Logo Przewdonik Katolicki

Do wód

Małgorzata Jańczak
Reklama lecznicy w Bilzie / fot. archiwum autora

Kiedyś dla podratowania zdrowia jeździło się do wód. Duszniki, Lądek, Cieplice, Polanica i Ciechocinek były najwyżej cenionymi uzdrowiskami wśród polskich elit.

Niektórzy całymi rodzinami wyruszali do renomowanych uzdrowisk europejskich: Karlsbadu, czyli Karlowych War, Ems czy lecznicy Bilza pod Dreznem. Wyjazd taki, służący głównie podleczeniu płuc, nie był zbyt kosztowny, mógł sobie na niego pozwolić nawet nauczyciel gimnazjalny. Jednak wyprawa całej rodziny była już sporym przedsięwzięciem finansowym. Bo pamiętać trzeba, że rodziny były wtedy wielodzietne, te z szóstką czy siódemką pociech nie należały do rzadkości.
 
Domowym sposobem i w zakładzie leczniczym  
Na co dzień wiedzę o człowieku i jego przypadłościach czerpano z rodzinnych aptecznych zapisków oraz z pojawiających się na rynku poradników. W grodzie Lecha największą popularność zyskała książka znanego lekarza Teofila Mateckiego Rady i nauki starego lekarza dla nielekarzy. Pojawiały się również pozycje encyklopedyczne takie jak dwutomowy Lekarz ratujący zdrowie. W przygotowanej przez siedmiu lekarzy specjalistów publikacji umieszczono tysiąc ilustracji i ponad sześćdziesiąt tabel. Podano przepisy na domowe przygotowanie prostych lekarstw, mieszanek ziołowych. W osobnym rozdziale umieszczono diety dla zdrowych i chorych. Opisano również objawy wielu chorób i sposoby zapobiegania im. Dużą popularność zyskała książka wydana przez Księgarnie i Instytut Sztuk Pięknych w Poznaniu napisana przez Fridricha Eduarda Bilza pt. Nowe lecznictwo przyrodne.
Z Drezna do Redebeul, gdzie mieścił się leczniczy Gród Bilza, można było wygodnie dojechać w ciągu dziesięciu minut. Zakład hołdował zasadzie: „Tylko to ciało ludzkie znowu do zdrowia przywrócić może, co je w zdrowiu się utrzymuje”. Lekarze z Bilz zaliczali się do reformatorów ówczesnego lecznictwa. W swoich kuracjach unikali wszelkich lekarstw. Chorych do zdrowia przywracali za pomocą „przyrodnych środków leczniczych”. Zaliczali do nich: powietrze, światło, wodę, elektryczności i gimnastykę. Stosowali również odpowiednie diety żywieniowe przystosowane do stanu chorego.
 
„Leczenie elektryczne” i świetlane kąpiele
Do najbardziej kontrowersyjnych i nowatorskich w owych czasach „środków fizykalnych” zaliczyć należy oczywiście prąd elektryczny. Używano go w różny sposób i za pomocą bardzo wymyślnych urządzeń, które dzisiaj wzbudzają raczej strach i przerażenie.
Jak można wyczytać w książce dr. Bilza, „Działanie obu rodzajów prądu na organizm żyjący odróżnia się przez to, że stały prąd galwaniczny wywiera słabsze działanie drażnienia, aniżeli przerwany prąd faradyczny, lecz za to działa silniej w głąb i kojąco na ból. Znajduje on, przeto zastosowanie przy stanach drażnienia i boleści, podczas gdy poruszający prąd faradyczny okazuje się dobrym, przy ubezwładnieniach mięśni i nerwów. Oba rodzaje prądu wymagają największej staranności w użyciu. Dlatego też ostrzega się jak najdobitniej przed zakładami partackimi dla leczenia elektrycznego, które bez wyboru leczą prądem elektrycznym każde cierpienie, ręcząc za wyleczenie i wyrządzając przez to dość często wiele nieszczęścia”.
Za pomocą prądu leczono histerie i migreny. Prądowe terapie miały pomagać również na: choroby cukrowe, zwapnienie żył jak również i przy niektórych chorobach skórnych. Powszechnie stosowano kąpiele elektryczne, które miały działać uspokajająco. W uzdrowisku można było również zażywać miejscowych kąpieli elektrycznych. Wannę kąpielową zastępowano wtedy czterema odrębnymi naczyniami z wodę. Do pojemników oczywiście doprowadzony był prąd odpowiedniej mocy. W naczyniach mogli chorzy zanurzać ręce lub nogi.
Kolejną osobliwością leczniczą Bilza były kąpiele świetlane, które służyły „do opromienienia całego ciała z wyjątkiem głowy”. Zabieg wykonywano w drewnianej skrzyni uzbrojonej w gruszki świetlne, czyli żarówki. Zamykano w owej skrzyni chorego tak, że wystawała zeń poprzez otwór tylko głowa. Efekty leczenia tak opisał dr Bilz: „Ubytek wody jest tak znaczny, że po kąpieli można stwierdzić dokładną utratę na wadze, która dochodzić może aż do dwóch funtów. Kąpiel świetlana dobra jest przy kuracjach przeciw ospałości, cierpieniach reumatycznych. Prócz tego zrobiono doświadczenia, że chorzy na ospę, dzięki kąpielom świetlnym przechodzą ją znacznie lżej. Tak samo skutecznym okazało się światło przy odrze i szkarlatynie”.
 
Luksusowo i praktycznie
Do kompleksu uzdrowiska Bilza należały cztery domy lecznicze, wieża widokowa, nazywana Grodem Bilza, staw z gondolami, łąki do „bosych” spacerów, park, winnica oraz sad. Do dyspozycji kuracjuszy były łaźnie, przewiewne, drewniane chaty do sypiania na powietrzu, wydzielone miejsca do zażywania kąpieli słonecznych, plac do biegania boso, kręgielnia i wielki cementowany zbiornik do pływania. Pamiętać trzeba, że wszystkie te przybytki budowane były osobno dla pań i panów.
Było co wspominać po powrocie do domów. Tym bardziej że wszystko to, co głosiły reklamy, kuracjusz potwierdzał na miejscu. Pokoje były urządzone „przepysznie i praktycznie”, prawie każdy posiadał balkon, z którego rozciągał się widok na Elbę. Lecznica była ogrzewania za pomocą ciepłej wody i cała oświetlona prądem elektrycznym. Wielki salon z bilardem, fortepianem i gazetami w różnych językach dobrze służył chorym. Kuchnia była zaopatrzona we wszystkie nowości, na piętro, do jadalni posiłki dostarczano za pomocą dźwigu. Po powrocie do domu kuracjusze z rozrzewnieniem wspominali również posiłki: „Sama strawa była różna, jarska lub mieszana, t. j. z mięsem. Wolna od wszystkich substancji, które żołądek nasz rozdrażniają i go nadmiernie obciążają”. Wspomnienia o tym ile trzeba było zapłacić za miesięczny pobyt w takim kurorcie dziesięcioosobowej rodziny odchodziły gdzieś w niepamięć, bo to już zupełnie inna historia.
 


 
Felietony Małgorzaty Jańczak czytane są również w Radiu Emaus.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki