawrócenia Żydów. „Poza Kościołem nie ma zbawienia”, interpretowana przez niektórych wówczas bardzo radykalnie jako formuła wykluczająca ze zbawienia niekatolików, zdawała się w tym ujęciu nie dawać wyznawcom judaizmu innej szansy na osiągnięcie szczęścia wiecznego, jak tylko konwersja na katolicyzm. Dziś, siedemdziesiąt lat po tych wydarzeniach, decyzja rabina Zolliego i jej ówczesny odbiór stawiają nas przed szeregiem pytań, spośród których najważniejsze zdaje się brzmieć: Czy po II Soborze Watykańskim i jego reformach, które w istotny sposób zmieniły stosunek Kościoła do religii niechrześcijańskich, idea nawracania Żydów może być pojmowana w taki sam sposób jak wówczas, gdy przywódca rzymskiej wspólnoty żydowskiej dokonał swego – dla jednych zdradzieckiego, dla innych chlubnego – czynu? Czy w świetle słów i gestów posoborowych papieży, szczególnie św. Jana Pawła II, Benedykta XVI i Franciszka godzi się jeszcze nam, katolikom, oczekiwać nawrócenia Żydów, tak jak oczekujemy nawrócenia pogan i grzeszników? Aby choć zbliżyć się do próby odpowiedzi na to, bardzo niełatwe i bynajmniej nie retoryczne, pytanie, przyjrzyjmy się motywom decyzji Izraela Zolliego, tak jak sam je tłumaczył i przedstawmy, w niezbędnym skrócie, współczesny stan stosunków katolicko-żydowskich.
 
Bardziej ludzki Bóg 
Izrael Zolli sprawował swoją funkcję w czasie II wojny światowej, został rabinem Rzymu w 1939 r. Był to czas, gdy Żydzi włoscy, podobnie jak większość Żydów europejskich, przeszli przez „ciemną dolinę” Zagłady. Po przejęciu pełni władzy we Włoszech przez Niemców, jesienią 1943 r. rozpoczęły się wywózki Żydów do Oświęcimia. Rabin Zolli odegrał ważną rolę w ratowaniu członków swojej wspólnoty, nawiązując w tym celu ścisłe kontakty z Watykanem. Papież Pius XII, który – co wielu do dziś uważa za przejaw moralnego zaniechania – powstrzymał się od jasnego i otwartego napiętnowania nazistowskich działań wobec rzymskich Żydów, podjął jednak szereg konkretnych, choć z konieczności niejawnych, działań, dzięki którym udało się uratować wiele żydowskich istnień. Zolli pozostał za to papieżowi wdzięczny, broniąc jego dobrego imienia przed powojennymi oskarżeniami. Dlatego też przyjął na swym chrzcie imię papieża Pacellego – Eugenio. Nie to jednak było powodem jego konwersji. Miała ona korzenie znacznie głębsze i bardziej przemyślane, korzenie które wyrosły z refleksji nad chrześcijańskim pojmowaniem miłości i sumienia. Tak sam to tłumaczył w swych opublikowanych po wojnie wspomnieniach: „Jeśli wolno mi się tak wyrazić, Bóg stał się dla mnie bardziej ludzki. Nie był już Bogiem grzmotu, Bogiem, który objawia się w burzy, którego Prawo zostało rozwinięte i wyrażone w tak wielkich prawach, przepisach i przykazaniach. Nie, zacząłem sobie uświadamiać istnienie Boga, którego kochałem, Tego, który pragnie, by Go kochano i sam obdarza miłością. Zacząłem odczuwać coraz dotkliwiej pragnienie spotkania kogoś, kto opowiedziałby mi o Bogu, który jest Miłością, Bogu, który kocha wszystkich bez różnicy i pragnie, aby więzy łączące ludzi były więzami miłości”. Pierwszym powodem decyzji Zollego było więc poszukiwanie Boga miłości, który pozwala postrzegać Prawo jako instytucję służebną wobec człowieka. To głębokie pragnienie zostało zaspokojone znacznie skuteczniej przez Boga obecnego w Nowym Przymierzu. Był jednak rabin Rzymu również nieodrodnym synem swej wspólnoty, która od wieków dokonywała szczegółowej i racjonalnej interpretacji świętych tekstów. Ich dogłębna analiza doprowadziła go do wniosku, że Nowy Testament jest – według jego sformułowania – swoistym kodem umożliwiającym właściwą i pełną interpretację Starego. Pozostawiając na boku trudne pytanie o ocenę teologicznych intuicji Zolliego, przyznać należy, że nigdy nie pojmował on swej konwersji na katolicyzm jako odejścia od religii mojżeszowej: „Mam spokojne sumienie, niczego się nie zaparłem. Czy Bóg św. Pawła nie jest również Bogiem Abrahama, Izaaka i Jakuba? Święty Paweł się nawrócił. Czy przez to opuścił Boga Izraela i przestał Go kochać? Byłoby absurdem odpowiedzieć twierdząco” – pisał w swych wspomnieniach. Zwierzał się: „Nie miałem świadomości konfliktu z judaizmem. Przez wiele lat potrafiłem godzić ze sobą judaizm i chrześcijaństwo, ponieważ kochałem i jedno, i drugie”. Dodawał jednak również: „A może było to tylko złudzenie? Absurdalny pomysł?”. Do końca życia nie przestał się uważać za Żyda, jednocześnie wyznając wiarę w Chrystusa.
 
Starsi bracia
Nawrócenie rabina Zolliego dokonało się, zanim Kościół katolicki przewartościował wiele aspektów swego nauczania dotyczących Żydów i judaizmu. Przed siedemdziesięciu laty katolicka teologia i liturgia nie mogły pozostawiać wątpliwości: modliliśmy się podczas obrzędów wielkopiątkowych pro perfidiis Iudaeis, za wiarołomnych Żydów, którzy utracić mieli przywilej bycia narodem wybranym. Kościół natomiast, jako ponadczasowa wspólnota wierzących, miał trwale zastąpić naród żydowski, naród bogobójców, w tej roli. Szczęśliwie niewiele pozostało dzisiaj w Kościele z tych wiekowych uprzedzeń, budujących poczucie obcości i niechęci wobec Żydów, uprzedzeń, które mogły stać u źródeł wielu nieszczęść i nieprawości, które przez stulecia dotykały lud Izraela w chrześcijańskim świecie. Już w 1959 r. św. papież Jan XXIII zmienił tekst liturgii Triduum Paschalnego, co stało się zapowiedzią reform znacznie bardziej fundamentalnych. Zostały one wprowadzone przez
II Sobór Watykański i są do dziś kontynuowane przez kolejnych następców św. Piotra. Dwa dokumenty – mówiąc w pewnym uproszczeniu – określają dzisiejszy stosunek Kościoła do Żydów: najpierw w sposób najbardziej fundamentalny i wiążący: soborowa Deklaracja
o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich Nostra Aetate oraz później rozwijające jej myśli przemówienie św. Jana Pawła II wygłoszone w 1986 r. podczas jego odwiedzin w rzymskiej synagodze. Nie odnajdziemy w tych tekstach najmniejszego śladu, wspomnianych powyżej, uprzedzeń wobec narodu żydowskiego. Zamiast nich, jako kluczowe, pojawia się podkreślanie więzi i braterstwa łączącego chrześcijan i Żydów. „Nie może Kościół zapomnieć o tym, że za pośrednictwem owego ludu, z którym Bóg w niewypowiedzianym miłosierdziu swoim postanowił zawrzeć Stare Przymierze, otrzymał objawienie Starego Testamentu i karmi się korzeniem dobrej oliwki, w którą wszczepione zostały gałązki dziczki oliwnej narodów”, mówi deklaracja soborowa. Św. Jan Paweł II dopowiada zaś: „Religia żydowska nie jest dla naszej religii rzeczywistością zewnętrzną, lecz czymś wewnętrznym. Stosunek do niej jest inny aniżeli do jakiejkolwiek innej religii. Jesteście naszymi umiłowanymi braćmi i – można powiedzieć – naszymi starszymi braćmi”.
 
„Żyd spełniony”
Gdy wnikniemy głębiej w słowa i gesty, wypowiedziane i dokonane w ostatnim półwieczu przez wiele chrześcijańskich (nie tylko katolickich) autorytetów, przyznać będziemy musieli, że przemyśleć należałoby tradycyjną interpretację pojęcia „nawrócenie” w odniesieniu do wyznawców judaizmu. Jeśli bowiem będziemy je rozumieć jako przejście od niewiary do wiary oraz proces porzucenia grzechu, czy nie będzie to w sprzeczności z przytoczonymi powyżej wypowiedziami? Z drugiej strony Kościół nie może jednak uznać pełnej równorzędności starotestamentowej drogi do zbawienia, jeśli nie chce porzucić swojego najgłębiej rozumianego posłannictwa. Musi on przecież dążyć do „głoszenia Królestwa Chrystusa i Boga, i zapoczątkowania go wśród wszystkich narodów” (Sobór Watykański II. Konst. Lumen Gentium, 5). „Wszystkich”, a więc także wśród Żydów! Może idzie tu raczej o zmianę języka, zmianę, która już się dokonuje? Może, jak proponuje o. Daniel Ruffeisen, mówić o Kościele nie jako o „nowym Izraelu”, ale o „Izraelu poszerzonym”? Może, jak chce Brat Efraim, autor znakomitej książki: Jezus Żyd praktykujący, zastąpić pojęcie nawrócenia słowem „oświecenie” Żydów? Z takim stawianiem sprawy zdaje się dziś zgadzać papież Franciszek, który w adhortacji Evangelii gaudium napisał: „Jako chrześcijanie nie możemy uważać judaizmu za obcą religię ani nie możemy zaliczać Żydów do tych, którzy są wezwani do porzucenia bożków, aby nawrócić się do prawdziwego Boga”. Byłoby zatem błędem i przejawem niegodnego triumfalizmu postrzeganie decyzji rabina Izraela (Eugenio) Zolliego jako prostego przejścia od fałszu do prawdy, od wiarołomstwa do wierności! Właściwszym, bardziej ewangelicznym, bardziej soborowym, będzie dziś zapewne uznanie tego aktu jako zapowiedzi zmian, które dokonały się w Kościele od czasów Vaticanum II. Czyż bowiem nie był przywódca rzymskiej wspólnoty żydowskiej prekursorem tychże zmian? Czy jego pojmowanie siebie, jako „Żyda spełnionego”, absolutnie nie zrywającego ze swoją tradycją i tożsamością, ale ją dopełniającego, nie było znakiem nadejścia nowej epoki w dziejach chrześcijaństwa i judaizmu?
 

Dzieje swej duchowej ewolucji Izrael (Eugenio) Zolli opisał w książce: Byłem rabinem Rzymu... Historia wielkiego nawrócenia, wyd. Salwator, Kraków 2007.
Najważniejsze teksty dotyczące dialogu chrześcijańsko-żydowskiego można znaleźć na stronie Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów: www.prchiz.pl
                  
       

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki