Logo Przewdonik Katolicki

Majstersztyk Pana Boga

Zwykła pszczoła żyje 42 dni. Robotnice produkują miód, strażniczki pilnują wejścia do ula i w upalne dni wachlują go skrzydłami, a trutnie „śpiewają” robotnicom.

Pszczelarze czekają na ostatnie zbiory miodu. – Są o wiele lepsze niż rok temu – mówi Bolesław Kostkowski, dla którego hodowla pszczół jest życiową pasją. Jak sam przyznaje, hodowlą pszczół zajmuje się krótko, bo zaledwie 32 lata. Miłość do nich odziedziczył po przyszywanej cioci, która, będąc już w podeszłym wieku, zleciła mu opiekę nad dwoma pszczelimi rodzinami. Pan Bolesław odkrył, że praca w pasiece może być prawdziwą pasją, choć przez całe życie był nauczycielem przedmiotów elektronicznych w szkole średniej. Równocześnie prowadził też firmę naprawiającą sprzęt elektroniczny. – Pszczoły były dla mnie odskocznią od tranzystorów i przewodników. Kiedy w 2002 r. pojawił się kryzys w firmie, postanowiłem powiększyć hodowlę – opowiada. Dzisiaj ma 80 rodzin pszczelich, które mieszkają w trzech pasiekach. Wszystkie znajdują się na terenie gminy Dobczyce.
 
W rodzinie
– Żeby dobrze poznać pracę pszczół, warto zacząć od biologii – rozpoczyna pan Bolesław. – W jednym ulu żyje jedna pszczela rodzina. W skrócie można powiedzieć, że składa się ona z matki królowej, jej świty, robotnic, trutni i strażniczek – wylicza. Matka królowa składa jaja. W czasie całego swojego życia tylko jeden raz wylatuje z ula na tzw. trutowisko. To lot godowy, do którego musi się dobrze przygotować – lepiej odżywiać, trenować skrzydła. Gdy królowa wzniesie się na wysokość 100–200 metrów, trutnie kopulują z nią w locie. Z tego powodu lot godowy ciągle jest dla pszczelarzy tajemnicą. Z pełnym woreczkiem nasiennym królowa wraca do ula i po 5–6 dniach składa jaja – codziennie przez 5–7 lat składa dwa tysiące jaj! Świta królowej opiekuje się swoją matką, m.in. odżywia ją, wyrzuca odchody. Robotnice produkują miód, strażniczki pilnują wejścia do ula i w upalne dni wachlują go skrzydłami, a trutnie, jak wykazały ostatnie badania, „śpiewają” robotnicom, co zwiększa ich efektywność. Zwykła pszczoła żyje 42 dni.
 
Sezon na miód
Robotnice rozpoczynają sezon od zbioru pyłku i nektaru leszczyny, podbiału i wierzby iwy. Tym dobrodziejstwem nie dzielą się z człowiekiem, ale zużywają na tzw. pożytek rozwojowy, czyli zjadają je same. Co ciekawe, od wiosny do wiosny pszczoły zamieszkujące jeden ul zjadają 90 kg miodu i 30 kg pyłku kwiatowego. Pierwszym miodem, którym „dzielą się” z panem Bolesławem jest miód mniszkowy, nazywany też wiosennym albo kwiatowym, zbierany z kwiatów mniszka lekarskiego (popularnego żółtego mleczu). Po przekwitnieniu mniszka pszczoły mają ok. dwóch tygodni przerwy i przystępują do zbierania pyłku i nektaru maliny i akacji. Następne w kolejności kwitną lipy. – Teraz zbieramy najzdrowszy miód spadziowy, który powstaje inaczej niż pozostałe. Na liściach i igłach drzew żyją mszyce i czerwce. Aparatem gębowym wkręcają się w liście i pobierają ich sok. Przefiltrowują go i wydalają w postaci cukru. Pszczoły zlizują ten cukier, zanoszą go do ula i tam przerabiają na miód – wyjaśnia pan Bolesław. Może się zdarzyć, choć nie jest to regułą, że po zbiorze spadziowego pojawi się jeszcze miód nawłociowy. Jeśli nie, to ten wyprodukowany we współpracy z mszycami, będzie ostatnim w tym sezonie.
– Czasami klienci chcą kupić ode mnie miód rzepakowy, gryczany albo wrzosowy. Nie mam takiego, bo w okolicach te rośliny nie występują. Warto pamiętać, że pszczoły wylatują z ula na odległość około trzech kilometrów – wyjaśnia pszczelarz.
 
Pszczele dobrodziejstwa
Jednak pszczoły to nie tylko miód, który wychwalał już Stary Testament i antyczni filozofowie. Innym pszczelim dobrodziejstwem jest pyłek kwiatowy. Owłosiona pszczoła grzebie w nektarnikach (otworkach u nasady kwiatowego słupka) albo tarza się po pręcikach. Kiedy pyłek osadzi się na jej włoskach, dodaje do niego miód, który przechowuje w wolu, formuje kuleczkę, przykleja ją do tylnych odnóży i zanosi do ula. Hodowcy nauczyli się „podbierać” pszczołom pyszny i słodki pyłek. Jego prozdrowotne właściwości są nieocenione – działa antydepresyjnie, odtruwająco, antyalergicznie, przeciwzapalnie, wspomaga trawienie, leczenie cukrzycy, prostaty itd.
Pszczelim produktem jest też kit – lepka, żywiczna, brunatnozielona substancja. Pszczoły wykorzystują jej bakteriobójcze właściwości – kit doskonale odkaża ul. Natomiast człowiek zużywa go do produkcji propolisu. Kit rozpuszczony w spirytusie doskonale leczy grypę, katar, nieżyty górnych dróg oddechowych, ale też żołądek i regeneruje uszkodzone tkanki np. poparzoną skórę. Z tych powodów rodzina pana Bolesława nie jest stałym klientem w aptece.
Wytrawni pszczelarze wiedzą, że w hodowli pszczół nie ma śmieci i odpadów. „Zużytych” plastrów miodu się nie wyrzuca, ale wkłada do specjalnej wirówki, która „wyciska” z nich wosk. Przetopiony wosk pszczelarz wlewa do foremek, a po zastygnięciu wyciąga piękne, prawdziwe, woskowe świece. Te przygotowane przez pana Bolesława często zdobią ołtarz parafialnej świątyni.
 
Ciągle nieznane
Od kilku lat media alarmują o ginących pszczołach. Największą zmorą hodowców jest waroza – pajęczak, którego w uproszczeniu można porównać do ludzkiej pchły. Milimetrowe warozy wkłuwają się w pszczoły, tworząc na ich ciałach rany i odżywiając się nimi. W ranach pojawiają się wirusy, pszczoły umierają. Warozy atakują też czerw, który składa matka. Gdy z jaj wylegną się gąsieniczki, warozy je nakłuwają. Wykluwające się pszczoły są chore, nie potrafią latać. – Jesienią muszę podać pszczołom leki. Wkładam do ula paski ze środkiem chemicznym, który zapobiega warozie – tłumaczy pan Bolesław. Ale to nie wystarczy, by mieć nadzieję na obfite zbiory – zadowalający plon z jednego ula to około 10 litrów. – Pszczoły reagują na przeróżne czynniki. Do spokojnego życia potrzebują odpowiedniej temperatury, wilgotności gleby, aktywności słońca a nawet dobrego układu planet – wylicza pszczelarz. – Czasem wydaje nam się, że wszystkie warunki do dobrej egzystencji pszczół są zapewnione, a zbiory są kiepskie. Oznacza to, że ciągle nie wiemy, od czego jeszcze zależy kondycja pszczół i mówienie tylko o zanieczyszczeniu środowiska i nadużywaniu telefonów komórkowych jest zbyt dużym uproszczeniem – zaznacza. Przez ostatnie sto lat hodowcy pracowali nad trzema cechami pszczół: by dawały więcej miodu, by były łagodne i żeby się nie roiły (czyli żeby nie opuszczały z ula na zawsze). Zdaniem pana Bolesława zupełnie pominięto badania nad odpornością pszczół na choroby.
Choć i w Polsce, i na świecie są osoby, które żyją z hodowli pszczół i produkcji miodu, pan Bolesław skromnie uważa się za amatora. – Żeby pasieki były moim źródłem utrzymania, musiałbym mieć 200, a może nawet 500 pszczelich rodzin, a nie zaledwie 80. Ten sezon można uznać za zadowalający, ale jeśli ktoś otworzył pasiekę w zeszłym roku, to nie dość, że na niej nie zarobił, ale musiał jeszcze sporo dopłacić. Pszczoły mnie ciągle zaskakują i są niepewną inwestycja, obarczoną dużym ryzykiem finansowym, ale też majstersztykiem Pana Boga – mówi pszczelarz.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki